niedziela, 5 stycznia 2014

Sprzeczność szesnasta.

Stało się dokładnie to czego się spodziewała. Jak dotychczas jej relacja z Wroną była dość poprawna tak teraz w zasadzie jej nie było. Unikał jej jak tylko mógł, gdy jakimś trafem na siebie wpadali rzucał jedno słowo na przywitanie i traktował ją na równi z powietrzem. Zachowywał się jak mały chłopiec któremu ktoś zabrał zabawkę. Ale przecież świadomie oddał tą zabawkę innemu. Dlatego nie była w stanie pojąć jego zachowania ani tym bardziej jego motywów. Tym bardziej ,że chcąc nie chcąc widywali się dość często. Bo przecież mieli wspólnych przyjaciół. Blondynka często chodziła na ich mecze, potrafili też natknąć się na siebie w pobliskim supermarkecie bo mieszkali po sąsiedzku. Chcąc nie chcą bolało ją to. Bolało ją to udawanie z jego strony ,że nawet się nie znają. Bo jak można z dnia na dzień, człowieka którego zna się całe życie zacząć traktować jak nieznajomego? A ponoć to kobiety są trudne do zrozumienia. Faceci są nie mniej skomplikowanym stworzeniami. A już na pewno Wrona. Bo skoro sobie odpuścił i do tego życzył im powodzenia to dlaczego tak się zachowywał? Gdyby było mu to obojętne tak samo jak i jej osoba nie udawałby wielce obrażonego. A może liczył ,że swoim kretyńskim zachowaniem wzbudzi w niej poczucie winy? Sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.
 -Jak tam mała?
 -Zależy o co pytasz.-odpowiada
 -Dalej jest etap kocham cię, ale jestem tępym dwumetrowym kretynem i traktuję cię jak powietrze bo jestem niezdecydowany jak kobieta?-pyta Kłos
 -Coś w tym guście. Z resztą, skoro tego chce dobrze, mogę go traktować jakby go nie było.
 -Z roku na rok z nim to jest co raz gorzej. A ponoć to ja co raz głupszy jestem.
 -Ty chociaż nie robisz jakichś dziwnych podchodów.
 -Bo jak mi się podoba lask.. kobieta to po prostu to mówię. to chyba logiczne? A nie jak ten debil najpierw mówię jedno, a potem robię drugie i zachowuje się jak obrażony przedszkolak.
 -Skończmy już ten temat bo nie chcę psuć sobie tak dobrego dnia i powoli tracę do niego cierpliwość. Dostanie to czego chciał.
 -To znaczy?
 -Znaczy ,że będę go traktować dokładnie tak samo jak on mnie.
 -Na Sylwestrze też to zamierzasz robić?-pyta
 -Sprecyzuj pytanie.
 -A bo fakt, chyba ci nie mówiłem.-strzela się w głowę- Fakt, Włodka zaprosiłem, więc myślałem ,że już ci wypaplał. Widzę ,że nie więc wpadasz na Sylwestra i nie słyszę słowa odmowy.
 -Przecież nic nie mówię.-odpowiada
 -Aż dziwne, zero dyskusji? Co ty, chora?
 -Nie, nie zamierzam sobie psuć takiego dnia przez nikogo, na pewno nie przez niego i jego wybrzydzanie i głupotę. Będę się po prostu dobrze bawić i nie będę więcej przejmować jego osobą.
 -Zuch dziewczyna!-rzuca środkowy i po dłuższej chwili rozmowy znika na ostatni przedświąteczny trening. Blondynka szwenda się przez następne dwie godziny po galerii handlowej w celu dokupienia reszty prezentów dla bliskich. W pełni zadowolona z zakupionych rzeczy z kilkoma torbami w dłoni wyruszyła w drogę powrotną. Nie trafiła zbyt dobrze bo niedawno siatkarze Skry skończyli trening i na jej nieszczęście akurat wtedy gdy ona zbliżała się do zamieszkiwanego przez siebie bloku niemal wpadła na tego którego spotykać wcale nie miała ochoty.
 -Ktoś był grzeczny w tym roku.
 -W porównaniu z niektórymi, owszem.-odgryza mu się
 -Coś sugerujesz?
 -Skąd.-odpowiada bez większej ochoty na dalszą rozmowę
 -Pomóc ci?
 -Nie.-kręci głową
 -Może jednak?
 -Ostatnio miałeś mnie daleko w dupie, dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt?!-podnosi ton głosu
 -Coś w tym guście, święta.-odgryza się
 -Znamy się całe życie, a właśnie skaczemy sobie do gardeł jak najwięksi wrogowie. Co będzie dalej.-rzuca blondynka i już chce wejść do klatki gdy siatkarz jej to uniemożliwia- W przeciwieństwie do ciebie nie bycze się przez telewizorem i nie jadę na gotowe i mam parę spraw do załatwienia.
 -Pogadamy?
 -Teraz chcesz nagle rozmawiać? A jest o czym Andrzej?-pyta wzdychając- Czy jest jeszcze o tym?
 -Tak, teraz nabrałem chęci na rozmowę.-ironizuje
 -Nie mam czasu.
 -Od kiedy taka zarobiona jesteś?-kpi
 -Nie mamy już po dwadzieścia lat, trzeba powoli zacząć myśleć poważniej o życiu. Tobie też tego życzę.
 -Dobrze ,że ty dojrzałaś wreszcie do takich decyzji, choć ty jedyna.
 -Daj sobie siana.-rzuca- Nie bawią mnie twoje grymasy i obrażanie niczym pięcioletnie dziecko.
 -Wcale nie jesteś lepsza.
 -Słucham?
 -To co słyszałaś, ty wcale nie zachowujesz się nie lepiej.
 -Nie zamierzam dostarczać sąsiadom rozrywki.-odpowiada kątem oka widząc zaciekawionych sąsiadów spoglądających przez okna- Ani rozmawiać w ten sposób.
 -To kiedy tak zapracowana osoba jak ty znajdzie chwilę wolnego żeby porozmawiać?
 -Dzisiaj jestem umówiona.
 -Nie będę dociekał z kim.
 -Bo to nie twój interes.-mówi wyraźnie zniecierpliwiona
 -Jutro?
 -Nie wiem.-wzrusza ramionami
 -To kiedy masz wolny termin, za trzy lata?-śmieje się
 -Jak dla ciebie to i owszem.
 -Sama zaczynasz.-zauważa
 -Bo mnie prowokujesz.-odpowiada- Jak tak bardzo ci zależy wieczorami biegam, jak zdołasz mnie dogonić możemy porozmawiać, jeśli nie to nie widzę potrzeby zawracania mi głowy.-rzuca po czym znika za drzwiami klatki. Ledwo wchodzi do mieszkania, a już słyszy dzwonek do drzwi. Jest niemal przekonana o tym kogo ujrzy za drzwiami.
 -Byliśmy umówieni?-pyta się widzą Włodarczyka
 -A musimy być umówieni żebym do ciebie wpadł?
 -Nie, przepraszam.-odpowiada- Mam zły dzień.
 -Zauważyłem.-dodaje po czym wchodzi do środka i na powitanie całuje ją w policzek.- Gadałaś z Andrzejem?
 -Skąd wiesz?-pyta
 -Widziałem was i nie wyglądało to na przyjacielską rozmowę.
 -Bo nią nie było.-odpowiada- Nie gadajmy o tym.
Jak się okazało jego obecność nie okazała się zbyteczna. Dzięki jego pomocy w ekspresowym tempie udało jej się zapakować wszystkie prezenty, a także upiec pachnące pierniczki przy których dekoracji obydwoje mieli niezwykły ubaw.
 -Jedziesz na święta do domu?-pyta bawiąc się jej włosami gdy siedzą na kanapie
 -Tak jak i wszyscy. Myślisz po co te wszystkie zabawki?
 -Wiesz, co kto lubi.-śmieje się z pewnością mają w pamięci pakowany poradnik zdrowego odżywiania dla jej rodzicielki
 -A ty?
 -Moja mama chyba by mnie zabiła jakby nie zawitał choć na jeden dzień do Bielska.-odpowiada- Jakieś plany co do Sylwestra?
 -Wydaje mi się ,że dokładnie takie same jak twoje.-uśmiecha się
 -Widzę ,że Karol mnie ubiegł.-rzuca na co ona kiwa twierdząco głową- Więc może wybierzesz się ze mną?
 -Czy ja wieeeeem.
 -Wiesz no.-śmieje się
 -No przecież ,że z tobą pójdę.-uśmiecha się.
Wieczory spędzane w jego towarzystwie stawały się zupełną normą. Zdążyła przyzwyczaić się do tego ,że co wieczór jest obok i może na niego liczyć kiedy potrzebuje. Kiedyś wieczór spędzony w samotności był czymś zupełnie normalnym, a teraz? Teraz był nie do pomyślenia. Tak naprawdę chyba dopiero teraz przekonała się ile ominęło ją siedząc wieczorami w domu. Ile straciła z życia towarzyskiego.
Kolejny dzień nie wyróżniał się niczym specjalnym. Obijała się w domu zajmując się uczelnianymi sprawami. Jak co wieczór włożyła na siebie dres i wyruszyła w codzienną trasę. Miała to szczęście ,że dzień ten nie należał do cieplejszych i większość bełchatowian nie wyścibiała nawet nosa zza domu dzięki czemu park w którym lubiła biegać nie cieszył się zbyt wielką popularnością. Mogła wtedy spokojnie nucić pod nosem ulubione piosenki płynące ze słuchawek bez pytających wzroków mijających ją przechodniów. Momentami było aż nader spokojnie, chociaż i pora nie była najwcześniejsza i powoli zaczynało się ściemniać. Nie spieszyła się specjalnie z pokonaniem wyznaczonej trasy. Dopiero po pewnym czasie coś zaczęło ją niepokoić. Biegnąc miała dziwne przeczucie ,że ktoś ją obserwował. Nie spostrzegając nikogo za sobą kontynuowała poprzednie czynności. Mimo to uczucie to wcale nie zniknęło. Wręcz przeciwnie. Z pewnością uczucie to można spokojnie było nazwać potęgującym  się strachem i obawą. Przestała już nawet zwracać uwagę na pokonywaną trasę. W pewnym momencie po prostu zaczęła biec ile sił w nogach nie dostrzegając ani żywego ducha dookoła. Wtedy była już pewna ,że wcale nie postradała zmysłów.  Gdy poczułaś czyjąś rękę szarpiącą ją za ramie wpadła w panikę. Nie miała nawet nadziei ,że to któryś ze znajomych wielkoludów robi sobie z niej żarty. Przed oczami miała bliżej nieznanego jej mężczyznę, z pewnością starszego od siebie.
 -Nie wiesz maleńka ,że o tej porze samej nie powinno się wychodzić z domu?-pyta zalotnym tonem głosu wprawiającym ją w obrzydzenie. Pod wpływem impulsu chce uciec, jednak on jej to uniemożliwia. Tak samo jak wezwanie jakiejkolwiek pomocy zakrywając jej twarz ustami. Umierała ze strachu. Dookoła nikogo kto mógłby jej pomóc. Nikogo kto mógłby przerwać ten koszmar. Choć paraliżował ją strach wykrzesała z siebie siłę by przeciwstawić się napastnikowi. Ile sił w płucach wykrzyczała prośbę o pomoc, co nie spodobało się jej oprawcy bo natychmiast otrzymała cios w twarz. Próbowała się wyrywać gdy zaczął się do niej dobierać. Aż wzdrygało ją na samą myśl o tym co on może jej zrobić.
 -Mazgajenie się nic tu nie pomoże, tak samo jak dzikie krzyki. Nikt ci nie pomoże słoneczko.-szepcze jej do ucha na co ona się wzdryga z obrzydzenia. Nie wie czy to jej zmysły płatają jej psikusa, jednak wydaje jej się ,że słyszy czyjeś kroki i czyjeś kaszlnięcie w oddali. Wie ,że to może być jej ostatnia szansa. Krzyczy ile sił w płucach. Oczywiście dostaje za to siarczystego polika ,który ma ją uciszyć. Dzieje się wtedy coś nieprawdopodobnego. Słyszysz znajomy głos. Głos wykrzykujący jej imię. Widząc wyraźnie zdenerwowanie osobnika, który przecież nie znał jej imienia nie waha się. Z całych sił nawołuje tego, którego głos słyszała. Zdecydowanie nie spotyka się to z aprobatą oprawcy, który czym prędzej próbuje się do niej dobrać. Jest tak sparaliżowana przez strach ,że nie potrafi się ruszyć, a co mówić o bezowocnym przeciwstawieniu się facetowi dwa razy większemu i silniejszemu od siebie. Resztką sił próbuje naprowadzić kogokolwiek na swój trop. W głowie tysiące najgorszych scenariuszy, a wśród wszystkich przeważa strach. Strach przez który powoli przestaje docierać do niej to, co się dzieje wokół. Nie wierzy w to, że jej się przesłyszało. Nie wierzyła w to. On musiał tam być. Nie wiedziała jakim cudem, ale po prostu musiał.
 -To teraz się zabawimy.-rzuca w jej kierunku
 -Chyba nie tym razem.-dociera do niej znajomy męski głos. W zasadzie nie wie co się dalej stało. Była tak w kompletnym szoku ,że ledwo docierały do niej odgłosy przepychanki, krzyków, czy nawet bójki.
 -Nic ci nie jest?-pyta zupełnie zatroskany po czym niemal natychmiast ją obejmuje.- Nie wiesz nawet jak się o ciebie bałem.-mówi cicho. Wciąż czując jej roztelepanie jeszcze mocniej ją obejmuje i stara się uspokoić. W zasadzie nie wie nawet jakim cudem znajduje się w swoim mieszkaniu niczym mała dziewczynka wtulona w swojego wybawcę.
 -Co tam robiłeś?-udaje jej się jakimś cudem wydusić z siebie
 -Przecież powiedziałaś ,że jeśli chcę porozmawiać to codziennie w wieczór tam biegasz.-odpowiada
 -Boże, gdyby nie ty...
 -Ale na szczęście byłem tam.-przerywa jej
 -Dziękuję.-mówi cicho- Nie chcę myśleć co by mogło się stać. Nie chcę.-mówi łamiącym się głosem
 -Już dobrze. Nic się nie stanie, jestem tutaj.-mówi ciepło przytulają ją do siebie. Wiedział ,że w tej chwili potrzebuje czyjejś bliskości jak nigdy. Wiedział, że nie powinien jej zostawiać samej.
Nie minęła chwilę, a drobna blondynka zasnęła na ramieniu Wrony. Siedząc tak przez dłuższą chwilę, przyłapał się na myśli ,że chciałby by było tak zawsze. Zawsze ją mieć obok. Czy to realne? Na chwilę obecną chyba niej. Wynurzając się z otchłani marzeń, niepostrzeżenie wstał i zaniósł ją bez większego problemu do sypialni. Chwycił za telefon.
 -Myślę ,że powinieneś przyjść do Oliwii.-rzuca
 -Coś się stało?
 -Tak, ale to nie jest rozmowa na telefon.-odpowiada środkowy
 -Zaraz jestem.-rzuca wyraźnie zaniepokojony. Za jakieś kilka minut słychać ciche pukanie do drzwi. Środkowy otwiera klubowemu koledze i opowiada mu całą historię dzisiejszego zajścia.
 -Zajmij się nią.-rzuca wychodząc. Z pewnością wolałby zostać z nią po wydarzeniach o których tak bardzo z pewnością chciała zapomnieć, ale mimo wszystko to nie z nim była. Była z Wojtkiem i z pewnością wolała zobaczyć jego po przebudzeniu, aniżeli tylko i aż przyjaciela ,którym stał się na własne życzenie. Mimo wszystko, nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Choć wiedział ,że spieprzył relację między nimi, ale wiedział ,że jeżeli teraz odpuści zupełnie, to będzie z bólem serce patrzył jak będzie kiedyś w białej sukni, ślubowała miłość i wierność innemu mężczyźnie, a takiego obrazka chyba nie byłby w stanie znieść.
Budzi się z krzykiem. Dłuższą chwilę zajmuje jej unormowanie oddechu i szybciej bijącego tętna. Nie mniejsze jest jej zaskoczenie kiedy zamiast tego ,którego obecności się tu spodziewała widzi Wojtka. Mimo to wtula się w niego jak mała dziewczynka bojąca się ciemności. Jego obecność zdecydowanie ją uspokaja, choć przed oczami w dalszym ciągu ma to co się stało w parku. W zasadzie nim się obejrzała nastał kolejny dzień. Dzień, który miał być o niebo lepszy, jednak od samego rana był totalną porażką.
 -Za czynsz zapłaciłam.-rzuca gdy widzi właściciela mieszkania w drzwiach
 -Możliwe.-wzrusza ramionami- Mam pewne wiadomości dla pani. Zostałem postawiony pod ścianą i nie mam innego wyjścia. Albo zapłaci pani z góry za pół roku czynsz, albo się pożegnamy.
 -Słucham?!-podnosi ton głosu
 -Prawnie to ja jestem właścicielem mieszkania, więc i tak daje pani tydzień bo mógłby zażyczyć sobie pani wynosin w ciągu pięciu minut.
 -Chyba pan oszalał.
 -Może i tak, to jak, płaci pani?
 -Sądzi pan ,że studenci śpią na pieniądzach?-pyta z ironią
 -Siedem dni i czekam na klucze.-odpiera z kretyńskim uśmieszkiem po czym wychodzi z mieszkania zostawiając ją w zupełnym osłupieniu. Trwa w zupełnej konsternacji nie bardzo wiedząc co w tej sytuacji zrobić gdy słyszy pukanie do drzwi. Wpuszcza dwumetrowca do środka.
 -Stało się coś?-pyta środkowy
 -I tak i nie.-mruczy
 -To znaczy?-mruży oczy
 -Był przed chwilą u mnie właściciel mieszkania i powiedział ,że albo zapłacę z góry za pół roku albo mogę sobie szukać innego mieszkania.-wzdycha
 -Co za kretyn.-odpowiada- Co zamierzasz?
 -Nie mam pojęcia, nie mogę wrócić do Warszawy w trakcie roku akademickiego.-krzywi się
 -Wojtek wie?
 -Nie, ale on nie wchodzi w grę, za wcześnie.-kręci głową
 -Karol ma pannę na głowie.-dodaje ze śmiechem
 -Naprawdę nie wiem, może coś znajdę. Jak nie to..
 -To co wtedy?
 -Nie mam zielonego pojęcia co robić, postawił mnie pod ścianą. Dupek.
 -Wiesz, w końcu znamy się całe życie, jeśli nie uda ci się przez ten tydzień niczego znaleźć zawsze... Jakoś się zmieścimy.-delikatnie się uśmiecha
 -Mówisz poważnie?-pyta zupełnie zszokowana jego propozycją
 -Jestem śmiertelnie poważny w tym momencie.
Dosłownie zaniemówiła. W życiu nie spodziewała się takiej propozycji z jego strony. Dlaczego jej to zaproponował? Bo wypadało? Bo chciał ratować ich podupadającą relację? A może dlatego, że... Nie, nie przyjmowała tej opcji do świadomości choć z pewnością i z tą musiała się liczyć. Jedno było pewne: zupełnie ją zastrzelił tą propozycją.
Zgodzić się, czy nie? Oto jest pytanie...
~*~
Rozdział w większości napisany w środę, ale jakoś nijak nie mogłam go ostatnimi dniami skończyć. Dzisiaj jakimś cudem się udało. Dzień dość leniwie spędzony, gdyby nie fakt dzisiejszego meczu i wygranej. Oby i nasze pani, idąc naszym śladem zwyciężyły i kto wie, może jak i my, do zera? :> Dzisiaj nie śpimy, tylko kibicujemy naszej kadrze! #GoPoland
Co do rozdziału, trochę męczyłam końcówkę, nie wiem z czego to wynikało, więc od razu przepraszam za jakieś niedociągnięcia i tym podobne. Jest też troszeczkę więcej Andrzeja, tak jak mnie niektóre z Was prosiły, aczkolwiek dodam iż było to zaplanowane, nie to żebym była jakaś uległa i te sprawy :P Opinię jednak pozostawiam Wam.
Uciekam czytać, trzymajcie się cieplutko!
Ściskam,
wingspiker.
 |ASKDuet | Pit |

26 komentarzy:

  1. Brawo dla Wronki za to że ją uratował;) Podejrzewam, że Oli się zgodzi na propozycję i Endrju wróci do gry;) Ale się pozmieniało.
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrona bohater! Wrona na prezydenta :D jak dobrze, że jednak chciał pogadać z Oliwią. A ten właściciel oszalał? Sama wiem jak ciężko jest studentom, bo sama studiuję. Oby tylko przyjęła propozycję Andrzeja.

    OdpowiedzUsuń
  3. ufff na szczęście Wronka ją uratował... ciekawe czy się zgodzi?? jeśli tak, to na pewno wiele zmieni :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wbrew wszystkiemu - Wronka jesteś dzisiaj moim guru! Chyba bym umarła, gdyby Oliwii coś się stało. Boże, Boże, Andrzej wybawco. Tak się strasznie cieszę, że znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Jak dobrze, że podsunęła mu pomysł na to, aby dogonił ją w tym parku. Cieszę się jak głupia, jej. A faceta od tego mieszkania wszyscy razem, zgodnie powinniśmy zlinczować, bo ja rozumiem wszystko, ale tak się nie robi. Jednak wspaniałomyślny Andrzej już znalazł rozwiązanie i kolejny raz: chwała mu za to. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech sie zgodzi! Błagam! Niech nie będzie głupia i się zgodzi! W tym rozdziale Wrona mi zaimponował, bo w końcu wraca w miarę do siebie. Zdziwiło mnie, że zadzwonił po Włodarczyka po tym incydencie w parku. Całe szczęście, że tam był i ją uratował. Mam nadzieję, że to wspólne mieszkanie ich zbliży. Wojtek fajny chłopak, ale jednak wolę Andrzeja u jej boku, nawet jak zachowuje się często jak kretyn.
    Pozdrawiam ;*
    [faith-hope-volleyball.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. I znów. Sen nie ważny, musiałam dobrnąć do końca!

    Bardzo wciągająca historia trójki przyjaciół. Dołącza do nich Wojtek. Mieszanka wybuchowa. Oliwia i Andrzej połączeni tak przeogromną miłością nie potrafią normalnie funkcjonować ze sobą. Lecz widząc innych u boku dostają białej gorączki. Jednak Oli zakochuje się we Włodim? Tylko czy to jest realne. Supr historia, naprawdę.

    A teraz o tym rozdziale.

    Głupi Andrzej! Po co dzwonił do Wojtka?! Byłby przy Niej to może inaczej by to wyglądało. Może porozmawialiby jak ludzie? Mimo wszystko Wojtek nie pasuje do Oliwii. Są za spokojni, zbyt tacy mdli jak dla mnie. Dużo bardziej odpowiadał mi związek Oli z Andrzejem. Miał w sobie tą pikanterię, taki zadzior.
    Teraz Oliwia musi się zgodzić na mieszkanie z Endrju, nie może być innej decyzji. Może i zrani tym samym Wojtka, ale przecież jeżeli w grę wchodzą wielkie uczucia i szczęście to trzeba patrzeć na siebie i szczęście ukochanej osoby.
    A czy Oliwia będzie szczęśliwa przy boku Wojtka? Andrzej jest chyba pewny, że nie. Niech walczy, niech pokaże na co Go stać.

    Ludu. Rozpisałam się :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się ,że się podoba :)
      Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie :)

      Usuń
  7. No dobra, Wronka sobie trochę u mnie zapunktował. Ale tylko na początku, bo ta końcowa propozycja wcale mi się nie uśmiecha. Wiem, że chce ją odzyskać i to naprawdę mnie w żadnym stopniu nie cieszy. Przecież ona jest stworzona dla Włodiego! Dlatego mam nadzieję, że Wojtek szybko zareaguje i nie dopuści do tego, by Oli zamieszkała z Andrzejem.

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, już myślałam, że jakoś Andrzej nie będzie miał szansy, żeby odnowić swoją relację z Oli, lubię Włodiego i wgl tak mi szkoda, że 'musi' wybierać, nie chciałabym, żeby straciła go, ale z drugiej strony wolałabym, żeby była z Wroną, mam nadzieję, że przyjmie jego propozycję, bo to będzie dla nich szansa i ich relacja będzie wynikała z wspólnego mieszkania i tak czy siak będą musieli się dogadywać, więc liczę na znaczne ocieplenie kontaktów i znaczny krok Andrzeja <3
    Ale z drugiej strony boję się, że Wojtek może się wkurzyć, za tą propozycję i za to, że ona u niego zamieszka, ale przecież chłopacy się przyjaźnią i myślę, że Wojtek jest wyrozumiały i wgl, wydaje się być taki spoko ;)
    Mam nadzieję, że nawet jeśli się rozstaną, to po prostu będzie coś w stylu, że 'Oli chcę Twojego szczęścia i niezależnie od tego, kogo wybierzesz, zawsze możesz na mnie liczyć'

    Rozdział świetny
    Caro, jesteś niesamowita!
    Pozdrawiam Anka xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Wroniacz jaki, kurde, spiskowiec #haha Raczej bez swojego interesu by się nie zaoferował. Człowiek Wieczna Racja wybawił Oli z dwóch opresji i BUM! może coś więcej?
    Karollo rozwala mnie swoją gadką XD Jeździ po Andrzeju, jak czołgiem i wylane. Mistrzu.
    Pozdrawiam, przepraszam za badziewny komentarz i zostawiam dwa namiary na siebie, Zuza <3

    http://siatkarski-zaklad.blogspot.com
    http://swiatlowtunelu.blogspot..com

    OdpowiedzUsuń
  10. Super:) Wrona bohater jupi;-)
    czekam na nastepny rozdzial:-P

    OdpowiedzUsuń
  11. No, no. Wronka ratuję Oliwię ze szpon człowieka który chciał jej zrobić krzywdę. Proponuje mieszkanie. Coś tu nie gra po takich wybrykach. Jestem totalnie zmieszana. Nie wiem co myśleć. Po kogo stać stronie? :) Wiem tylko tyle, że to opowiadanie jest idealne pod każdym względem. Nie ważne co się wydarzy jak potoczą się losy bohaterów. Ja będę je czytać. Kocham Cię za to co robisz. Za to ile sprawiasz mi i nie tylko mi radości z czytania, i o to chodzi!
    Pozdrawiam ciepło Kaśka. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaka odmiana od wcześniej zgryźliwego i rozgoryczonego Wronki :)
    Znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i uratował Oliwię. Swoją drogę, coraz więcej na świecie takich pojebów jak ten właściciel. Aż nie chcę myśleć co by było gdyby środkowy się nie pojawił...
    W każdym razie, fajnie że w końcu odważył się pogadać z kobietą którą kocha. A jednocześnie zadzwonił po Włodiego, i to zachowanie było bardzo w porządku.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wrona przeobraził się ze wstrętnej poczwary w pięknego i obdarzającego uczuciem motyla, no! Gratuluję mu z całego serca, bo już myślałam, że nigdy się nie otrząśnie.
    To co zdarzyło się w parku ... nie mam po prostu słów. Niestety tacy ludzie istnieją i jest ich coraz to więcej. Na szczęście Endrju jest zawsze na czas, nieprawdaż? To idealny moment, aby odbudować, lub może odświeżyć jeszcze gorące uczucie. #GoWrona
    + czy to nie ty dałaś mi serducho na insta Słońce? ^^

    Całuję, Camilla. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie :P
      A ja ^^

      Usuń