niedziela, 8 grudnia 2013

Sprzeczność dwunasta.

Przez kolejne kilka dni chodzi wściekła jak osa. Wszystko i wszyscy dookoła ją drażnią. Nawet ciężarna siostra starająca się odkryć prawdziwy powód jej złości ginie na polu bitwy zganiona przez mordercze spojrzenie. Potem już żadne z osób z jej bliskiego otoczenia nie próbuje jej pomóc, bo w zasadzie mogą być tylko dwie przyczyny jej złości. Zespół napięcia przedmiesiączkowego lub pewien ponad dwumetrowy osobnik mający dom rodzinny kilka kroków stąd. Z pewnością wszyscy potrafili wyciągnąć właściwe wnioski, bo gdy tylko ktoś pytał o niego jej twarz jeszcze bardziej posępniała i nabierała wyrazu pełnego złości ,ale też smutku. Pełna kumulacja uczuć. Po blisko tygodniu milczenia zaczynało ją coś dręczyć, coś na kształt wyrzutów sumienia. Zdawała sobie sprawę ,że źle zrobiła nie mówiąc mu, ale szczerze powiedziawszy fakt ten zupełnie umknął jej pamięci. Nie zmieniało to jednak faktu, że swoimi słowami dał jej jasno do zrozumienia ,że nie ufa jej. Przynajmniej tak właśnie to zrozumiała. Czy jej rozumowanie dalekie było od prawdy? W końcu mężczyźni nie byli tak skomplikowanym stworzeniami i gdy mówili tak, to mieli na myśli tak, a nie skomplikowany tok czynności. Po dziewięciu dniach kilka razy przyłapuje się na myśli o zadzwonieniu do niego. Ale ilekroć pomyśli o jakimkolwiek kontakcie z Wroną tylekroć gani się. Nie da mu się złamać. Z pewnością byłoby to jego triumfem gdyby złamała się pierwsza. Nie zamierzała mu dać tej satysfakcji, choć ta głucha cisza wyraźnie działała jej na nerwy. Zaczyna też obsesyjnie sprawdzać telefon czy aby nie przegapiła jakiejś wiadomości tekstowej czy nieodebranego połączenia. Jednak to tylko złudna nadzieja. Żadnego, nawet najgłupszego słowa. Po prostu cisza. A to właśnie było najbardziej dobijające.
 -Trafił swój na swego.-chichocze Maja widząc niemrawą minę siostry
 -O czym mówisz?
 -O was. Jedno bardziej uparte od drugiego.-odpowiada siadając obok siostry i podając jej szklankę orzeźwiającego napoju
 -Zachował się jak małe dziecko, w porównaniu z nim to nie mam w zasadzie za co go przepraszać.
 -Wiesz ,że wina leży zazwyczaj pośrodku.
 -Ty na pewno jesteś młodsza?-pyta ta starsza nieco zawstydzona tym ,że to młodsza siostra musi uświadamiać jej tak wiele spraw
 -Też czasem zadaję sobie to pytanie, ale po prostu życie kopnęło mnie w zadek raz, ale konkretnie.-odpowiada zawieszając wzrok na podłodze z pewnością starając się powstrzymać napływ łez i kumulację hormonów rządzącymi się swoimi prawami i przyzwalającymi jej w jednej minucie wyć ze śmiechu ,a w drugiej z płaczu.-Wiesz ,że to może trwać w nieskończoność, prawda?
 -Wiem i nie zamierzam z tym nic robić. Nie dam mu tej satysfakcji.
 -Nie chodzi o to by dawać komukolwiek satysfakcję, czasem trzeba schować dumę do kieszeni i wyciągnąć rękę ku drugiej osobie póki nie będzie za późno Oli.
 -Wiem to, doskonale, ale to nie ja nawrzeszczałam na niego jakby był moją własnością nie dając dojść mu do słowa. Za co mam go przeprosić, za to ,że zgodziłam się pójść z Wojtkiem na to wesele zanim zebrał się na odwagę?
 -Nie, absolutnie tu masz rację, bo przecież odmawiając mu teraz, nagle zachowałabyś się bardzo nieprzyzwoicie.
 -Błędne koło.-wzdycha odstawiając pustą szklankę i wędrując ku drzwiom do których ktoś usilnie się odbija. Nie zdąża wypowiedzieć ani słowa, a uchachany od ucha do ucha Kłos wparowuje do środka. Najpierw energicznie wita się z młodszą z sióstr po czym nie mniej szczerzy się do Oliwi.
 -Co ty brałeś ,że jesteś taki wesolutki?
 -Ledwo wszedłem ,a już mnie oskarżasz o ćpuństwo, nieźle się zapowiada.
 -Więc czym sobie zasłużyłam na twą wizytę?-pyta zmieniając temat
 -Ktoś tu widzę jest w podłym nastroju. Z resztą nie ty jedna. Wrona też jak powalony marudzi i się denerwuje jakby okres miał. Zaraz, zaraz. No ja pierdzieleż. Znowu się poprztykaliście? Dlatego jak spytałem o ciebie tak się wkur..zył.
 -Karol, nie chcę o tym gadać.-próbuje go zbyć jednak Kłos nieustępliwie podąża za nią
 -Nie przeżyjecie pięciu minut jak się nie pokłócicie? Kiedyś to..
 -Kiedyś to wszystko po prostu inaczej wyglądało Karol i nie było tak popieprzone, tylko tyle.-przerywa mu
 -Kiedyś to po prostu byliśmy przyjaciółmi chyba nie do końca świadomymi tego układu.
 -Co masz na myśli?-marszczy brwi
 -Tego ,że z czasem dla mnie dalej byliście przyjaciółmi, a dla siebie niby być przestaliście bo.. sama wiesz jak było no.-odpowiada na co ona przygląda mu się przez dłuższą chwilę w milczeniu- No co? Czasem umiem powiedzieć coś mądrego.
 -Z resztą, nie chcę ci psuć dnia, wystarczy ,że sobie spieprzam go co najmniej milion razy dziennie.-wzdycha ciężko- Chyba nie przyszedłeś tu rozmawiać o nas z Andrzejem, prawda?
 -Co racja to racja mała!-ożywia się klaszcząc w ręce- Widzę cię dzisiaj odstrojoną punkt dwudziesta w Carmen.
 -Jeśli to ma być..
 -Nic z tych rzeczy.-przerywa mi- Oluchna ma dzisiaj urodzinki i chcę zrobić jej małą niespodziankę, rozumiesz?
 -Zgaduję ,że..
 -Owszem, zaprosiłem go i ma być. Ale będzie też Zati, Włodi i inni.
 -Karol, ja nie wiem czy to dobry pomysł.
 -Właśnie ,że wspaniały. Pójdziesz i pokażesz Wronosowi kretynosowi jaki z niego idiota bo chyba jeszcze do końca tego nie pojął i pokażesz mu ,że się będziesz dobrze bawić bez niego.
 -Każesz mi najzwyczajniej w świecie wzbudzić w nim zazdrość?-zdumiewa się na słowa Kłosa
 -Coś w tym rodzaju. Skoro po dobroci to do niego nie dociera, to trzeba szukać innych środków. Ale jeśli nie chcesz tego robić, to po prostu przyjdź dla mnie, posiedzisz chwilę i daje ci spokój. To jak?
 -Widzimy się o dwudziestej.-wysila się na uśmiech ,który wydaje się satysfakcjonować środkowego bo po chwili bezsensownej paplaniny zauważa ,że nie jest w zbytnim nastroju na pogaduszki i opuszcza jej lokum. Rzuca się bezwładnie na kanapę i tkwi rozwalona na niej dopóki głos matki oznajmiający jej powrót nie przywraca jej do świata żywych. Przeciąga się i przeciera zaspane oczy. Na pytanie rodzicielki czy na pewno dobrze się czuje zbywa ją kiwnięciem głowy i ucieka na górę. Bierze długą kąpiel po czym narzucasz na osuszone ciało narzuca szlafrok. Po półgodzinnych oględzinach szafy znajduje coś nadającego się na imprezę. Ubiera t-shirt z czarno białymi nadrukami i rozkloszowaną spódnicę w kolorze brzoskwini. Niesforne włosy ujarzmia prostownicą pozwalając im swobodnie opadać na ramiona. Oczy wyraźnie podkreśla liniami eyelinera. Resztę wyglądu uzupełnia o drobne dodatki i półgodziny przed czasem wychodzi z domu chcąc być na czas. Kiedy wchodzi do środka do jej uszu uderza głośna muzyka w akompaniamencie gwaru rozmów. Niemal natychmiast zauważa kilka znajomych twarzy, w tym jego, zupełnie zaskoczonego ,że zamiast siedzieć w domu zapłakana przychodzi tutaj wyglądając co najmniej olśniewająco. Doskonale wie, że jego wzrok skierowany jest właśnie na nią. I wcale nie zamierza z tym nic robić gdy po chwili tuż obok niej pojawia się jak zwykle uroczy i szarmancki Wojtek wyglądający jeszcze bardziej przystojnie w błękitnej koszulki niż zawsze.
 -Jak zwykle uderzająco piękna.
 -Jak zwykle uderzająco uroczy.-uśmiecha się
 -I tylko uroczy?-ciągnie delikatnie unosząc ku górze kącik ust
 -Och, no tak. Do tego jak zwykle nieprzyzwoicie przystojny. Tak lepiej?
 -Zdecydowanie.-uśmiecha się pogodnie, a blondynka kątem oka widzi wyraźnie niezadowolony wyraz twarzy Wrony ,który przez chwilę zupełnie ją bawi. Zdecydowanie nie zamierza dać mu tej satysfakcji. Zdecydowanie nie ustąpi pierwsza. Chciał wojny? To będzie ją miał.
W pierwotnej wersji jej planu chciała tylko przyjść, posiedzieć góra pół godziny i wrócić do domu. Jednak teraz, gdy obecna sytuacja nieco zweryfikowała plany decyduje się zabawić tu nieco dłużej co spotyka się z wyraźną aprobatą Karola, jego ukochanej wyraźnie zadowolonej z niespodzianki i Włodarczyka nadspodziewanie często przebywającego w jej otoczeniu.
 -Dobrze się bawisz?-udaje jej się usłyszeć pytanie dobrze znanego jej głosu
 -Wyśmienicie.-uśmiecha się sztucznie po czym zgarnia swojego drinka z baru i odwraca się na pięcie nie dając mu nawet możliwości riposty i powraca do stolika zajmowanego przez swoich towarzyszy. Szczerze powiedziawszy, z pewnością nie przypuszczała ,że będzie tak wyśmienicie się bawić. Bo duet Kłos- Włodarczyk z dozą alkoholu we krwi mógłby przyprawić o ból brzucha umarłego. Płakała przez nich ze śmiechu co najmniej dziesięć razy w ciągu zaledwie kilku minut. Była w tak wyśmienitym humorze ,że nawet Wrona porywający do tańca kolejne kobiety nie był w stanie tego zniszczyć. Czy bolał ją ten widok? Doskonale wiedziała ,że robi to specjalnie, ale jego frywolne tańce ani trochę jej nie wzruszały. Dlaczego? Otóż w tej wojence odpowiedź była prosta. Wiedziała ,że są to przypadkowe kobiety z którymi nie łączyły go żadne głębsze relacje, a wedle jego mniemania takie właśnie łączyły ją z Włodarczykiem i każdy widok jej w jego pobliżu potęgował w nim złość. Bo gdy przyjmujący porywa Kwiecińska do tańca gdy muzyka trochę zwalnia ona widzi ,że we Wronie aż się gotuje. Z pewnością nie dopomaga mu fakt ,że została dość szczelnie objęta przez jego ramiona i dzielą ich zaledwie centymetry, a może i milimetry. Czy przegięła? Tak jej się wydawało. Spodziewałaby się każdej jego reakcji, ale nie takiej. Gdy po doskonale znanym wszystkim przeboju Aerosmith, w głośnikach powtórnie dźwięczy wolny kawałek, tym razem w wykonaniu Lennon'a dzieje się coś niespodziewanego. Wrona jak gdyby nigdy nic podchodzi do nich i pyta jej obecnego partnera w tańcu czy może ją porwać na sekundkę na co rzecz jasna przystaje i tak oto tym sposobem ląduje w ramionach tego z którym ma wyraźnie na pieńku.
 -Myślisz ,że to ,że on cały czas krąży koło ciebie nie działa mi nerwy? Owszem, mam ochotę co najmniej skasować mu twarz.-rzuca gdy tylko zamyka ją w swoich objęciach
 -Ale nie zrobisz tego bo to twój kolega, dobry kolega i chcąc nie chcąc czeka was wspólny rok w Bełchatowie i musisz go jakoś tolerować. Zgadłam?
 -Trafiłaś w samo sedno słoneczko.-odpowiada z ironią delikatnie przesuwając dłonią po jej plecach i wywołując dreszcze na całym jej ciele
 -Słoneczko? Skąd taka wewnętrzna przemiana? Na to miano u ciebie zasługuje jedynie samochód. Ach, no i matka.
 -Skąd w takiej uroczej kobiecie tyle złośliwości?-pyta delikatnie opierając swoje czoło o jej głowę
 -Skąd w takim facecie tyle zaborczości?-ciągnie nieprzerywając kontaktu wzrokowego z dwumetrowcem
 -Dalej będziemy bawić się w tą głupią zabawę?
 -Skąd, właśnie skończyłam. Co miałam do powiedzenia powiedziałam.-odpowiada natychmiastowo
 -Czyli dalej wybierasz się na to wesele?
 -Nie zamierzam zmieniać zdania, jeśli o to ci chodzi. I widzę ,że ty również.-zauważa
 -Jeśli chodzi o upartość, to pod tym względem jesteśmy dobrani idealni. Nie wiadomo ,które gorsze.-prycha ze śmiechem
 -Nie zmieniaj tematu.
 -Nie zmieniam.-protestuję- Wiesz doskonale ,że robisz mu nadzieję. Nawet nie wiesz ,że wpadł po uszy.
 -Co masz na myśli?-marszczy czoło
 -Jesteśmy razem w pokoju. Słyszę o tobie co najmniej sto razy na dobę.-uśmiecha się ironicznie
 -I jak ty znosisz takie katusze? Przecież to takie dziwne ,że ja mogę się komuś podobać.
 -W tym momencie to już nie jest śmieszne.-poważnieje- Ale skoro tak, to powodzenia.
 -O czym ty mówisz?-pyta gdy muzyka cichnie
 -Nie ważne.-macha ręką na odczepne
 -Aha, czyli już podjąłeś decyzję?
Czuje jakby rozsadzało ją od środka. Ma ochotę krzyczeć, wrzeszczeć w niebo głosy, wyładować się na napotkanej osobie. Czuje ,że musi wyjść. Na dworze zrobiło się zdecydowanie zimniej. Siada na ławeczce nieopodal klubu nieco dygocząc z zimna po dłuższej chwili. Ale właśnie tego potrzebowała. Chwili samotności. Chwili na ułożenie sobie tego wszystkiego w głowie. Wzdryga się gdy czyjeś wielkie dłonie lądują na jej ramieniu. Spodziewa się najgorszego, ale to tylko i aż Wojtek narzucający na jej ramiona swoją kurtkę.
 -Przeziębisz się księżniczko.-uśmiecha się delikatnie
 -Teraz to ty zostałeś bez kurtki.-zauważa delikatnie się uśmiechając
 -Wracasz tam czy raczej kierunek dom?
 -Sama nie wiem.-wzrusza ramionami na co on, po chwili ciszy obejmuje ją jakby wiedząc ,że tego właśnie w tym momencie potrzebuje. Czyjejś bliskości. Opiera głowę o jego ramię i delikatnie przymyka powieki. Po kilku minutach stwierdza ,że to zdecydowanie dobrze jej zrobiło. Powoli wracają w kierunku klubu nie odzywając się za wiele. Gdy tylko do ich uszu uderza głośna muzyka niewiele myśląc przyjmujący porywa ją do tańca jak gdyby próbując odciągnąć ją od pewnego widoku. Nie zaprząta sobie tym głowy. Do czasu. Bo nawet gdy wędruje ku stolikowi w celu uzupełnienia płynów napotyka Kłosa będącego już wyraźnie pod wpływem alkoholu.
 -Oliwio, przyjaciółko moja najmilsza jak się bawisz?
 -Wspaniale Karolku.-uśmiecha się- Widzę jednak ,że ty jesteś w wyśmienitym humorze.
 -Ja bym nie był?
 -Fakt, wulkan pozytywnej energii z ciebie Kłosik.
 -Maleństwo moje, może dasz się namówić na taniec z głupszym przyjacielem?
 -Jeśli przestaniesz tak na mnie mówić. Zaczęliście obydwaj tak do mnie mówić jak w gimnazjum mieliście po dwa metry, a ja metr sześćdziesiąt z hakiem, ale od tamtego czasu troszkę mi się podrosło i mam te sto siedemdziesiąt osiem, więc błagam, oszczędź sobie.
 -To jak, skusisz się, bo widzę ,że Włodek ma wyraźną ochotę mnie ubiec.-pyta na co ona wybucha śmiechem i kiwa twierdząco głową. Doskonale wie ,że Karol nie jest wyborowym tancerzem, ale pod wpływem alkoholu tańczy chyba jeszcze gorzej co przyprawia ją o niepohamowany śmiech. Dopiero gdy siada przy stoliku po szaleńczym tańcu, jeśli można to w ogóle tak nazwać dostrzega coś od czego z pewnością próbowali ją odwieść. Od uwieszonej na szyi Wrony brunetki o dość krągłych kształtach tu i ówdzie, co jak widać wcale mu nie przeszkadza. Teraz to ona siedzi z miną mordercy i z pewnością gdyby wzrok potrafił zabijać brunetka padła by martwa po dwóch sekundach.
 -Hej, co jest?-rzuca wesoło Włodarczyk kiedy się dosiada
 -To.-wskazuje skinieniem głowy po czym dokańcza duszkiem drinka
 -Co kto lubi.-komentuje przyjmujący na co wyrywa jej się cichy śmiech.
W ciszy sączy aż do dna swojego drinka widząc spojrzenie Wojtka na sobie, które w prawdzie mówiąc nie przeszkadza jej. Lubi jego spojrzenie. Może to dziwne, ale naprawdę tak jest. Ma ono w sobie coś co zdecydowanie przykuwa jej uwagę. Wyraźny błysk w oku i to nieopisane szczęście wręcz emitujące od całej jego osoby. Nie sposób go nie lubić. I chyba własnie przyłapała się na tym ,że zupełnie po ludzku go lubi. Naprawdę lubi. I chyba w tym tkwi problem. Zaczyna go w niebezpiecznym stopniu lubić. I za nic nie może z tym nic zrobić, bo jego błękitne, roześmiane tęczówki wpatrują się w nią jak w obrazek i za nic nie potrafi nie odwzajemnić tego uśmiechem.
 -Już lepiej?-pyta pogodnie
 -Chyba tak.-odpowiada ,ale po chwili zamiera widząc obrazki mające miejsce za siedzącym na wprost niej Wojtkiem. Ewidentnie wyczuwa ,że coś jest na rzeczy bo momentalnie się odwraca i z pewnością również poraża go ta scenka. Nie zdąża się odwracać ,a blondynka wstaje od stołu, zgarnia swoją torebkę i czym prędzej udaje się do wyjścia. On zrywa się i biegnie natychmiast za nią. Kiedy wybiega na zewnątrz i się rozgląda widzi ją kilka metrów dalej. Natychmiast podbiega do niej.
 -Proszę cię, zostaw mnie.-szepcze cicho pociągając nosem
 -Oli, ja..-urywa nie bardzo wiedząc co takiego ma powiedzieć i wpatruje się w jej smutną twarz
 -Nic nie mów, po prostu nic nie mów.-odpowiada próbując uciec wzrokiem i nie rozkleić się do reszty. On po prostu jakby pod wpływem chwili ją przytula. Blondynka wcale nie protestuje. Zupełnie nie wzbrania się przed jego objęciami. Dlaczego? Bo nie chce być teraz sama, a wie, że pomimo niedługiego stażu znajomości, zrozumie ją, bo nie ma nawet teraz co liczyć na Karola ,który pewnie w tej chwili albo wymiotuje w kiblu, ale leży pod stołem zalany w trupa. No tak, cały Kłos. Zawsze do usług.
Na samo wspomnienie wydarzeń, sprzed kilku chwil aż się wzdryga jeszcze bardziej tuląc się w jego ramiona jakby była małą dziewczynką próbującą schronić się w ramionach będących jak gdyby azylem, bezpiecznym schronem.
 -Już dobrze Oli, jestem z tobą.-mówi cicho i ciepło delikatnie wodząc dłonią po jej plecach.
~*~
Przepraszam za obsuwę, ale wczoraj Seweryn postanowił zabrać mi internet, a dzisiaj miałam taki nawał nauki ,że skończyłam dopiero po dziewiętnastej. Będę się streszczać bo czas mnie nagli. Namieszałam, ale musicie już się przyzwyczajać ,że to moje drugie imię. Wiem też ,że jestem okrutnie złym człowiekiem, ale co to za opowiadanie by było jakby się wzięli zeszli i love story. Jak wiecie, to nie w moim typie :)
Uciekam i ściskam moooocno,
wingspiker.
PS. Zapraszam na pierwszy rozdział na Włodim :)
|ASKWłodi | Duet | Pit |

21 komentarzy:

  1. Już ostatecznie jestem w #TeamWłodi i nie zmienię tego do końca opowiadania (mam nadzieję);D No bo ja rozumiem, że na złość drugiej osobie flirtują z innymi ale Wronka przesadził już...
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. #TeamWłodi się raduje!
    Wrony nie rozumiem kompletnie, ale wkurwia mnie jak mało kto. Nienawidzę niezdecydowanych facetów, a Andrzej w tym momencie właśnie do takich należy. Denerwuje mnie to, że w jednej chwili wydaje się, że chce ją przeprosić, a w drugiej po raz kolejny wybucha kłótnia. Ja chyba nigdy go nie zrozumiem.
    Ale to nie zmienia faktu, że Włodiego uwielbiam i wciąż kibicuje mu z całego serduszka. Jego urok urzekł mnie już na samym początku. Na miejscu Oliwi już dawno przestałabym się zastanawiać. Ze swojego doświadczenia wiem, że związek z byłym przyjacielem to wcale nie jest taka prosta sprawa. Oliwia musi się wreszcie zastanowić czego chcę, bo w ten sposób za jednym razem rani Andrzeja i Wojtka. Przyjmujący już chyba sam nie wie na czym stoi. Środkowy podobnie. Ona musi się ogarnąć!
    Ach, poniosło mnie. Ty dobrze wiesz, jak ja nie lubię takich niejasnych sytuacji :)

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ,że ty #TeamWłodi to nie ulega żadnej, najmniejszej wątpliwości :P

      Usuń
  3. już w 100 % #TeamWłodi xD nie ma bata ! czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wrona ja cię chrzanie - weź się cholera jasna ogarnij.
    Włodarczyk jakoś w ogóle mi tu nie pasuje do naszej Oliwii, ale...bardzo bym chciała, mimo, że jestem po stronie Andrzeja, żebyś udowodniła mi, że nie mam racji;)
    Z drugiej strony patrzę na zachowanie naszej bohaterki i myślę sobie, że naprawdę jest w ciężkim położeniu..
    Czekam na więcej:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie nie, jaki TeamWłodi? ;D nie ma szans, Andrzej ogarnij się, to musisz być ty. Oli -Andrzej to Twoja epic love ;D.

    Czekam na więcej,
    Kisses, Gonia ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałam długi komentarz i zamiast go dodać to zamknęłam kartę, więc napiszę tylko, że #TeamWronka jest zły na Andrzeja! Chłopie ogarnij dupę i walcz o Oli, bo Ci ją Włodi sprzątnie sprzed nosa!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczęłam dopiero czytać to opowiadanie i jestem już na tym rozdziale. To jest cudowne. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award! Mam nadzieją, że odpowiesz na moje pytania. Więcej na http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba się machnę jak chorągiew na stronę Włodiego, bo Wrona doprowadza mnie do szaleństwa! Ile on ma do cholery lat, pięć?! Jak można się zachowywać jak nieodpowiedzialny gówniarz, mogąc mieć u boku najlepszą kobietę, jaką może sobie wymarzyć mężczyzna? I właśnie Włodi sobie taką wymarzył i jeszcze chwila, a jego pragnienie się ziści. A teraz siedź i płacz panie Andrzeju, bo się zachciało powyrywać "na złość". Co za dużo, to nie zdrowo!
    Szczerze mówiąc, to kompletnie nie wiem, jak oni wszyscy wybrną z tej sytuacji i co będzie dalej. To rzeczywiście nietuzinkowe i przeskomplikowane opowiadanie! I to w nim kocham <3
    Buziak! <3

    OdpowiedzUsuń