-I czego ode mnie wymagasz?-pyta cicho
-Niczego.-wzrusza ramionami- Chciałem byś tylko wiedziała.
-A może sądziłeś ,że po twoim wyznaniu nagle zmienię zdanie? Że rzucę ci się w ramiona?
-Nie.-przeczy kręcąc głową- Po protu nasza przyjaźń dla mnie wiele znaczy i choć w taki sposób chce mieć z tobą kontakt.
-Tak po prostu?
-Tak po prostu.-odpowiada, a ona patrzy na niego przez dłuższą chwilę jak gdyby nie wierząc w to co powiedział jej kilka chwil temu. Po kolejnych kilku minutach ciszy wracają do reszty rodziny. Atmosfera jest wręcz wyśmienita. Staruszkowie doskonale bawią się w swoim gronie, a i młodzieży nie brakuje niczego. Z roku na rok te spotkania są co raz to śmielsze i z pewnością weselsze. W zasadzie do jego końca obydwoje z Wroną nie zamieniają ani jednego słowa. Od czasu do czasu spoglądają jedynie w swoim kierunku pesząc się pod wpływem spojrzenia tego drugiego. Wieczór ten kończy się grubo po północy gdy ostatni goście wychodzą z domu familii Kwiecińskich.
-Oli musisz mi pomóc!-budzi ją nazajutrz
-Jezu Karol, ty wiesz która jest godzina?-jęczy
-A czy ty wiesz ,która jest godzina mała?-chichocze- Po dwunastej.
-Cholera, naprawdę?-zrywa się na równe nogi spoglądają na zegarek- Kłos ja cie zabiję!-rzuca gdy widzi kilka minut po dziewiątej
-Potrzebuję pomocy przy delikatnej sprawie.
-Zadzwoń do Wrony.-mamrocze
-Powiedziałem przy delikatnej sprawie!-śmieje się- To jak, poratujesz swojego głupszego przyjaciela?
-Zawsze Karolku.-odpowiada po czym dostaje odpowiednie instrukcje i zrywa się z łóżka. Czym prędzej zamienia piżamę na coś o wiele bardziej wyjściowego i w pełni gotowa schodzi na dół. Wypija kawę i zjada kęs kanapki po czym wychodzi. Zdecydowanie dziwi ją widok punktualnego Kłosa z wyraźnym poddenerwowaniem widniejącym na twarzy.
-Ostatnim razem tak spięty byłeś chyba przed poprawką z łaciny.-chichocze blondynka
-Widzę humor jest!-pokazuje jej język
-W takim razie mów co to za delikatna sprawa blondyneczko.
-Bo wiesz ee.. bo chcę.. musimy wstąpić do jubilera.. bo eee..-mówi zakłopotany
-O boże Karol, ty chcesz się oświadczyć Oli?!-piszczy z radości na co on kiwa nieśmiało głową i w odpowiedzi przytula przyjaciela. -Kto by pomyślał, wreszcie nam Karolek dorósł do małżeństwa!-uśmiecha się.
-Na to wygląda.-uśmiecha się nieśmiało.
W zasadzie zakup pierścionka zaręczynowego dla wybranki Karola jest drobnostką bo nabywca doskonale wiedział czego szukał co spotkało się z wyraźną aprobatą jego towarzyszki. Nie potrafiła się nie uśmiechać na myśl o tym jak jest z nią szczęśliwy, bo to ,że się zgodzi wydawało się być formalnością. W zasadzie po cichu mu też zazdrościła. Czego? Bo znalazł tą jedyną z którą pragnie spędzić życie, a ona w zasadzie w dalszym ciągu była na etapie poszukiwań. Na chwilę obecną jednak nie przejmowała się swoimi rozterkami sercowymi, cieszyła się szczęściem Karola.
-Myślisz ,że się zgodzi?-pyta
-Myślę ,że będzie miała najbardziej pokręconego męża świata.-śmieje się widząc w jego oczach wyraźną niepewności i obawę.
-Jak dobrze ,że wróciłaś Oli.-uśmiecha się
-A to czemu?-unosi brew ku górze
-Ty chociaż potrafisz człowieka jakoś podnieść na duchu i pomóc, a nie jak ten pier.. kochany przyjaciel kraczący. On gorszy niż baba jest!
-Może po prostu ma trudny okres w życiu?-upija łyk kawy udając zupełnie obojętną na ten temat
-Może przekwita albo coś.-chichocze- Nie zdziwię się jak zgnije samotny.
-Wiem do czego pijesz Karol i od razu mówię ci, daruj sobie.
-Mówię jak jest Oli.-wzdycha- Dla mnie tak czy siak zawsze będzie dla ciebie stworzenie choćbyście znaleźli sobie kogoś innego.
-To miłe.-rzuca
-Nic straconego..-mówi nieśmiało na co ona gromi go wzrokiem
-Karol błagam cię, rozmowa na ten temat nie ma większego sensu.-odpowiada wzdychając- Po prostu nam nie wyszło i nie można tego roztrząsać. Było, minęło.
-Mówisz jakby to dla ciebie był definitywnie zamknięty rozdział.
-Bo jest.-odpowiada
-Nie wydaje mi się.-unosi delikatnie kąciki ust ku górze
-Może ci powiedział ,a może nie o swoim ostatnim wyznaniu, ale to kompletnie niczego nie zmienia w moim życiu. Mam Wojtka.-mówi stanowczo
-Skoro tak mówisz mała.-kapituluje- Swoją drogą, całkiem ładnie razem wyglądacie.-uśmiecha się
-Czy naprawdę musimy rozmawiać o mnie? Lepiej się pochwal kiedy zamierzasz dać to Oli!-wskazuje na torebkę z logiem sklepu jubilerskiego
-Tak myślałem o Sylwestrze, ale nie wiem czy to będzie jak to się mówi, odpowiednio romantyczne.
-Dlaczego miałoby nie być? Przecież to świetny pomysł.-uśmiecha się- Kto by pomyślał ,że wyjdzie z ciebie romantyk Karolku.
-Lepiej późno niż wcale.
-Trafna uwaga panie Kłos.-śmieje się.
Zupełnie pochłonięci w rozmowie nie zauważają pewnego dwumetrowca przechadzającego się w ich niedalekiej okolicy po sklepach.
-Zgadnij kto to.-mówi przesłaniając blondynce oczy po czym jedyne co słyszy to stłumiony chichot Kłosa
-Jak jeszcze chwilę poczekam z odpowiedzią to Karol się udusi ze śmiechu.-odpowiada na co słyszy tylko ich śmiechy- Nie wiem, nie wiem. Może jakiś niski, niby siatkarz Skry. Chyba jest z jakiejś wsi, z jakiegoś tam Bielska czy coś.
-Miastowa się znalazła.-prycha ze śmiechem odsłaniając jej twarz- Brakowało mi tej miastowej.
-Jak się zamierzacie mizdrzyć to ja uciekam. Narazie gołąbeczki!-w mgnieniu oka znika ich z pola widzenia ówcześnie dziękując przyjaciółce za przysługę. Jego nagła ucieczka wydawała się im z początku dość dziwna, jednak gdy dostrzegają ,że uciekał przed swoją ukochaną ,która przechadzała się po sklepach z siostrą.
-Co robisz w Warszawie?-pyta
-Wpadłem przy okazji do brata, także przyjemne z pożytecznym.-uśmiecha się- Do tego dowiedziałem się ,że będę wujkiem także same newsy. A co z Karolem ,że tak zwiał?
-Nie będę go wydawać.-kręci głową i na nic także zdają się jego błagalne miny bo wcale nie zamierza mu zdradzić powodów jego ucieczki.- Nie patrz tak na mnie!
-Zamordował kogoś ,że go kryjesz?
-Może jest głupi, ale nie aż tak.-śmieje się
-Powinienem tu strzelić rasowego focha.
-Spróbowałbyś tylko!
-Skoro nalegasz.-odpowiada ze śmiechem
-A ponoć to baby się obrażają o nic.-przewraca oczami- W takim układzie chyba z kimś innym pójdę wieczorem do kina.
-Przekupiłaś mnie! Kapituluję!-rzuca
-Nieasertywny jesteś Wojciechu.
-A dziwisz mi się? Mając takiego negocjatora.
-Brakowało mi tego twojego słodzenia.-uśmiecha się
-Przyznam ,że mi również.-odpowiada ze śmiechem po czym obejmuje ją ramieniem. Spędzają wspólnie zdecydowanie przyjemne przedpołudnie. Nie wiedzieć kiedy w zasadzie na zegarze wybija godzina czwarta. Dopiero wtedy rozstają się na dosłownie chwilę zająć się swoimi osobistymi sprawami. Blondynka pomaga rodzicielce przy ostatecznym doprowadzeniu salonu do ładu, odpowiada na zalegające w skrzynce odbiorczej mejle po czym wędruje na górę w poszukiwaniu czegoś idealnego na wieczór ubioru. Jej wybór pada na kremowy sweter i czarne, idealnie podkreślające jej nienaganną figurę rurki. Podkreśla oczy delikatną linią eyelinera zwieńczając całość ulubionym zapachem perfum. Chwilę przed umówioną godziną wychodzi z rodzinnego domu przed którym czeka na nią jak zwykle punktualny przyjmujący. Wita ją promiennym uśmiechem i soczystym buziakiem w policzek. Wybór komedii był jak najbardziej trafny bo wychodzą z zakończonego seansu kinowego w wyśmienitych humorach. W drodze powrotnej gawędzą nieprzerwanie trzymając się za ręce. Gdyby ktoś spojrzał na nich z boku mógł śmiało stwierdzić ,że są ze sobą długo i niesamowicie szczęśliwi. W zasadzie może nie mieli wielkiego stażu, ale dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Zdecydowanie dobrze się dogadywali i wspólnie spędzany czas mijał w niesamowitym tempie. Przy nim choć na chwilę mogła zapomnieć o trapiących ją problemach. O głównym problemie zwącym się Wrona.
-Wrona odobrażony?-pyta
-Jest takie słowo w ogóle?-śmieje się- Chyba tak.-wzrusza obojętnie ramionami
-Chyba?
-Rozmawialiśmy, niby coś tam sobie wyjaśniliśmy, ale dalej jakoś tak jest.. dziwnie.-odpowiada- Z resztą nie rozmawiajmy o tym, nie chcę psuć sobie tego cudownego wieczoru.-uśmiecha się ciepło
-Cudownego?-unosi brwi ku górze
-Owszem, cudownego.-odpowiada stając tuż przed nim- Cieszę się ,że tu przyjechałeś.
-Naprawdę?
-Naprawdę.-mówi- Teraz będziesz tylko zadawał głupie pytania?
-Może będę?-ciągnie ledwo kryjąc rozbawienie
-Mimo ,że mnie wkurzasz to jesteś w tym absolutnie uroczy.
-Czy to się nie wyklucza?-pyta ze śmiechem
-W twoim przypadku nie!
-Czuję się zaszczycony, lecz nie poradzę ,że tak na mnie pani działa pani nietuzinkowa uroda.
-Cóż za wyszukane słownictwo mój drogi.-odpiera- Otóż mnie twój nieprzeciętny urok osobisty również daje być obojętną.
-Och, czyżby?-uśmiecha się uśmiechem zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla niej i patrzy prosto w jej oczy w reakcji ona przygryza delikatnie wargę.
-Czyżby pan wątpił?
-Nie wiem, nie wiem. Może jakoś mnie przekonaj?-szczerzy się
-Jesteś niemożliwy wiesz?-mówi cicho po czym jej usta odnajdują jego i zatapiają się w pocałunku.
-Powinnaś mnie chyba częściej przekonywać.
-Cicho bądź co?-mówi po czym powtórnie złączają się w pełnym namiętności pocałunku. Wydaje z siebie tylko cichy pomruk gdy swoim ciałem absolutnie przylega do niego i czuje jego ogromną dłoń wędrującą po swoich plecach co raz to niżej. Z pewnością wieczór ten dla nich obydwojga skończyłby się zdecydowanie inaczej gdyby nie byli w Warszawie.
-Powinniśmy to powtórzyć.-szepcze jej do ucha kiedy stoją przed jej domem na co ona uśmiecha się zawadiacko
-Myślę ,że to całkiem nieprzyzwoicie dobry pomysł.
-Trzymam za słowo.-odpowiada wyraźnie zadowolony. Na pożegnanie składa czuły pocałunek na jej ustach po czym żegnają się i każde odchodzi w swoją stronę.
Blondynka po cichu wślizguje się do domu. Dojada resztki pozostałe z kolacji po czym po cichu próbuje uciec do swojego pokoju. Tuż przy schodach prowadzących do jej pokoju zatrzymuje ją ciężarna siostra.
-Wszystko w porządku Maja?-pyta zaniepokojona
-To ty mi powiedz. Szczerzysz się jak głupi do sera.-trafnie zauważa szeroki uśmiech na twarzy starszej siostry
-Miałam po prostu udany wieczór.-odpowiada z uśmiechem
-Hmm Wojtek?
-Zastanowiłaś się.-piorunuje ją wzrokiem
-Trudno za tobą nadążyć.
-To znaczy?
-To znaczy ,że masz milion zmian na minutę.-odpowiada jej dobitnie- Teraz jesteś z Wojtkiem, ale za chwilę może go nie być w twoim życiu.
-Przestań.-warczy
-Nie, nie przestanę.-mówi ze stoickim spokojem-Czy ty wiesz czego chcesz?
-Odpieprz się ode mnie.-rzuca niemiłosiernie zła
-Tylko żeby jak zwykle nie wyszło na moje.
-Żebyś się nie zdziwiła.-odpowiada po czym czym prędzej zmyka na górę i trzaska drzwiami.
Przez dłuższą chwilę nie potrafi zasnąć. W zasadzie to przez dobre pół nocy nie była w stanie zmrużyć oka. Nie dość ,że była wściekła na młodszą siostrę za jej słowa to zastanawiała się czy nie było w nich aby ziarna prawdy. Czy faktycznie tak to wyglądało z boku? Wodziła za nos obydwu naraz? Czuła się w tym momencie potwornie. Czuła się jak najgorsza suka. Chyba właśnie wtedy dotarło do niej to, jak bardzo rozdarta uczuciowo jest. Najgorsze co mogło się wydarzyć to strata ze swojego życia któregokolwiek z nich, a nawet ich dwójki. Nie mogła tak dłużej funkcjonować. Wiedziała ,że musi podjąć decyzję. Była świadoma ,że swoim postępowaniem mogła i z pewnością zraniła jednego z nich. I szczerze powiedziawszy czuła się z tą świadomością paskudnie. Sumienie nie dawało jej spokoju. Przez całą noc spała może kilka godzin i gdy rano spojrzała w lustro wyglądała jak istne siedem nieszczęść. Na wpół przytomna zeszła na dół na śniadanie. W całym domu panowała głucha cisza i względny spokój. Było aż nader spokojnie. Przez chwilę zaczęło ją to niepokoić, lecz potem po prostu jak gdyby nigdy nic wzięła się za śniadanie.
-Oli?-słyszy wołanie
-Na dole!-odpowiada przeżuwając
-Widziałaś Maję?-pyta matka gdy schodzi na dół
-Może jeszcze śpi.-wzrusza obojętnie ramionami nieprzerwanie zajmując się swoim śniadaniem
-To niepodobne do niej żeby wyjść bez słowa.-niepokoi się
-Mamo daj spokój, po prostu zapomniała powiedzieć, zdarza się każdemu.
W spokoju kończy posiłek i po zmienieniu piżamy na wygodne dresy wyleguje się na salonowej kanapie skacząc z kanału na kanał. Wtedy słyszy dźwięk oznajmiający połączenie przychodzące. Rodzicielka zdążyła wyręczyć ją w odebraniu, więc w dalszym ciągu leżała na wpół przytomna przed ekranem telewizora. Dopiero po dłuższej chwili dostaje zimny prysznic w postaci przerażającej informacji.
-Karol kurwa nie mam czasu.-warczy do słuchawki
-Tylko nie bij!-rzuca- Co jest mała?
-Lepiej spytaj co nie jest.-wzdycha- Wszystko się pieprzy i to równo.
-O czym mówisz dokładniej?
-O swoim życiu Karol!-rzuca
-Hej, spokojnie, nie ma problemu do rozwiązania.
-Chyba jednak jest i jak na złość wszystko się rozpieprzyło w jednym czasie.
-Może tak jaśniej, wiesz ,że zbyt bystry nie jestem, nie mówiąc już o ranku.-śmieje się
-Muszę jechać do szpitala.
-Matko boska bełchatowska, co się dzieje?!-rzuca przerażony
-Ze mną wszystko w porządku.-odpowiada i słyszy wyraźną ulgę- Ale chodzi o...
~*~
Będę się streszczać gdyż czeka mnie jeszcze pakowanie, a i tak naruszyłam już cierpliwość mamy siedząc przed komputerem nader dużo. Szału nie ma, dupy nie urywa to mój komentarz do rozdziału. Dziękuję, dobranoc!
A tak serio nie jest on wybitny, ale jest przejściowy i trudno wyczarować tu coś wspaniałego. Jedno jest jednak dobre. Po przeczytaniu pewnej dość powszechnie znanej trylogii mam naprawdę wenę (!) co jest wręcz rzadkie u mnie. Więc cieszmy się z małych rzeczy jak to rzeczą słowa pewnej piosenki. Chyba jednak powinnam czytać więcej książek bo po nich dziwnym trafem zawsze mam multum pomysłów. (challenge accpeted!). Uciekam do pakowania bo jutro podbijam przez tydzień Zakopane. co ja pisze
Trzymajcie się ciepło!
wingspiker.
PS. Zapraszam na pierwszą odsłonę mojego nowego projektu jakim jest duet z Joan!
Klepp!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Maji i dziecku nic się nie stało. A to opowiadanie to rzeczywiście sprzeczność. Idealnie wybrałaś adres bloga;) Współczuję Oli bo ciężko będzie jej wybrać. Może gdyby odcięła się od obydwóch byłoby inaczej;)
OdpowiedzUsuńPozdrowił;>
Dokładnie takie miało być, pełne sprzeczności :)
UsuńCiekawe co się stało z Mają...
OdpowiedzUsuńKurde no Ty to potrafisz trzymać w napięciu. Jestem bardzo, bardzo ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. :)
Pozdrawiam
Zobaczymy ;) Staram się :P
UsuńMi sie jak najbardziej rozdział podoba. Ale jako członkini teamu Wrony jestem za tym, żeby Oliwia w końcu posłuchała głosu serca, a nie rozumu. Ona stara sie wszystkim i samej sobie za wszelką cenę udowodnić, że Andrzej to skończona historia, a tak nie jest. Kiedy tylko ona się do tego przyzna? Wojtek to fajny chłopak, ale nie dla niej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nie mówię tak, nie mówię nie :P
UsuńŚwietny blog! Rozdział super! Mam nadzieje że Oli dobrze wybierze i będzie szczęśliwa ;) A ty wiesz ze kończenie rozdziału w takim momencie to znęcanie się nad czytelnikiem ? ^^ W wolnej chwili zapraszam do mnie : http://siatkarskie-sny-czy-ty.blogspot.com/?m=1 ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBoże, boże, boże co się dzieje, mam nadzieję, że Majce nic nie jest.
OdpowiedzUsuńTeam Wojtuń jest prze szczęśliwy.
Zobaczymy co tam się wydarzyło :)
UsuńŚwietny rozdział, wgl. kolejne posty trzymają w napięciu :) team Wrona liczy na to, że Oli wybierze Andrzeja . ;D
OdpowiedzUsuńI o to chodzi :)
UsuńJa się cieszę, że Maja wreszcie jej przygadała. Oliwia wreszcie zastanowiła się nad tym, co robi. Oli i Wojtek są po prostu przeuroczy. Mam nadzieję, że Wrona już tego nie popsuje ;)
OdpowiedzUsuńCałuję :*
Nie wiem, nie wiem :P
UsuńZaskoczyłaś mnie nieco. Czyżby Oli została ciocią czy jej siostra straciła dziecko? Umiesz trzymać człowieka w napięciu, łajzo! #haha #takiżarcik #tonienaserio #hasztagijakuwronyalbokłosa WIĘCEJ ANDRZEJA! :D
OdpowiedzUsuńOkaże się ;) Się wie! #takasytuacja
UsuńZapraszam na 3# http://bez-powrotnie.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńjuż zaglądam :)
UsuńOli i Wojtek pasują do siebie i żaden Andrzej ma im w tym nie przeszkodzić! Nie wiem co mogło się wydarzyć? Coś z Wojtkiem? Z siostrą? Czekam na next! Oliii ;33
OdpowiedzUsuńTeam Wojtuń się cieszy!!! <3
Zobaczymy czy przeszkodzi czy też nie :P
UsuńPliiissss, dodaj nam tu cos szybciukto :D!!!
OdpowiedzUsuńjak zawsze :P
Usuńdlaczego tutaj nie ma mojego komentarza? :o
OdpowiedzUsuńszlak, durny telefon, wybacz <3
spokojnie ;)
Usuń