-Przepraszam..-udaje mu się z siebie wyrzucić
-Obydwoje nie jesteśmy bez winy.-odpowiada mu cicho
-Może po prostu obydwoje jeszcze do tego nie dorośliśmy?
-O czym mówisz?-ożywia się spoglądając na niego
-Nie wiem, po prostu to jest.. trudne.
-Nie tylko dla ciebie.-odpowiada mu- Ale skoro tak sądzisz.-dodaje po czym odwraca się i po prostu zaczyna iść co raz szybciej przed siebie czując spływające po policzkach łzy. Gdzieś ma nawet jego nawoływania. Słysząc jego głos co raz bliżej siebie zaczyna po prostu biec nie zważając na nic, nawet na zaczynający padać deszcz. Dopiero po dłuższej chwili zatrzymuje się, nie zważając na ulewę siada na parkowej ławce czując słone łzy spływające po policzku.
-Przeziębisz się.-aż wzdryga się na na słowa dobrze jej znanego osobnika
-Zostaw mnie.-odpowiada chłodno
-Oli..-urywa usiłując usiąść obok niej na co ona nie pozwala natychmiast wstając
-No co? Chyba powiedziałeś co sądzisz.
-Nie dałaś mi dokończyć.-broni się
-Powiedziałeś wystarczająco. Rozumiem wszystko, doskonale.-odpowiada oschle- A nocną koleżankę pozdrów.
-Co? O czym ty do cholery mówisz?!
-Wiesz o czym, doskonale.-mówi ledwo powstrzymując łzy- Tak chyba będzie lepiej.
-Nie, nie będzie.-mówi zupełnie zdesperowanym tonem głosu- Zależy mi na tobie.
-Ale czy ciągłe kłócenie się o zupełne głupoty ma sens, powiedz?
-Nie wiem, nie mam pojęcia.-wzdycha gładząc jej policzek dłonią
-Może powinniśmy dać sobie czas żeby ochłonąć?
-A co jeśli przez ten czas.. coś się wydarzy, co wtedy?
-Andrzej, nie wiem, naprawdę nie wiem, ale tak się nie da funkcjonować bo obydwoje mamy tego dość.
-Czyli co? Na razie dajemy sobie spokój?
-Po prostu zwolnijmy i dajmy sobie czas żeby się nad tym wszystkim zastanowić.-odpowiada
-Czy to zawsze musi być takie pogmatwane?-pyta spoglądając w jej oczy
-Nie jest. Po prostu my sami komplikujemy to sobie poprzez swoje czyny.
-Nie chcę cię znowu stracić.-rzuca po chwili ciszy
-Ja też tego nie chcę.-odpowiada cicho po czym tonie w jego objęciach. Przez dłuższą chwilę żadne z nich nie wypowiada ani słowa. Obydwoje tkwią w swoich w objęciach i w nieprzyzwoitej ciszy przy akompaniamencie kropiącego deszczu. Tkwią w swoich ramionach nie zważając na nic ani nikogo, jakby świat dookoła nie miał znaczenia. Ale może też żadne z nich nie wie co ma powiedzieć? Z pewnością tak też było.
-Chodź bo będziesz chora i tak już się trzęsiesz z zimna.-przerywa głuchą ciszę mówiąc z wyraźną troską w głosie. Nie zamierzała protestować, choć chętnie dalej tkwiłaby w jego bezpiecznych ramionach to nie marzyła w tym momencie o niczym innym jak zmienieniu niemal w całości przemoczonych ubrań i ciepłym kocu. Kiedy odprowadził ją pod sam dom znów zapadła cisza. Stali po prostu wpatrując się w siebie.
-Zmokniesz.-wydusza w końcu z siebie blondynka
-I tak jestem już prawie cały mokry, bez różnicy.-wzrusza ramionami
-Nie chcę byśmy znowu wrócili do punktu wyjścia.-rzuca gdy ten odwraca się z zamiarem odejścia
-To znaczy?
-Nie chcę żebyśmy znowu udawali ,że między nami nic się nie stało. Nie chcę znów tej obojętności. Nie chcę żebyśmy się znów od siebie oddalili.
-Raczej nie da się ot tak wymazać miłości do kogoś, nie sądzisz?
-Wiem to, chyba zbyt dobrze.-wzdycha- Ale wiesz o co mi chodzi. Chodzi mi o to ,że zamiast spróbować raz jeszcze zrezygnujemy twierdząc ,że tak będzie po prostu lepiej.
-Bo chyba obydwoje się jeszcze wahamy czy warto ryzykować wieloletnią przyjaźń. Może boimy się ,że nie będziemy na dłuższą metę potrafili żyć razem?
-Ponoć do odważnych świat należy.-rzuca
-Ponoć.-przytakuje spoglądając na nią- Chyba już pójdę.-dodaje po chwili po czym posyła jej delikatny uśmiech i udaje się w kierunku swojego domu rodzinnego znajdującego się zaledwie kilkaset metrów dalej. Choć od ich rozmowy minęło dobre pół godziny, a blondynka siedzi pod kocem z kubkiem herbaty w ręku dalej nie potrafi się skupić. W dalszym ciągu jej myśli wodzą wokół ponad dwumetrowego faceta.
-Dziwię ci się ,że jeszcze tu siedzisz.-rzuca Majka bacznie przyglądająca się starszej siostrze
-O czym mówisz?
-Przecież widać ,że chodzi o niego. Tak daleko nie mieszka, biegnij do niego i to już!-nakazuje siostrze na co ta spogląda tylko na nią pytająco po czym od wpływem impulsu zrywa się z kanapy i w ekspresowym tempie wkłada na nogi kalosze ,a na ramiona narzuca kurtkę i zgarnia parasol po drodze. Te kilkaset metrów dzielących ich domy pokonuje w mgnieniu oka.
-Oliwia słoneczko, co mogę dla ciebie zrobić?-w drzwiach pojawia się matka Wrony
-Jest może..
-Przykro mi kochanie, wyszedł przed chwilą. Musieliście się minąć.-przerywa jej- Rozumiem ,że jego roztargnienie wiąże się z twoją osobą?
-Chyba można tak powiedzieć.-odpowiada
-W takim razie wiesz gdzie go szukać.-puszcza jej oczko posyłając przy tym ciepły uśmiech.
Przez pierwszą chwilę nie miała pojęcia gdzie może go znaleźć. Dopiero potem ją natchnęło. Zawsze gdy miał jakiś problem, potrzebował pobyć sam uciekał do jednego dobrze znanego tylko im miejsca w którym reszta świata przestawała się liczyć. Stary dom z altaną, ulicę dalej. Niewielki staw i bajecznie piękny ogród. Wiedziała ,że musiał tam być. W drodze w to miejsce w głowie układała milion scenariuszy, milion rozmów, ale i tak gdy zobaczyła jego sylwetkę siedzącą przy stawie i puszczającą kaczki wszystkie jej plany zeszły na dalszy plan. Wzięła głęboki oddech po czym udała się w jego kierunku. Kiedy położyła dłoń na jego ramieniu aż podskoczył, wcale nie kryjąc zdziwienia jej osobą w tym miejscu.
-Skąd wiedziałaś?
-Skąd? Trochę cię jednak znam i pamiętam doskonale ,że lubiłeś tu przychodzić.-odpowiada siadając tuż obok niego
-Po prostu musiałem chwilę pobyć same ze sobą.-odpowiada- A ty co tu robisz?
-Może też tego potrzebowałam?-wzdycha- Albo posiedzieć z tobą.
-Ze mną?-unosi brew do góry
-Z tobą.-przytakuje- Jest wiele rzeczy których szczerze nienawidzę, a jedną z nich jest kłócenie się z tobą.
-Nie kłóciliśmy się.
-Ale też nie rozstaliśmy się w za dobrych nastrojach.-odpowiada blondynka
-Oli, co ja mam ci powiedzieć? Cholernie mi na tobie zależy i tego nie zmienię za nic na świecie choćbym bardzo tego chciał, ale jestem też tylko i aż człowiekiem i są rzeczy ,których mimo wszystko się obawiam czy nie jestem ich pewien. Jestem też facetem, a nam strasznie trudno przychodzi mówienie o uczuciach ,a także pewne sprawy widzimy często nieco inaczej i czasami trudno nam schować męską dumę do kieszeni i przyznać się do błędu. Ale przyznaję, nie powinien był tak reagować, miałaś prawo do tego by nie być pewną tego wszystkiego. Nie powinienem był też tak na ciebie naskakiwać i wysuwać głupie oskarżenia. Chyba zbyt bardzo mi na tobie zależy i po prostu boję się ,że znów cię stracę, tyle ,że tym razem na zawsze.
-Nie stracisz.-mówi cicho na co on spogląda na nią i unosi delikatnie kąciki ust ku górze- Ja też powinnam ci powiedzieć o tym, nie udawać ,że wszystko jest dobrze. Po prostu znaczysz dla mnie bardzo wiele i boję się ,że to zniszczę. Po prostu się boję.
-Jak to mówiłaś, do odważnych świat należy? W takim razie chyba zaryzykuję.-mówi delikatnie się uśmiechając
-Chyba?
-Nie łap mnie za słowa.-uśmiecha się jednocześnie otaczając ją ramieniem- Wiesz co?
-Ja ciebie też.-przerywa mu z uśmiechem by po chwili delektować się jego ustami.
Siedzą we dwoje przytuleni do siebie nie zważając nawet na lejący wręcz deszcz. Mieli siebie obok, a to było wystarczające. Wtedy nic ani nikt się dla nich nie liczył. Mogliby tak siedzieć godzinami. Mogliby nawet milczeć w swoim towarzystwie, a i tak było by to przyjemne. Znali się tak doskonale, że rozumieli się momentami bez słów. Znali się tak doskonale ,że wręcz tworzenie przez nich pary nikogo nie powinno dziwić. Tak jak i sobie obiecali, nie spieszyli się z niczym. Specjalnie nie obnosili się z tym ,że czują do siebie coś więcej aniżeli przyjaciele. Małymi kroczkami zbliżali się do siebie jeszcze bliżej niż dotychczas. W zasadzie wiele w ich relacji się nie zmieniło, bo dalej byli przede wszystkim przyjaciółmi i chyba dopiero potem dwójką ludzi darzących się głębszym uczuciem. Mimo iż znali się niemal całe życie to poznawali się na nowo od tej drugiej strony. Uczyli się siebie na nowo.
-To wy już rozejm macie?-pyta Kłos gdy spotyka dwójkę swoich przyjaciół na kawie
-A wyglądamy jakbyśmy mieli ochotę zaraz się zabić?-odpowiada mu Kwiecińska
-A kto was tam wie, zwłaszcza was baby. Milion zmian na minutę. Nie zdziwię się jak zaraz z milutkiej pani ekspedientki w biedronce, staniesz się terminatorem z laserami w oczach.
-Za dużo komiksów widzę.-chichocze blondynka
-Taka prawda. Tak samo dzisiaj Olka. Rano taka przyjemniutka, a za pięć minut mało co mnie wałkiem do ciasta nie zabiła.
-Ja tam się jej nie dziwię.-wtrąca Wrona
-Ty się lepiej nie odzywaj Alvaro aka Justinie Timberlake'u.
-Czy ja o czymś nie wiem?
-Wronka psychofanka ma cała jego dyskografie w samochodzie i jak myśli ,że się owali u fryca podobnie jak Justin to od razu wszystkie jego.
-Szkoda ,że nie dostałeś tym wałkiem..
-Szkoda ,że cię Oli nie zabiła.-szczerzy się
-Aż za taką złą mnie masz?
-Nie, ale w życiu cię nie widziałem tak wściekłej, nawet jak zupełnie przypadkowo zabiłem pana Tuptusia.
-Co zrobiłeś?-dziwi się
-Brawo kretynie.-śmieje się Wrona
-Wróć. Tak wściekła nie byłaś nawet jak podbiłem ci oko.-chichocze
-Co zrobiłeś z moim chomikiem?
-Bo pamiętasz jak w wakacje, jak wasze wspaniałe rodzinki śmignęły sobie do Bułgarii, a ja wspaniały zostałem w domu bo siostrunia złapała grypę żołądkową? Wtedy dałaś mi tego swojego chomika do popilnowania i tak wiesz no.. zapomniało mi się o nim. No i wieeeeeeesz jakby to ująć.-mówi drapiąc się po karku- Pan Tuptuś kopnął w kalendarz i musiałem złazić pół Warszawki żeby znaleźć takiego samego. Trochę niefart, bo pan Tuptuś numer dwa zdechł ci po miesiącu.. rozdeptany przeze mnie jak żeśmy z Andrzejem wyprowadzali go na spacer i znowu był kolejny, tamten okazał się babą, ale na szczęście się nie zorientowałaś, ot cała historia.
-Ja kiedyś będę mieć dzieci muszę sobie zapamiętać żeby pod żadnym pozorem nie zostawiać ich z tobą morderco chomików.
-No weź, to przypadek był!
-Przypadkiem to ty się urodziłeś chyba.-śmieje się Wrona
-Skoro ja przez przypadek to chyba ty jesteś mega wpadką Wronka.-pokazuje mu język
-Zamiast z wiekiem mądrzeć to wam chyba ubywa.-śmieje się blondynka rozbawiona przekomarzaniami słownymi dwójki olbrzymów
-Dlatego dobrze ,że mamy ciebie, przynajmniej uratujesz swoich głupszych przyjaciół w potrzebie.
-Ciebie Karolku to już chyba się nie da uratować, przed niczym.
-Gorzej jakbym był łysym i spasionym kierowcą tira bez wykształcenia i z piątką dzieci i żoną na utrzymaniu.
-Tak jesteś porąbanym siatkarzem bez wykształcenia, o dzieciach nie wiadomo nic na razie, rzeczywiście to zmienia postać rzeczy.-dodaje Wrona ze śmiechem
-Nie bądź już taki hej do przodu kraczący. Ja chociaż nie muszę planować zakładania hodowli kotów albo klepania miejsca w domu starości.
-Jak cię jeszcze z kilka razy będzie chciała zabić wałkiem albo nożem kuchennym to nie wiem czy nie założymy jej we dwoje.-śmieje się- Z resztą, hodowla już mi nie grozi.
-Alleluja! Ktoś zechciał największego bałaganiarza i najgorszego kucharza na całym świecie! Która to taka zdesperowana?
-A to jest jakaś bardziej zdesperowana od twojej dziewczyny?-pyta środkowy na co Kłos mierzy go spojrzeniem
-Chętnie bym ci teraz przy..walił, ale ,że jest kobieta w naszym towarzystwie to zostawię sobie tą przyjemność na inną sposobność.
-Karol ty gentlemanie.-śmieje się blondynka.
Ta rozmowa, a raczej przekomarzania słowne środkowych z pewnością trwałyby dalej gdyby na tą trójkę nie natknął się kolejny z bełchatowskich dwumetrowców ,którego serdeczne przywitanie z blondynką zdecydowanie nie spodobało się Wronie.
-Co się tak błąkasz?-pyta Kłos
-Byłem z bratem bo musiał załatwić parę spraw na wesele i odebrać garniak.
-Czekaj, to to wesele na które we dwoje idziecie?-pyta Kłos wskazując na przyjaciółkę i Włodarczyka na co on kiwa twierdząco głową. Kiedy blondynka spogląda kątem oka na siedzącego tuż obok Wronę widzi ,że jest zły. Doskonale widzi ,że nie jest zadowolony z tego faktu. Z chęcią udusiłaby Karola za wypaplanie tego faktu, ale wiedziała też ,że będzie musiała mu powiedzieć.
-Bawcie się dobrze.-rzuca oschle
-Andrzej, poczekaj!-niemal krzyczy próbując dogonić Wronę- Zgodziłam się z nim pójść zanim my.. zanim to między nami wyszło.
-To dlaczego nie powiedziałaś?
-Zapomniałam o tym.-odpowiada- Przecież mu teraz nie odmówię.
-No jasne.-odpowiada z wyraźną ironią w głosie
-Masz być prawo na mnie zły, za to ,że ci nie powiedziałam, ale chyba nie sądzisz ,że nagle teraz mu odmówię?
-Skądże.
-Błagam cię, nie zachowuj się jak dziecko. Przecież wiesz ,że Wojtek jest tylko moim dobrym znajomym, nic więcej. Idę tam jako jego znajoma, nie dziewczyna.
-Może ty to tak widzisz, ale jemu narobisz nadziei, a chcąc nie chcąc idąc z nim w oczach jego znajomych i rodziny będziesz jego dziewczyną.
-Czy ty jesteś zazdrosny?-pyta
-Po prostu mówię jak to wygląda.
-Po prostu jesteś zazdrosny. I przepraszam, ale nie odmówię mu, nie jestem aż taką suką. Zgodziłam się już dawno, więc nie wypada mi nawet teraz zmieniać zdania i nie zamierzam go zmieniać bo masz takie widzi mi się. Będziesz musiał to jakoś przeboleć.
-Nazywaj to jak chcesz.-mówi bez większego entuzjazmu w głosie
-Matko, Andrzej! Jesteś gorszy niż kobieta!-krzyczy gdy ten nie zważając na nią oddala się- Dobrze, obrażaj się, ale ja nie zamierzam cię błagać na kolanach żebyś mi wybaczył. Twoje niedoczekanie.
~*~
Rozdział z serii bardzo nijakich flaków z olejem, przepraszam, ale więcej dzisiaj nie
będę w stanie z siebie wydusić. Nie będę nawet komentować bo przyznam ,że w skali od jednego do dziesięciu zadowolenia z rozdziału to mam jakieś marne dwa, w porywach do trzech. Opinię zostawiam Wam. No i nastał dzisiaj pierwszy dzień grudnia. Jeszcze TYLKO i aż trzy tygodnie szkoły i upragnione święta! Szczerze, to już tylko odliczam dni do nich bo nie wyrabiam na zakrętach. Doba za krótka, za dużo do robienia, za mało czasu. Pochwalę się ,że w środę wróciłam z meczu naprawdę zadowolona, przede wszystkim z wyniku, ale też ze wspaniałej atmosfery jaka jak zawsze panowała na Podpromiu, bajka! Jak to zwykle bywa, znalazłam miejscówę idealną, między panami komentatorami ,a ławką rezerwowych. Udało mi się złapać kilka autografów ,a także zdjęć, także uznaję mecz za mega udany :) No i mam dla Was MEGA ważną informację!
Otóż.
Po długich namysłach, za rozpisaniem wszelkich za i przeciw podjęłam pewną decyzję. Niestety..
Ten blog nie będzie miał piętnastu rozdziałów tak jak początkowo zakładałam. Nie dam rady go napisać w tym zakresie w jakim miał on być. Jakby to powiedzieć...
.
.
.
.
.
.
.
będzie ich po prosty więcej! :P Mam nadzieję ,że ta informacją umilę wam kończący się właśnie weekend. Dlaczego będzie więcej? Otóż, mojego pomysłu na nie, nie uda mi się zrealizować w tych zakładanych już do końca czterech rozdziałach z epilogiem, bo nie chciałabym przyśpieszać nadmiernie akcji. Także, będziecie musiały się jeszcze ze mną tu pomęczyć :P
Ściskam, wingspiker.
PS. Mam dla Was małą niespodziankę z okazji Mikołajek, ale o tym.. 6 grudnia :)
#1 hehe <3
OdpowiedzUsuńjak zwykle komplikujesz wszystko jak się da :D
UsuńOliwka powinna powiedzieć Wronce o weselu na które idzie z Włodim, aczkolwiek z kolei ten nie powinien się tak unosić od razu, no.
Kręcisz jak się da no :D
Ja bym nie komplikowała? :P
UsuńPowinna mu powiedzieć fakt, ale każdemu zdarzy się zapomnieć, a Wronka nie powinien od razu pierzyć piór xd
OdpowiedzUsuńZ chęcią się pomęcze z Tobą! bardzo mnie to cieszy! ;)
#TeamWrona zawsze!
Pozdrawiam, Klaudia ;)
Cieszę się :)
UsuńJak dzieci, jak dzieci! Tu się godzą, tu się kłócą, znów się godzą i co na koniec? O!, taka niespodzianka znów się pokłócili. Tej dwójki nie da się rozgryźć, ale fakt Oli trochę źle zrobiła nie mówiąc Wronce o weselu, na które idzie z Włodim, ale skleroza ludzka rzecz! (znam to doskonale, haha) I ten też się trochę nie fair zachował, bo sam się kurde nie mógł zdecydować w stosunku do niej, a teraz robi wyrzuty. Chłopie to było za czasów Twojej głupoty! CHociaż nie wiem czy on teraz zmądrzał. Aż brak sił już na nich.
OdpowiedzUsuńKłosio mówił Ci ktoś, żeś ty głupkowaty jest? Pewnie tak i to wiele razy.
P.S. Jestem za tym by Kłosiowi czasem oberwało się tym wałkiem do
ciasta!
Całuję, Daja;*
P.S2 CIESZYMY SIĘ ŻE BĘDZIE JESZCZE WIĘCEEEEEEJ!
Przemyślę to :P
UsuńJa tam się bardzo cieszę, że dłużej będziemy "męczyć" się z tą historia;D A Andrzej zachowuje się jak dziecko czasami. Owszem, Oli idzie z Włodim na wesele, ale powinien jej zaufać bo końcu są razem, a on się obraził...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Ja w sumie też :)
UsuńPrzecież w każdym związku są kłótnie, więc nie wiem o co im chodzi. Ale to, że Oliwia nie powiedziała Wronie o weselu, to źlr zrobiła. Jak jest dobrze, to coś musi się zepsuć.
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak będzie ;)
UsuńAaa ja i tak kibicuje Oliwi i i Włodiemu!! Chociaż wiem, że na koniec i tak będzie z Wroną :/
OdpowiedzUsuńZobaczymy :))
Usuńaaa jakoś bardziej pasuje mi do włodiego ;)
OdpowiedzUsuńi ciesze się ,że dłużej pomęczy,y się tą historią ;D
Okaże się kogo wybierze :P
UsuńSię porobiło. Ja ich chyba nie ogarnę. Niby chcą, niby pragną, niby się kochają, a zachowują się jak dzieci. Szczególnie ty, panie Wrona. Ja go naprawdę lubię, ale cholera mnie trafia, jak czytam o tych jego wiecznych fochach!
OdpowiedzUsuńDlatego z całego serduszka kibicuję Włodiemu :)
Całuję :*
Wieeem, wieeem :P
UsuńPOMĘCZYĆ? Błagam Cię. Twoje opowiadania to bajka. Nigdy chyba nie pojmę Andrzejka I Oli. W końcu nazwa "Sprzeczni" mówi sama za siebie. Byle do kolejnej soboty. Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów. A fakt że będzie więcej niż 15 bardzo mnie ucieszył. :)
OdpowiedzUsuńCałuski, Kaśka :3
Dziękuję, miło jest mi to czytać! :)
UsuńWięcej rozdziałów? Baaardzo dobra wiadomość!
OdpowiedzUsuńTy chyba nijakich rozdziałów nie widziałaś. Pfff :D
Andrzej jaki obrażalski.. Mam nadzieję, że Wojtek tego nie wykorzysta :D Wesele swoją drogą, ale łapki niech trzyma przy sobie :)
uwierz, widziałam:P
UsuńRozdział niezły :)
OdpowiedzUsuńFajna piosenka :D Jaki ma tytuł?
Pozdrawiam I.
dziękuję :)
UsuńEllie Goulding- Be mine
:)
OdpowiedzUsuńPff obrażalski Wronka. Jakby ufał Oliwi to nie miałby nic do tego, że idzie z Włodkiem. Jej życie robi co chce. Ja właśnie mam nadzieję że Wojciech to wykożysta ale potem to by było bardziej porcęcone niż złożenie mebli z ikei. Więc tak sercem jestem za #TeamWłodi ale wiem że lepiej jej będzie z Obrażalskim Wronką ;(
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam i cieszy mnie większa liczba rozdziałów i mam nadzieję, że niebawem także dodasz coś na Wsponieniach :D
Dobra, widzę że trochę się tu zmieniło od czasu mojej ostatniej wizyty. I to w każdą możliwą stronę. Wronka i Oliwia...Hm. Miłość z dawnych lat, teraz odżywa, ale właściwie to nie jest do końca określona, ktoś miesza, ktoś się obraża, i tak naprawdę to oboje się w tym wszystkim gubią.
OdpowiedzUsuńWłodi i Oliwia. Początkowo czysto kumpelski układ zamienia się w coś więcej z jego strony, ale przecież to "zarezerwowana zdobycz" Wrony, więc nie do końca może się angażować, Oliwia go lubi ale wie że kocha Wronę... Pokręcone wszystko na maksa. Jeszcze to wesele. Jakby nie mogło być prosto i zwyczajnie- jeden facet, jedna kobieta, jedno uczucie...
Ciekawa jestem jak wybrniesz z tego labiryntu który narysowałaś, więc dam się "pomęczyć" większą ilością rozdziałów :) (spokojnie, to tylko żart :D )
Zapraszam też do siebie i pozdrawiam serdecznie.
S. :*
Zapraszam na 28 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga gdzie pojawił się prolog http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMożesz mnie pobić, wykonać na mnie wszystkie sztuczki karate, posiekać, ugotować, ale w końcu jestem! (Po 7 dniach, brawo dla mnie)
OdpowiedzUsuńAndrzej mnie kiedyś doprowadzi do szału, nawet szybciej! Raz mi imponuje, raz urzeka, a raz denerwuje do czerwoności. Jak można być takim obrażalskim dwumetrowym pacanem?! Wrono, oficjalnie proszę o natychmiastowe ogarnięcie się. Zazdrośnik cholerny!
Skromnie ode mnie, ale co poradzić :((( Ściskam <3 <3