-Wojtek, możemy porozmawiać?-pyta niepewnie na co ona kiwa twierdząco głową i wychodzą na zewnątrz- Nie bardzo wiem od czego zacząć..-wbija wzrok w stopy
-W takim razie pozwól, że to ja będę mówił.-odpowiada stanowczo- Oli, jesteś naprawdę cudowną kobietą i uwierz, ostatni miesiące mojego życia dzięki tobie były jednymi z lepszych, myślałem ,że jesteś tą jedyną. Owszem, jesteś nią, ale nie dla mnie.-urywa po czym spogląda w kierunku blondynki- Jesteś dla mnie naprawdę ważna, ale ja wiem i widzę ,że to nie jest to, co byśmy chcieli żeby nas łączyło. Choć tego nie mówisz, widzę ,że nie jesteś do końca szczęśliwa. I nie chcę rozstawać się w złości czy czymś podobnym, jesteś kimś ważnym dla mnie i nie chciałbym stracić z tobą kontaktu.-uśmiecha się- I jak prawdziwy przyjaciel proszę cię, bądź z nim szczęśliwa. A i zaproście mnie ślub, co?-śmieje się
-I mówisz to tak po prostu?-pyta zupełnie zdumiona jego słowami
-Nie mogę i nie mam prawa być zły na ciebie.-mówi ciepło- To jak, zrobisz to dla mnie?
-Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. Naprawdę świetny z ciebie facet Wojtek.-mówi łamiącym się głosem
-Już to od ciebie słyszałem.-uśmiecha się po czym obejmuje ją.- A ty jesteś świetną kobietą i mam nadzieję ,że z Andrzejem się wreszcie zejdziecie.
-Czy naprawdę wszyscy dookoła są o tym przekonani?
-Prócz was, owszem.-przytakuje
-To aż tak widać?
-W życiu nie widziałem by facet tak patrzył na kobietę.-unosi kąciki ust ku górze.
Była zdumiona jego wyznaniem. Była zaskoczona ,że mówił to wszystko z tak wielką lekkością. Zachował się naprawdę świetnie, choć wcale nie musiał. Mógł na nią nawrzeszczeć, zmieszać z błotem. Mógł, ale tego nie zrobił. Zachował się naprawdę w porządku. Po tym właśnie zachowaniu doskonale wiedziała ,że może na niego liczyć.
Reszta poprawin minęła zdecydowanie za szybko. Reszta zebranych gości bawiła się wcale nie gorzej niż dnia poprzedniego na weselu. A jak zachowywała się ta dwójka? Jak para zadurzonych w sobie nastolatków. Choć obydwoje wiedzieli co do siebie czuli i wiedzieli to wszyscy dookoła, oni wcale nie potrafili postąpić tak śmiało wobec tego drugiego jakby chcieli. Peszyli się gdy na siebie spoglądali. Żadne z nich nie potrafiło się jakoś przełamać. Zrobić tego pierwszego kroku ku temu drugiemu. Dopiero gdy obydwoje wrócili do Warszawy coś drgnęło w ich relacjach.
-Masz chwilę?-pyta siatkarz stojąc w progu jej domu rodzinnego
-Nawet dwie.-odpowiada ze śmiechem po czym wpuszcza go do środka. Zajmują miejsca na salonowej kanapie w dość bezpiecznej odległości. Blondynka spogląda na niego pytająco, lecz widząc ,że nie bardzo wie jak zacząć sama przejmuje inicjatywę.-Myślę ,że obydwoje wiemy czego będzie dotyczyć ta rozmowa.
-Lepiej późno niż wcale.-wydusza wreszcie z siebie mówiąc te słowa z wyraźną ulgą i przenosząc błękitne spojrzenie w kierunku blondynki. Zdecydowanie zmniejsza dzielące ich centymetry na kanapie i bierze głęboki oddech. Z pewnością mówienie o uczuciach nie było mocną stroną żadnego z mężczyzn, a już na pewno nie tak upartego i dumnego siebie jaki był środkowy.- Nie będę owijał w bawełnę ani specjalnie tego rozwlekał.-wydusza z siebie- Nie powiem, to ,że byłaś z Włodim naprawdę mnie wkurzyło bo zrobiłaś to pomimo tego ,że wiedziałaś doskonale co do ciebie czuję, zwłaszcza ,że ponoć ty wtedy czułaś to samo. Cholernie mnie to zabolało, bo choć wiem ,że wtedy nie zachowałem się dobrze, to wiem ,że i to co zrobiłaś było ciosem poniżej pasa. Jakoś starałem sobie wybić cię z głowy, ale za cholerę nie potrafiłem. To co do ciebie czuję było zdecydowanie silniejsze.-urywa na chwilę aby zaczerpnąć powietrza- I po tym co wydarzyło się ostatnio między nami przyznam ,że jestem lekko skołowany.
-Nie powiem żebym zachowała się zbyt dorośle, szczerze mówiąc sama nie wiem czemu to zrobiłam.-wzdycha- Chyba chciałam ci dać nauczkę za te głupie sceny, ale też łudziłam się przez te kilka miesięcy ,że będę w stanie poczuć do innego faceta to, co czuje się do tej jedynej osoby i marne były tego skutki. Oszukiwać wszystkich dookoła nie jest sztuką, sztuką jest oszukać własne uczucia, a tego mi się dokonać ni udało.-przymyka delikatnie oczy biorąc haust powietrza- I chcę by to było jasne, nigdy cię nie okłamałam Andrzej. Nigdy.
-Jesteś pewna?-pyta jak gdyby oczekując potwierdzenia tego, co było dość oczywiste
-Nawet więcej niż pewna.-delikatnie unosi kąciki ust ku górze po czym spogląda w jego kierunku i napotyka jego spojrzenie utkwione w swojej osobie.
-To musi być takie trudne?
-Bo my chyba lubimy sobie wszystko komplikować.-odpowiada mu
-Czyli dajemy sobie jeszcze szanse?-pyta niepewnie wyczekując na jej odpowiedź
-Niczego innego w tym momencie bardziej nie pragnę.-szepcze blondynka zatapiając się w jego spojrzeniu by po chwili tonąć w jego objęciach. W tej chwili nie potrzebowała niczego innego. W tej chwili świat dookoła przestał się liczyć. Jego silne ramiona były jej azylem. Sprawiały ,że czuła się bezpieczna jak nigdzie indziej. Czuła się po prostu jego.
-Powiedz ,że już teraz będzie dobrze.-szepcze mu do ucha nieprzerwanie trwając w jego objęciach
-Musi mała.-odpowiada jej równie cicho i delikatnie całuje w czubek czoła.
Czy tak było? W zasadzie to tak. Ich relacje zdecydowanie się poprawiły. Zdecydowanie stali się sobie bliżsi. Absolutnie mieli się ku sobie, pomimo ,że żadne z nich nie chciało się spieszyć. Żadne nie chciało się powtórnie sparzyć i zniszczyć to co od nowa, powtórnie zbudowali. Bo nawet pomimo tego ,że Wrona spełniał reprezentacyjne obowiązki jak tylko mógł gnał na spotkanie z blondynką. Taki obrót spraw cieszył nie tylko rodzicielki tej dwójki, ale głównego sprawcę bytu tej dwójki w obecnym stanie jakim niepodważalnie był Kłos.
-Dobrze się czujesz?-marszczy brwi młodsza z sióstr bacznie się przyglądając tej starszej
-Chyba ja powinnam cię o to pytać grubasku.-wymusza uśmiech
-U nas w jak najlepszym porządku.-gładzi się po dość pokaźnym brzuszku z którego lada chwila miał wyłonić się nowy członek familii- Ale martwię się o ciebie bo marnie wyglądasz.
-Wszystko w porządku, po prostu mam teraz sporo pracy.-wzrusza beznamiętnie ramionami
-A co u Andrzeja?
-Okej.-odpowiada bez większego zaangażowania przeglądając czasopismo
-Tylko tyle mi powiesz? Wiesz co!-rzuca
-Co mam ci powiedzieć? Jakoś powoli, idziemy do przodu. Bez zbędnego pośpiechu.-odpowiada starsza- A ty dalej utrzymujesz kontakt z Wojtkiem?
-Tak, naprawdę świetny z niego facet.-odpowiada
-Wiem to.-przytakuje jej- Ale?
-Ale z pewnością nie dla mnie.
-Dlaczego tak sądzisz?-pyta
-Dlatego.-gładzi się po brzuchu
-Maja, ja wiem ,że jest ci ciężko bo Janka z tobą nie ma, ale jestem pewna ,że patrzy na ciebie z góry i chce twojego, waszego szczęścia. Na pewno chciałby żebyś była z kimś szczęśliwa i by przede wszystkim ta mała kruszynka miała kogoś kogo będzie mogła nazwać 'tatą'.
-Nie mogę nikogo tym obarczyć, nie mam takiego prawa.-kręci głową
-Lubisz go.
-Co to ma do rzeczy?-podnosi ton głosu- Zaraz będę matką i mam inne rzeczy na głowie niż szukanie sobie kogoś.
-Ja tylko ci radzę, co zrobisz to już inna kwestia.
-Na razie najważniejszy jest dla mnie ten mały gość prze którego nie mogę spać i jestem cała obolała.-mówi z czułością gładząc swój brzuszek.
Zdecydowanie nie zasługiwała na to ją spotkało. Jak każda starsza siostra, tak i Oliwia pragnęła by jej siostra była szczęśliwa. Chciała by po tym wszystkim co ją spotkało w jej życiu wreszcie zaświeciło słońce. By znalazła kogoś kto zajmie się jej zbolałym po stracie ukochanego sercem i jej maleństwem. I tak samo jak każde starsze rodzeństwo pragnęła ją za wszelką cenę chronić.
W tej właśnie chwili dostrzegła jak wielkie szczęście posiada. Bo przecież ten, którego darzyła bezwarunkowym uczuciem był tuż obok. Był przy niej gotów na wszelkie poświęcenia, byle tylko mieć jej osobę u swojego boku i to nie na dzień czy dwa, pragną mieć ją przy sobie już zawsze. Ona nie wybiegała tak daleko w przyszłość. Życie bywało przewrotne, czego obydwoje zdołali już doświadczyć, dlatego też cieszyła się każdym kolejnym dniem. Nie wiedzieć nawet kiedy minęło blisko dwadzieścia jeden dni. Jak im minęły te dni? Pracowicie. Obydwoje byli pochłonięci swoimi zawodowymi sprawami. On podróżował z kadrą w ramach ligi światowej, ona poświęcała się swojej pracy jako lekarz. Mimo tego ,że widywali się praktycznie tyle co nic, byli ze sobą w stałym kontakcie. Żadne z nich za wszelką cenę nie chciało dopuścić do tego, co przed kilkoma miesiącami ich poróżniło. Pielęgnowali ta relację, aczkolwiek jak też postanowili, bez zbędnego pośpiechu. Delektowali się po prostu swoją wzajemną bliskością.
-Gdzie jesteś?-blondynka słyszysz wyraźnie zaniepokojony głos Wrony
-W szpitalu.
-W szpitalu?!-niemal natychmiast podnosi ton głosu
-Spokojnie, nic mi nie jest.-uspokaja go- Za jakąś chwilę po prostu będę ciotką.
-Nie strasz mnie tak więcej.-wypowiada z ulgą
-Myślę ,że jeśliby chodziło o mnie wiedziałbyś o tym pierwszy.-chichocze- Wracając do tematu, dlaczego o to pytasz?
-Zobaczysz.-rzuca tajemniczo po czym urywa rozmowę. Dość zdziwiona jego zachowaniem jak gdyby nigdy nic wrzuca telefon do kieszenie i siada na szpitalnym krzesełku tuż obok rodziców w oczekiwaniu na dobrą nowinę. Po zaledwie dziesięciu minutach z sali wychodzi lekarz oznajmiający pojawienie się nowego członka rodziny. Wielce uradowani rodzice nie posiadają się z dumy i jako pierwsi gnają do środka. Blondynka wedle przestrogi lekarza o wielkim tłoku czeka na korytarzu na swoją kolej. Wybijała paznokciami bliżej nieznany rytm, gdy w oddali słychać kroki. Gdy podnosi wzrok, niemalże od razu na jej twarzy jawi się uśmiech.
-Skąd wiedziałeś w którym szpitalu?
-Od mamy, a ona wie to od twojej.-śmieje się- Nie przywitasz się nawet ze mną?
-Nie.-kręci głową z udawaną powagą w głosie, lecz po chwili tonie w jego objęciach. Jak to zwykle bywa, ktoś musiał przerwać chwilę sielanki.
-Macie wolny dom, tam możecie się obściskiwać do woli!-rzuca świeżo upieczona mama
-Dobra, dobra.-pokazuje jej język blondynka- Gdzie uciekasz?
-Po swojego małego mężczyznę.-uśmiecha się- Chodźcie ze mną, to się na coś przydacie.-śmieje się.
Po krótkiej podróży po szpitalnych korytarzach wreszcie docierają do właściwej sali, gdzie ich oczom ukazują się rozkoszne maluchy. Był to zdecydowanie najsłodszy widok jaki miała przyjemność ujrzeć ostatnimi czasy. A już całkowicie się rozpłynęła widząc młodszą siostrę trzymającą w rękach swoje największe szczęście.
-Jaki on cudowny.-mówi cicho stojąc tuż obok siostry
-Zobaczymy czy dalej będziesz tak mówić jak cię zbudzi w nocy milion razy.-śmieje się- Wiesz siostra, młodsza nie będziesz.-szturcha ją żartobliwie w ramie
-O nie, na razie to ja mam studia i pracę moja droga.-stara się zbyć siostrę
-Małemu przydałoby się jakieś towarzystwo.-ciągnie
-Błagam cię młoda, skończ ten temat.
-Ja już sobie porozmawiam z Andrzejem.-chichocze, by po chwili gdy zobaczy jego minę ledwo powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem.
Przez następną godzinę blondynka nie mogła się napatrzeć na mniejszą kopię swojej siostry. Nie mogła się napatrzeć na Maję z czułością mówiącą do malucha czy patrzącą na niego oczami pełnymi matczynej miłości. Był to zdecydowanie cudowny widok. Mniej więcej w okolicach siedemnastej wraz z siatkarzem opuścili szpital, zostawiając Maję pod nadzorem wielce uradowanych dziadków. Bez większej ochoty na wszelkie szaleństwa jak gdyby nigdy nic wieczór zamierzali spędzić leniąc się na kanapie przy akompaniamencie lecących w telewizji filmów.
-Wszystko okej?-pyta Wrona zakładając jej kosmyk włosów za ucho, wyraźnie jej się przyglądając
-Jestem po prostu trochę zmęczona.-rzuca- Mam ostatnio trochę przy dużo na głowie i ledwo wyrabiam na zakrętach.
-Nie przesadź z tym tylko, bo i tak praktycznie nie sypiasz.
-Skąd wiesz?-marszczy brwi
-Od Mai.-odpowiada spokojnie- Powinnaś trochę zwolnić.
-Łatwo ci to powiedzieć.
-Owszem i to bardzo.-uśmiecha się zamykając ją w swoich objęciach- Jak skończymy światówkę to już się tobą zajmę.
-A ile będziesz miał wtedy wolnego, trzy dni?-śmieje się
-Może cztery.-wtóruje jej.
Wieczór ten mogli zdecydowanie zaliczyć do udanych. Bo kiedy miało się obok ukochaną osobę, okoliczności były tylko zbędnym dodatkiem. Wtedy nawet zwykłe wylegiwanie się na kanapie miało swój niepowtarzalny urok. Zwłaszcza jeśli ma się tą drugą osobę do dyspozycji na jedyne siedemdziesiąt dwie godziny, to nawet najbardziej błaha forma spędzania wspólnego czasu stawała się na wagę złota. Nie długo było im dane nacieszyć się wspólnym lunchem bo jak to zwykle bywało, ktoś musiał im przerwać.
-Dziękuję za spotkanie.-rzuca w kierunku blondynki jej przełożona z łódzkiego szpitala
-Nie ma problemu.-uśmiecha się- Skąd to nagłe spotkanie, jeśli mogę wiedzieć?
-Bo to bardzo pilna i nagła sprawa. Nie na telefon.-odpowiada z uśmiechem- Jak pani z pewnością wie nasza placówka współpracuje z renomowaną berlińską kliniką i jak co roku, wysyłamy aplikacje naszych stażystów i studentów na wymianę. Na rok na staż tam dostają się góra trzy osoby. W tym roku potwierdzenie go dostały dwie osoby i jak pani z pewnością się domyśla, dostała ją pani. Jest pani jedną ze zdolniejszych studentek, ma pani ogromną wiedzę i spory potencjał, a taki wyjazd z pewnością to dla pani ogromna szansa. Oczywiście nie wymuszam odpowiedzi na teraz, zaraz, aczkolwiek potrzebuję jej do środy.
-Co jeśli odmówię?
-Proszę zastanowić, tam dostaje się sama elita. Tam naprawdę miałaby pani szansę na o wiele lepsze zarobki jak i zdobycie cennego doświadczenia.-mówi spokojnym tonem głosu
-Zastanowię się, chociaż przyznam szczerze ,że nie chciałabym znowu wyjeżdżać.-odpowiada blondynka
-W porządku.-mówi kobieta- Jednak proszę wiedzieć, że ja osobiście panią rekomendowałam do tego stażu.-uśmiecha się po czym żegna się z Kwiecińską i znika z jej pola widzenia. Zostawia ją w zupełnej konsternacji. Dlaczego? Bo choć z jednej strony wiedziała ,że zawodowo to jest dla niej ogromna szansa, ale prywatnie byłaby to katastrofa. Jakaś mała część niej kazała jej jechać, spróbować. Jednak o wiele większa, zwana z pewnością sercem broniła się rękami i nogami przed tym wyjazdem. Musiała z kimś o tym porozmawiać. Z kimś neutralnym. Musiała po prostu to jak najszybciej z siebie wyrzucić. Wyrzucić i podjąć najsłuszniejszą z możliwych decyzji.
~*~
Rodział typowe flaczki z olejem, bez fajerwerków.
Przepraszam za opóźnienia, ale wczoraj wróciłam z nart i byłam tak wykończona ,że oczy mi się same zamykały i nie byłam już w stanie niczego dla Was napisać. Z pewnością to co dzisiaj się okazało nie jest dobre, nie oszukujmy się, jest słaaaaaaaaabe ale dzisiaj stać mnie tylko na to, na to co oceniam na słabą dwóję. Generalnie to spieprzyłam ten rozdział, ale jestem tak zmęczona ,że już nawet nie mam siły ani ochoty na pisanie jeszcze raz, tym bardziej ,że muszę uzupełnić z całego tygodnia kajety. Tydzień w Zakopanym minął zdecydowanie zbyt szybko, towarzystwo zbyt dobre, warunki naprawdę super, aż żal było wyjeżdżać. Jednak czas na powrót do szarej rzeczywistości.
Od razu chciałabym Was moje drogie uprzedzić ,że za tydzień rozdział może się nie ukazać. Dlaczego? Otóż w czwartek wyjeżdżam na turniej i wracam w niedzielę wieczorem, do środy muszę ponadrabiać zaległości w szkole, także jeśli nic się nie ukaże, z całego serduszka przepraszam! Choć obiecuję, postaram się jeszcze dziś cokolwiek skleić, ale nie obiecuję ,że coś się pojawi.
Teraz uciekam do nadrabiania, zarówno ze szkoły i jak i blogów.
Miłego wieczoru,
wingspiker.
Zapraszam gorąco na mój duet wraz z Joan!
No i będzie kłótnia.... ;/ A może jednak nie pojedzie na ten staż? Przez rok może się wiele zmienić, a ona dopiero co znowu jest z Andrzejem i zaczęło sie układać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
A było tak dobrze, a ty chcesz Oli wyslać na starz do Niemiec. A mówiła Andrzejowi w poprzednim, że nigdzie się nie wybiera;) Mieszasz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Chwilkę mnie tu nie było, więc muszę szybko wszystko skomentować.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ta dwójka wreszcie ruszyła swoje zgrabne tyłeczki i skończyło się ich cholerne niezdecydowanie. Z drugiej strony szkoda mi Włodiego. On naprawdę pokochał Oliwię, a ona swoim zachowaniem potwornie go skrzywdziła, choć tego nie okazuje. Można brzydko powiedzieć, że zdradziła go z jego przyjacielem.. Dobrze, że Wojtek to inteligentny chłopak o wspaniałym sercu i potrafił podjąć tak ważną decyzję o zejściu na bok i ustąpieniu miejsca Wronce. No i oczywiście dobrze, że ten drugi potrafił to wykorzystać. Fakt, należę do #TeamWłodi, ale jeśli Oliwia ma być teraz w stu procentach szczęśliwa i pewna swoich uczuć, to niech dzieli to szczęście nawet z Andrzejem ;)
A teraz przechodzimy do tego rozdziału. Jak dobrze, że Maja urodziła zdrowego urwisa! Poza tym widać, że ciągnie ją do Włodarczyka. Może młodszej Kwiecińskiej uda się odnaleźć szczęście u boku przyjmującego? Jej obawy są w stu procentach uzasadnione, w końcu przed chwilą została mamą, ale jeśli Wojtek coś do niej czuje, to maleństwo nie powinno stanowić żadnej przeszkody. Mam ogromną nadzieję, że między tą dwójką coś mocniej zaiskrzy.
Szczerze mówiąc współczuję Oliwii. Z jednej strony ma ogromne szczęście, że ten staż przypadł akurat jej, ale z drugiej to kolejny problem. Z Andrzejem już teraz widzi się cholernie rzadko, więc co dopiero mówić, gdyby wyjechała do Berlina. Szykuje się kolejna poważna rozmowa na linii Oliwia - Andrzej. Nie mam zielonego pojęcia co zrobiłabym na jej miejscu.
Całuję :*
Nie błagam niech Oli nie wyjeżdża!!!! Nie chcę żeby znowu się coś między nimi zepsuło, a po drugie mam wrażenie, że to jej złe samopoczucie nie jest przemęczeniem tylko czymś innym :D
OdpowiedzUsuń#TeamWrona ze mną na czele triumfuje!
OdpowiedzUsuńBradzo cieszę się z ich szczęścia, lecz obawiam się, że propozucja pracy w Niemczech tylko narobi zamieszania. Mam jednak nadzieję, że oboje podejmą w tej sprawie słuszną decyzję, która uszczęśliwi ich obojga. Co konkretnie? A to, że Oliwia nigdzie nie wyjedzie.
Ukłony przed Wojtusiem. Przecież ty wiesz, że ja mu od początku kibicowałam. Ale nie z Oliwią. Ona mogła byś tylko i wyłącznie ze środkowym. Teraz tylko trzymać kciuki, żeby Maja dopuściła go do siebie, a o resztę sięnie martwię. W końcu Wojtek to niezły uwodziciel, prawda? ^^
Całuję mocno :*
dzieje się i to dobrze :) co do stażu... gdybym była na jej miejscu pojęcia nie mam, co bym zrobiła.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, zuza :)
Nic.nie zepsułaś! Rozdział jest jak zwykle świetny.;*
OdpowiedzUsuńWyczuwają kłótnię.. I to nie małą.. Czemu to wszystko jest.takie skomplikowane? Kurcze no. Kiedy w końcu sobie wszystko wyjaśnili z.Andrzejem, nagle pojawia.się ta propozycja wyjazdu.. Zdecydowanie.się.nie.zgadzam, żeby Oli pojechała! Pozdrawiam ;*
NIE! Tyle powiem. Nie zgadzam się i koniec, rozumiesz? Nie może wyjechać! I pierwsze to nie, że musi porozmawiać z kimś neutralnym tylko z Wroną, jasne? Czy Ty dasz im kiedyś chwilkę spokoju? Ciągle coś, normalnie jak znowu się rozstaną to jednak #teamWrona przestanie Cię bronić przed #teamWłodi :D
OdpowiedzUsuńJest dobrze, jak jest teraz. Razem, szczęśliwi. Do niczego się nie śpieszą. Tak po prostu są ze sobą dla siebie. Proszę nie zabieraj im tego, noo..
A tak po za tym to fajnie mi się czytało taki sielankowy rozdział :)
Pozdrawiam ;*
Witam Cię, cóż mogę powiedzieć #TeamWrona jestem od początku ani razu nie zwątpiłam w kochanego Andrzejka. Ty chyba bardzo nie lubisz tego shipu bo robisz wszystko żeby im życie utrudnić. Jako fangirl mogę powiedzieć, że chcę więcej!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już kończysz opowiadanie, ale może jakiegoś małego spin off'a stworzysz? Chętnie poczytam o rozterkach miłosnych Karollo czy Włodka... Niestety mój ship jest non cannon więc o niego nawet nie proszę, moja wyobraźnia zaspokaja mnie wystarczająco.
Postawiłaś Oliwie w trudnej sytuacji. Jako osoba która zawsze uważała, ze najpierw trzeba patrzeć na swoją przyszłość, poleciłabym Oli zastanowić się co da jej więcej szczęścia. Andrzej czy praca. Musisz stworzyć bogaty monolog wewnętrzny, kochana.
Czekam z niecierpliwością,
Kocham
Misia
Ej no! Ten Berlin wszystko komplikuje... Nie powinna wyjeżdżać, bo znowu to się może skończyć źle dla niej. Dla niej i dla Andrzeja... Trzymam mocno kciuki za tę dwójkę i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
jakie to życiowe... tylko zacznie się układać i znów coś się pierd*li ;/
OdpowiedzUsuńniech rzuci kariere w cholerę ;D. niech pilnuje Wrony ;D