niedziela, 15 grudnia 2013

Sprzeczność trzynasta.

Jak się czuła przez następne parę dni? Zupełnie beznadziejnie. Zupełnie rozdarta wewnątrz siebie, na zewnątrz jakimś cudem się trzymała. Czy ten widok, jaki zastała w klubie zabolał? I to cholernie. Jego droczenia specjalnie jej nie wzruszały, ale tym jednym, jedynym czynem zdecydowanie przekroczył granicę. Tym jednym czynem przekreślił definitywnie to wszystko co było między nimi. Dla niej to był zupełny koniec.
Nawet gdy wydzwaniał do niej po kilkanaście razy, pisał drugie tyle wiadomości i na wszelkie możliwe sposoby próbował do niej dotrzeć, ona nie zamierzała reagować. Nie chciała go widzieć, bo już sama myśl przywoływała przykre wydarzenia. Zachował się jak ostatni kretyn, jednak ona ma świadomość ,że sama nie pozostaje w tym wypadku bez winy. Obydwoje byli winni, obydwoje zdecydowanie spieprzyli sprawę. Może i chcieliby cofnąć czas, uniknąć wykonania pewnych czynności, jednak nie mogą. Muszą żyć dalej. Muszą jakoś poradzić sobie z tą myślą. Z myślą ,że sami zaczęli budować dzielący ich co raz grubszy mur poprzez swoje egoistyczne zachowania, kłótnie i wszelakie sceny zazdrości. Pytanie tylko, czy będzie taka siła ,która będzie w stanie zburzyć mury? Czy jeszcze będzie jak dawniej? Było zbyt wiele nurtujących pytań, zbyt mało odpowiedzi.
 -Oli, masz sukienkę?-z letargu wyrywa ją młodsza siostra gorliwie jej się przyglądająca
 -W zasadzie to.. nie.
 -Zbieraj cztery litery, idziemy na zakupy!-zarządza Majka i już po kilku minutach podróży znajdują się w jednej z większych galerii handlowych w stolicy. W zasadzie nie ma głębszej ochoty na latanie po sklepach, jednak jest to czynność na tyle zajmująca, że nie zaprząta sobie głowy swoimi problemami. Po dobrych kilku godzinach biegania po sklepach, przymierzeniu setki sukienek w najróżniejszych kolorach i fasonach wreszcie znalazła idealną kreację. Zmordowane zakupowym maratonem, zupełnie jak za czasów gdy były o wiele młodsze odwiedziły ulubioną lodziarnię. Zupełnie jak kiedyś, jakby cofnęły się w czasie, rozmawiały o rzeczach zupełnie błahych i nie mających większego znaczenia. Zupełnie jakby inny świat, nie istniał.
 -Jesteś pewna ,że chcesz iść na to wesele?-pyta
 -Co masz na myśli?-marszczy brwi blondynka
 -Tak pytam.-wzrusza ramionami
 -Masz jakieś wątpliwości?
 -Po prostu chcę wiedzieć czy nie robisz tego by dopiec..
 -Nie.-przerywa jej- Zgodziłam się z nim pójść już dawno temu bo jest moim dobrym kolegą i nie zamierzam robić tym nikomu na złość.
 -W takim razie, bawcie się dobrze.-uśmiecha się.
Po piętnastej dotarły do domu. Młodsza z Kwiecińskich będąca w błogosławionym stanie poszła do ogrodu korzystać z ostatnich chwil słońca wylegując się na tarasie, a starsza z nich również korzystając z wyśmienitej pogody przebrała się w sportowe ubranie i wyruszyła w drogę.
Uwielbiała ten stan gdy biegała ze słuchawkami na uszach. Otaczający świat, na chwilę przestawał się liczyć. Mogła pobyć sam na sobą, z własnymi myślami. Mogła łącząc przyjemne z pożytecznym zastanowić się nad paroma mniej czy bardziej ważnymi sprawami. Mogła po prostu pobyć choć chwilę z dala od przytłaczających problemów życia codziennego. Po dobrych dwóch godzinach przebieżki wróciła do domu. Wzięła długą, aromatyczną kąpiel i wieczorem wraz z siostrą rozwaliły się na salonowej kanapie i urządziły sobie filmowy seans. Tradycyjnie nie mogła napawać się leniwym wieczorem bo ktoś zaczął dobijać się dzwoniąc dobre kilka razy. Nie patrząc nawet kto to, pewna iż osobnikiem dobijającym się jest Wrona odebrała telefon.
 -Już ci chyba coś powiedziałam na ten temat. Daj mi spokój.-rzuca oschle
 -Chyba coś przegapiłem.-słyszysz śmiech
 -Oh, przepraszam cię, myślałam ,że to..
 -Nie ma sprawy.-przerywa jej- Bardzo zajęta jesteś?
 -Jeśli wylegiwanie się na kanapie z siostrą w starym dresie jest czymś ważnym.-śmieje się
 -Fakt, to bardzo zajmujące zajęcie.
 -Czemu pytasz?
 -A bo tak myślałem ,że dasz się namówić na.. mały spacer.-odpowiada
 -Czemu nie?
 -To za ile mam się stawić?-pyta
 -Daj mi jakieś dwadzieścia minut.-odpowiada blondynka.
Gdy tylko odkłada telefon niemal pędem gna na górę do pokoju nie odpowiadając nawet na pytania Majki. Czym prędzej zmienia stary, rozciągnięty dres na czarne rurki, a zdecydowanie za dużą koszulkę na t-shirt z napisami. Narzuca na siebie bordową bluzę i zgarnia ze stołu telefon i wkłada na nogi trampki. Informuję siostrę żeby nie czekała na nią i wychodzi z domu. Gdy tylko opuszcza furtkę widzi znaną posturę w oddali. I bynajmniej nie jest to osobnik, z którym była umówiona. Ma nieodpartą ochotę odwrócić się na pięcie i wrócić do domu, jednak ni stąd, ni zowąd obok niej pojawia się rozradowany Włodarczyk.
 -Cóż za punktualna kobieta.
 -Zdarzy mi się czasem.-uśmiecha się i spogląda przez ramię gdy podążają wzdłuż ulicy bo doskonale czuje na sobie wzrok dwumetrowca.-Idziemy w jakieś konkretne miejsce?
 -W zasadzie to.. nic konkretnego.
 -Widzę jesteś bardzo zorganizowany.-uśmiecha się
 -To jest bardzo spontaniczny wypad.
 -Widzę.-odpowiada
 -A jak sprawy z..
 -Nie chcę o tym mówić.-urywa mu
 -Rozumiem.-przytakuje jej. Przez chwilę idą w ciszy, lecz żadnemu z nich ona nie ciąży. W zasadzie wydaje się być bardzo przyjemna.
 -Nie patrz tak na mnie, nie widziałeś nigdy kobiety w kapturze?-chichocze
 -Bo to raz, Karola widzę tak prawie codziennie.-śmieje się na co również i ona nie pozostaje obojętna i wybucha śmiechem. Zdecydowanie nie mogła żałować tego, że dała mu się wyciągnąć na mały spacer. Jego towarzystwo działało na nią o tyle rozweselająco ,co dawało naprawdę pozytywnego kopniaka.
 -Wiesz co? Cieszę się ,że cię poznałem. Naprawdę.-uśmiecha się gdy stoją przed jej domem
 -I vice versa mój drogi.-odwzajemnia jego uśmiech
 -Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć.-dodaje po chwili
 -Z dziką rozkoszą.
 -Z dziką?-uśmiecha się zawadiacko
 -Czy wy wszędzie widzicie jakieś głupie podteksty?-chichocze
 -Skądże.
 -Uważaj bo uwierzę.
 -Proszę cię, mając takich nienormalnych kolegów w drużynie. Patrz Karol.-odpowiada
 -Racja, patrząc na ten argument i tak jesteś bardzo grzecznym dzieckiem Wojtuś.
 -Dzieckiem?
 -Może trochę przerośniętym, z naciskiem na słowo trochę, ale tak.-szczerzy się
 -Odezwała się dorosła.
 -Owszem, w końcu jestem dobre kilka miesięcy starsza.-pokazuje mu język
 -Rzeczywiście, taka różnica wieku ,że ja nie wiem jakim cudem my się dogadujemy.
 -No wiesz, prawie mogłabym być twoją matką.-śmieje się
 -Nie mówię ,że nie chciałbym takiej atrakcyjnej matki, ale myślę ,że ta opcja nie byłaby dobrym rozwiązaniem.
 -Bo?-ciągnie- Narobiłabym ci wstydu?
 -Skąd! Nie mógłbym się skupić.-szczerzy się
 -Uważaj bo ci uwierzę.-próbuje dźgnąć go w bok, jednak ubiega ją łapiąc ją za rękę
 -Czy te oczy mogą kłamać?
 -Nie wiem, nie wiem.-wzrusza ramionami tłumiąc śmiech
 -Kogo jak kogo, ale takiej istoty jak ty bym w życiu nie okłamał.
 -No jakiej?
 -A ty jak zwykle łapiesz mnie za słowa.
 -Okrutne ze mnie kobieta, wiem.-odpowiada
 -I to bardzo! Aczkolwiek nie narażam się na focha i dodam iż tak wspaniałej oczywiście jak ty.
 -Słodzić to ty umiesz wielkoludzie.
 -Wielkolud? Wypraszam sobie, akurat jeszcze takie wielkie nie jestem.
 -Może to ja jestem mała?
 -Nic nie mówię.-unosi ręce w geście kapitulacji wiedząc iż dalsze brnięcie w ten temat to grząski grunt, przynajmniej w rozmowach z kobietami
 -Chociaż jest plus tego ,że jesteś wyrośnięty! Mogę spokojnie na to wesele założyć wysokie buty.
 -I widzisz? Same plusy są bycia dość jakby to określić, przerośniętym.
 -Ciesz ,że nie mam metra dziewięćdziesiąt bo było ciężko.
 -Nawet mając tyle byłabyś dalej idealna.-dodaje
 -I co ja mam z tobą zrobić? Słodzisz mi, aż do przesady.
 -Nie wiem, nie wiem. Czekam na karę.
 -Niemożliwy jesteś.
 -Pewnie gdyby był tu Karol zaczął by śpiewać swoją ukochaną piosenkę ,którą męczy mnie od miesiąca na treningach, ale ja się powstrzymam.-odpowiada z uśmiechem
 -Wyobraź sobie ,że ja tak mam od ponad dwudziestu lat.
 -Moje kondolencje.-śmieje się- Podziwiam, naprawdę.
 -Po jakichś kilku latach idzie się przyzwyczaić, spokojnie.-chichocze
 -Pocieszyłaś mnie.-odpowiada- Nie będę zajmował dłużej czasu, bo pewnie siostra na ciebie czeka. Dobranoc, śpij dobrze Oli.
 -Ty też.-uśmiecha się wpatrując się w swojego towarzysza. Chwila ciszy. Dwie pary oczy wpatrujące się w siebie w niebezpiecznie bliskiej odległości. Pod wpływem chwili przytula go na dobranoc i cmoka w policzek. Odwraca się żeby mu pomachać po czym znika za drzwiami domu. Ściąga bluzę i stojąc w korytarzu bez ruchu zastanawia się co to w zasadzie było. Z tego stanu wyrywa ją siostra uważnie przyglądająca się blondynce.
 -Nie ważne.-rzuca ta starsza próbując zbyć siostrę i wędruje na górę. Przez co najmniej pół nocy nie potrafi zasnąć. Przewraca się z boku na bok z totalną burzą myśli w głowie. Rano zwleka się z łóżka zupełnie zmarnowana ratując się kubkiem czarnej kawy. Zupełnie jak każdego dnia wybiera się do piekarni za rogiem po świeże pieczywo. Nie kryje zdziwienia gdy w drodze powrotnej dobiega ją dobrze znany, zachrypnięty głos nie mający w żadnym wypadku na przyjacielskie pogaduszki.
 -Widzę ,że już zdecydowałaś.-rzuca
 -Nie, to ty zdecydowałeś, za nas oboje ostatnio w klubie, przypomnieć ci?
 -Nie dałaś mi wytłumaczyć.-broni się
 -A tu jest co tłumaczyć? Co, może robiłeś jej sztuczne oddychanie?-pyta z ironią w głosie
 -Czyli to wszystko tylko i wyłącznie moja wina, ale jak ty miziasz się z Włodim to wszystko w najlepszym porządku?
 -Słucham?-podnosi ton głosu
 -To tylko przyjaciel, tsa jasne.-kpi- Tańce w klubie, parę razy z nim wyszłaś, spacerki, przytulanie. Nie jestem ślepy Oliwia.
 -Ja chociaż nie wymieniam śliny z pierwszą lepszą cizią w klubie ,którą znam pięć minut. A noc się udała?
 -O czym do cholery mówisz?
 -O, czyli teraz to ty nie wiesz o czym mówię? Wiesz i to doskonale.-odpowiada
 -Nie pieprz głupot, sama to zaczęłaś.
 -Ja? A to przepraszam, nie jestem niczyją własnością do cholery i nie będziesz mi mówił z kim mam się zadawać, a z kim nie. To moje życie, nie twoje. I teraz zwalasz winę na mnie? Bardzo dojrzale. Dobrze, może i chciałam zrobić ci na złość za tą idiotyczną scenę zazdrości, ale ty zdecydowanie przesadziłeś. Szkoda ,że jej nie rozebrałeś jeszcze.
 -Szkoda.-burczy pod nosem
 -Kretyn.-odpowiada blondynka po czym przyśpiesza kroku
 -Bawcie się dobrze na weselu i nie zapomnijcie ustawić sobie statusu w związku.-dobiega ją głos
 -Baw się dobrze z koleżanką i pamiętaj, Karol na chrzestnego się nie nadaje.-odgryza się po czym czym prędzej gna w kierunku domu.
Czy jest wściekła? Mało powiedziane. Najchętniej coś by w tym właśnie momencie rozwaliła, zaczęła wrzeszczeć bez powodu. Oddała pieczywo w ręce matki rzucającej wraz z siostrą pytające spojrzenie po czym czym prędzej pobiegła na górę. Rzuciła się na łóżko i czuła jak łzy spływają jej mimowolnie po policzkach. Czy tak właśnie wyglądał ich sromotny koniec? Na to wyglądało. Jak to możliwe by w jednej chwili nienawidzić osobę będącą absolutnie dla nas ważną? W jednym ułamku chwili z przyjaciela i kogoś więcej stał się obcy. Nie potrafiła znieść tego w jaki sposób na nią patrzył. W jaki sposób do niej mówił. Nie potrafiła znieść tego ,że to co było, już nigdy, przenigdy nie wróci.
 -Nie ma mnie.-rzuca gdy słyszysz ciche pukanie do drzwi.
Mimo to słyszy dźwięk otwieranych drzwi i po chwili czuje jak materac łóżka ugina się pod ciężarem gościa.
 -Która przyszła na kazanie?-pyta nie podnosząc głowy z poduszki
 -Żadna.-słyszy męski głos i niemal natychmiast unosi wzrok do góry.
Niemal natychmiast wtula się w przyjaciela, a ten obejmuje ją swoimi ramionami nie mówiąc zupełnie nic. Dlaczego? Bo wie ,że wszelkie słowa w tej sytuacji są zbędne.
 -Pamiętasz, kiedyś obiecałem ci ,że jeśli kiedykolwiek jakiś facet cię zrani to dam mu w pysk. I wiesz co? Wrona zasłużył żeby porządnie dostać w tą zdebilałą gębę.
 -Rozmawiałeś z nim?-pyta ocierając łzy
 -Tak.-przytakuje- Nie wiem co w niego wstąpiło i w żadnym wypadku nie zamierzam go usprawiedliwiać. Wina leży pośrodku? W osiemdziesięciu procent po jego stronie. Jak babcię kocham, a kocham mocno, nie widziałam większego debila na świecie, a uwierz sporo ich już było. I choć to mój przyjaciel, w życiu nie powiem mu ,że rozumiem jego postępowanie bo nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. I może się obrażać, wyzywać mnie od zdrajców i tym podobnych, ale wiesz co Oli? Jestem też twoim przyjacielem, a obietnic z dzieciństwa się dotrzymuje.
  -Pobijesz go?-mruży oczy
 -Nie.-śmieje się- Jesteś dla mnie jak siostra, a niezależnie od wszystkiego bracia mają tak ,że zawsze chcą chronić swoje siostry. A kiedyś obiecaliśmy sobie ,że będziemy się chronić i wspierać, na dobre i na złe i chyba teraz nadeszło to złe i czas, bo ty robiłaś to całe życie, bym to ja cię wspierał w trudnej chwili, prawda?
 -Matko, Karol...
 -To matko czy Karol?
 -Jesteś jedyną osobą ,która potrafi mnie rozbawić nawet gdy nie mam ochoty się śmiać.
 -W końcu od tego mnie masz, prawda?
 -Prawda.-zmusza się na delikatny uśmiech- Dobrze ,że jesteś.
 -Ja to jestem jak wróżbita Tomasz, coś miałem takie przeczucie ,że z tego będzie burde.. bałagan. I mówię ci mała, ułoży się.
 -Nie, nie ułoży się. To koniec. Naprawdę, definitywny koniec.
Koniec. Ten wyraz długo dźwięczał jej w uszach. I jeszcze długo nie zniknie z jej głowy. Ponoć w życiu tak bywa, że coś się kończy, coś się zaczyna...
~*~
Taaaaaaaak, wiem, że mieszam niemiłosiernie, ale myślicie skąd nazwa 'sprzeczni'? Otóż, te które mnie znają z innych opowiadań, wiedzą doskonale ,że u mnie nudy i szarości nie ma, a jeśli już to w śladowych ilościach. Cóż mam powiedzieć? Dzieje się dzieje, ale to w zasadzie żadna nowość.
Jeszcze tylko przeżyć tydzień w szkole, milion sprawdzianów i oficjalnie wolne i upragnione święta! A potem dwa tygodnie szkoły i błogie lenistwo przez calutkie czternaście dni, żyć nie umierać :D Zaraz koniec roku, a dopiero by się wydawało stresowałam się testami gimnazjalnymi, z pewnością nim się obejrzę będę się stresować maturą. I kto by pomyślał, zaraz będzie równo dobre dwa lata jak tu jestem :)
Ściskam,
wingspiker.
Edit: Nowy epizod na Włodku!

|ASKWłodi | Duet | Pit |

27 komentarzy:

  1. O ludzie, Endrju coś ty narobił;/ Ale chociaż tyle, że Kłos ją pociesza bo byłoby ciężko;) Ciekawe czy przywali Wronce;p
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że zbyt pięknie być nie mogło. Ale aż tak? Wrona jest debilem i z tym się zgodzę. Mimo to jakoś i tak wolałabym, żeby to z nim ułożyła sobie życie bohaterka. Oczywiście jak już dojdą do jakiegoś porozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.
    Mam nadzieję że Oli wybierze w końcu Wojtka...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehhh, kurde. Nie wiem co powiedzieć. Kibicowałam Wronie, w sumie dalej powinnam jako prawdziwy kibic. Ale nie mogę zwyczajnie nie mogę! Muszę teraz nazwać go ostatnim kretynem, dupkiem i użyłabym innych epitetów, ale uważam że to niestosowne. :) Niech teraz Włodi mocno łapie za stery, i uwiedzie Oliwię tak, że nigdy już nie wspomni Wrony.
    Pozdrawiam cię serdecznie, najlepsza pisarko opowiadań. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak, przy tobie nudzić się nie da. Wrona to takie irytujące stworzenie! Karol ma rację. Wina w większości leży po jego stronie.Oliwia w sumie też nie taka bez winy, ale ona przynajmniej jest szczera i przecież między nią, a Wojtkiem do niczego nie doszło. Jeszcze. Właśnie tego się obawiam, bo od poczatku jakiś dziwny mi się wydawał, taki przesadnie miły. A jeśli jest tym z typu 'zaliczy i zostawi'? W końcu na początku Kłos mówił, że on lubi bajerować laski. Ja i te moje hipotezy *.* Jestem ciekawa, co dalej ;)
    Pozdrawiam
    [faith-hope-volleyball.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Z każdym dniem chciałabym już wiedzieć z kim w końcu będzie Oliwia...:)
    Zapraszam: http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam zielonego pojęcia, czy ten komentarz się doda, bo ostatnio coś nie mogę ani się zalogować ani dodać komentarz :/ co do rozdziału, to wina jest i Oliwii i Wrony. Oliwia ma za swoje, bo będąc z Andrzejem nie potrafiła się zdecydować. Niby z nim była, ale nie była pewna, czy to na pewno to i ciągle myślała o Włodarczyku. Wrona, natomiast przegiął na całego. Pomimo tego, mam nadzieję, że się jeszcze zejdą, bo jakoś nie wyobrażam sobie Oliwii i Wojtka. Wojtek tutaj mi bardziej pasuje na dobrego przyjaciela, nie na faceta, z którym ma się spędzić resztę życia. W dodatku w ich zachowaniu można dostrzec właśnie taki stosunek. A co do mieszania, to nie dziwię się, bo chyba nie ma opowiadania, gdzie para się nie kłóci a potem zrywa ze sobą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak nie może być. Nie może być takim idiotą kurde no!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wrona to idiota i cholerny egoista. Nie wyczuł momentu, w którym należy przystopowac, a teraz ma pretensje do Oliwi. Tak naprawdę stracił ją na własne życzenie. Kłos ma rację, należy mu się porządny wpierdol, a może wtedy się ogarnie. Chociaż z drugiej strony patrząc, to teraz Włodi ma większe szanse, a to się ceni ^^
    Jestem mega ciekawa, jak to się dalej potoczy.

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem ,że kto jak kto, ale ty jesteś zadowolona z takiego obrotu spraw :P

      Usuń
  10. Wronka zachował się jak cham, ale i tak jestem za tym, żeby Oli była z nim. Jakos mi tak z Włodim do siebie nie pasują. Rozdzial super, ale nie wydaje mi sie, zeby to byl definitywny koniec. Pozdrawiam :*

    Zapraszam do siebie.
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja pierdziele, Andrzej - błagam do cholery ogarnij się, bo za chwilę Wojtek rozkocha w sobie Oliwię i wtedy się obudzisz?! Jak już będzie za późno? Taka przypadłość psa ogrodnika?! Sam nie zje, drugiemu dać nie chce...? Ech..
    Karol - zawsze czujny, zawsze na posterunku. Dobrze, że Oli ma w nim takie potężne wsparcie, przyda jej się w obecnej sytuacji.
    ściskam:*

    OdpowiedzUsuń
  12. ooo zaczyna coś sie rozkręcać ;) Wrona to kretyn ! Całę szczęście Włodi zaczyna działać ;)
    czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Klepnęłam i się nie pojawiłam, cała ja! Ale będę tam dalej!!! BĘDĘ BĘDĘ BĘDĘ!

    OdpowiedzUsuń