-Myślisz ,że ja jestem z tego powodu zadowolony?
-W środku pewnie skaczesz z radości.-wtrąca Wrona
-Te cwaniaczku, a ty kogo żeś wylosował?-dopytuje środkowy
-Tego co ci urwał lusterko w poprzednim samochodzie i zrzucił to na twoją siostrę.
Pomimo błagań i lamentów Kłosa żadne z nich nie zamierzało przystawać na jego propozycję jaką było następne losowanie. Tradycyjnie jak to miał w swoim zwyczaju przez całe pięć minut udawał obrażonego, lecz gdy chłopaki zarzucili temat wieczornego wyjścia natychmiast zapomniał o swoim naburmuszeniu. Korzystając z wolnej chwili blondynka zgarnęła bluzę i udała się na spacer. Odkąd pamiętała uwielbiała przyjeżdżać nad polskie morze. Miało one swój urok, coś magicznego co zdecydowanie przyciągało jej uwagę i sprawiało ,że za każdym razem chciała tam wracać. Uwielbiała siedzieć na piasku i wsłuchiwać się w szum morskich fal. Mogła wtedy posiedzieć i pomyśleć. Pobyć sam na sam ze sobą. Jak się okazało podczas jej samotnego spaceru nie tylko ona uwielbiała tego typu rzeczy.
-Już masz nas wszystkich dość?-pyta blondynka siadając w ramię w ramię ze swoim przyjacielem
-Nie, czasem lubię posiedzieć i pomyśleć.-odpowiada- Z resztą zakładam ,że ty również po to przyszłaś.
-W zasadzie to.. tak, za dobrze mnie znasz Andrzej.-uśmiecha się
-Kto jak nie ja?
-Na pewno nie Karol.-śmieje się- Z pewnością do końca wyjazdu będzie mi truł ,że powinnam się z nim zamienić.
-Przejdzie mu. Jutro już nie będzie pamiętał.
-No nie wiem, nie minęła godzina ,a ja dostałam już trzy smsy od niego z propozycją zamiany.-chichocze- Ale pomęcze go trochę.
-Zła kobieta.
-Ktoś w tym towarzystwie musi.-odpowiada z uśmiechem opierając głowę o ramie przyjaciela- Przypomniały mi się kolonie. Mieliśmy wtedy po dwanaście lat i też byliśmy nad morzem. Chyba nigdy w życiu nie zapomnę pisku Karola jak zobaczył pająka w pokoju.
-Albo jak w szkole po wf sprzątnęli mu spodnie i musiał chodzić po szkole w różowych dresach.
-Jak dostał jedynkę ze sprawdzianu nie wrócił na noc do domu i ubzdurał sobie ,że będzie dzieckiem ulicy. Wrócił do domu bez zęba i z podbitym okiem i tak się skończyła jego kariera.
Siedzieli tak przez kolejne pół godziny wspominając wszelkie zdarzenia bawiąc się przy tym do łez. Z pewnością mogliby przywoływać wszelkie zdarzenia ,które wspólnie przeżyli jeszcze przez co najmniej dobrych kilkanaście godzin gdyby nie dobijający się Kłos bezskutecznie próbujący znaleźć przyjaciół. Z pewnością gdyby ktoś ich zobaczył razem mógłby śmiało stwierdzić ,że tych dwoje było parą. Rozmawiali, żartowali zupełnie jak dwójka zakochanych. Z pewnością smaczku dodawała ręka środkowego przerzucona przez ramię blondynki.
-Musimy chyba częściej tak sobie posiedzieć.-rzuca Wrona spoglądając na przyjaciółkę
-Jestem jak najbardziej za.-uśmiecha się- Czemu mi się tak przyglądasz?-mruży oczy
-Po prostu, brakowało mi tych naszych pogadanek.-unosi kąciki ust ku górze
-I tylko ich?
-No już nie łap mnie za słowo.-dźga ją w żebra
-Wiesz ,że tego nienawidzę.
-Wiem, doskonale. Dlatego to zrobiłem.-szczerzy się
-Jesteś okropny.
-Uznam to za komplement.-odpowiada z uśmiechem- No już się nie obrażaj, pamiętaj, złość piękności szkodzi.
-Mnie już nic nie grozi.-rzuca
-Uwierz grozi i to bardzo dużo. No chodź.-mówi chcąc powtórnie zarzucić swoje ramie na przyjaciółce lecz ta skutecznie go unika- Obrażalska Oli.
-Grab sobie dalej.
-No prooszę cię.-mówi niemal błagalnym tonem- To teraz mam cię przepraszać na kolanach?
-Chciałabym to zobaczyć.-chichocze
-To co mam zrobić żebyś mi wybaczyła piękna niewiasto?
-Dogoń mnie.
-Co?-pyta po czym blondynka ze śmiechem czym prędzej oddala się od niego i niewiele myśląc udaje się w pogoń za blondwłosą. Doskonale pamiętał ,że Kwiecińska była jedną z lepszych biegaczek w liceum, ale chyba nie spodziewał się ,że w dalszym ciągu jest tak szybka. Po kilku minutach biegu miał serdecznie dość, ale widząc jej wielkie rozbawienie w dalszym ciągu kontynuuował pościg.
-Masz dość wielkoludzie?-krzyknęła rozbawiona gdy zwolniła.
-Nigdy w życiu.-odezwał się po czym niemal wpadł na blondynkę czego z pewnością się nie spodziewała.
-Czyżby słaba kondycja Wronka?
-Skąd ten pomysł? Wyśmienita! Nie widać?-śmieje się
-Na pewno? Gdybym się nie zatrzymała wypluł byś płuca.-chichocze
-Dobrze ,że z naszej dwójki choć ty trzymasz poziom.-mówi spoglądając w prost oczy blondynki. Przez dłuższą chwilę tkwili w ciszy, dopiero pojawienie się Kłosa przerwało im tą błogą chwilę. Wszyscy rozeszli się w swoją stronę przygotowując się na wieczorne wyjście. O dziwo panie punktualnie stawiły się w wyznaczonym miejscu, o dziwo gorzej było z częścią męską, która stawiła się dobrych kilka minut spóźniona.
-Nie poznałem cię, już miałem pytać co za modelka Vctoria Secret tutaj stoi.-szczerzy się Włodarczyk zdecydowanie ubiegając Wronę zmierzającego w jej kierunku
-Nie czaruj już tak.-odpowiada
-Nie da się! Popatrz na tych gości przy barze, najchętnie pożarliby cię wzrokiem i ja wcale, a wcale im się nie dziwię.
-Bo się zaczerwienie.-uśmiecha się
-A proszę cię bardzo, czerwień się.-śmieje się- Mogę?-pyta tylko gdy muzyka odrobinę zwalnia, ta bez głębszego namysłu się zgadza i poddaje się objęciom przyjmującego zdecydowanie wyglądającego obłędnie w błękitnej koszuli.
-Serio, patrzysz na to tak spokojnie?-pyta Kłos podając przyjacielowi drinka
-Mam pójść go pobić? Daj spokój, są dorośli to chyba naturalne ,że mogą się sobie podobać.-odpowiada niewzruszony
-Widząc was dzisiaj odniosłem inne wrażenie...
-Co masz na myśli?-pyta
-To ,że gdyby nie moje wspaniałe wyczucie czasu byłoby ciekawie.
-Nie masz pewności,
-No właśnie ,że mam. Tylko na ciebie tak patrzy, chociaż teraz to patrzy tak też na Włodka. Serio Wronka, działaj póki jeszcze masz nad nim przewagę.
-To nie są żadne zawody, z resztą już ci coś mówiłem na ten temat.
-Mówiłeś, ale przecież i tak wszyscy wiemy jaka jest prawda.
-Karol, daj spokój, ta sprawa jest zamknięta.
-No nie wiem, nie wiem.
-Lepiej zajmij się Olą, co?-pyta upijając łyk drinka
-Jak chcesz, tylko żebyś któregoś dnia nie obudził się z ręką w nocniku Wronka.-rzuca środkowy po czym przejmuje swoją parntnerkę z rąk libero i rusza z nią na parkiet. Do samotnego przez dłuższą chwilę Wrony bacznie obserwującego przyjaciół szalejących na parkiecie dołącza libero by zarzucić kilka żartów i wyraźnie rozweselić środkowego. Z pewnością pomogał mu w tym fakt wypitych przez nieg kilku głębszych.
-Tobie już chyba dzisiaj wystarczy.-mówi Kwiecińska siadając obok wciąż popijającego Wrony
-Skąd.-wymamrotał
-Chodź, odholuję cię do pokoju, bo potem będziesz cały tydzień zdychał, chociaż i tak czeka cię ze dwa dni męki.-chichocze. Jak też powiedziała, tak też zrobiła. Jakimś sposobem oderwała go od baru i pomimo chwiejnego kroku doprowadziła pod same drzwi pokoju.
-Oliwia, wiesz co?
-Co?-odrwaca się
-Kocham cię.
-Idź lepiej spać, jesteś pijany.-odpowiada ze stoickim spokojem
-Ale serio mówię.-rzuca ledwo stojąc na nogach
-Ja też mówię serio, idź się połóż bo i tak ledwo już stoisz o własnych nogach Andrzej.-wypowiada po czym odwraca się i chce odejść lecz na wpół przytomny Wrona jej na to nie pozwala. Jednym jakże zwinnym jak na swój stan trzeźwości ruchem przyciąga ją do siebie. Równie zwinnym ruchem wpija się w jej usta nie pozwalając jej na jakąkolwiek reakcję.
-Teraz dobranoc.-mamrocze po czym zostawiając ją w zupełnym osłupieniu jak gdyby nigdy nic kładzie się do łóżka. Nie minęła minuta, a już można było usłyszeć jego ciche pochrapywanie. W zupełnym szoku, blondynka udała się w kierunku swojego pokoju.
-Oli, jest sprawa!-rzuca pojawiający się nagle Kłos
-Co znowu?
-Mogłabyś na jedną noc się zmyć?
-Karol, błagam cię, gdzie niby mam spać? W parku na ławce?
-Nie. -szczerzy się- W pokoju dwieście dwa jest wolne wyrko.
-Nie przekonujesz mnie...
-Błaaaaaaaaaaaaaagam cię.
-Gdybym cię tak nie lubiła Karol to wiesz ,że bym tego nie zrobiła.-odpowiada
-Dziękuję!-pisnął uradowany po czym wyściskał przyjaciółkę- Wynagrodzę ci to, a może zrobi to mój współlokator?- szczerzy się
-A co, z Zatim jesteś?- śmieje się
-Nie.-kręci głową- Idź to się przekonasz.-uśmiecha się szeroko po czym znika za drzwiami pokoju, a blondynka nie marząc o niczym innym jak o śnie udaje się pod wskazany numer pokoju i cicho puka do drzwi. Z pewnością nie tegi osobnika spodziewała się za drzwiami.
-Stęskniłaś się?-szczerzy się zaskoczony jej obecnością
-Okropnie.-śmieje się- Tak naprawdę Karol wysiedlił mnie z własnego pokoju.
-Niewyżyty.-chichocze- No wchodź, chyba nie będziesz tu tak stać.-zaprasza ją do środka gestem ręki
-Zawsze otwierasz drzwi w negliżu?-chichocze widząc jego wyrzeźbiony tors i ręcznik przewieszony przez ramie
-Tylko jak przychodzą takie piękne kobiety.-odpowiada zadziornie się uśmiechając
-Nawet o trzeciej nad ranem potrafisz czarować.
-O każdej porze dnia i nocy.-uśmiecha się.
Z pewnością ich rozmowa trwałaby o wiele dłużej gdyby nie późna godzina. Bo zaledwie po kilku minutach rozmowy ona usypia niepostrzeżenie opierając głowę o ramie swojego towarzysza. Dostrzega to dopiero rano gdy budzi ją gramolenie się Kłosa przy drzwiach wejściowych. Ta zmierza do swojego pokoju zamieszkiwanego wspólnie z kłosową wybranką. Po doprowadzeniu się do stanu względnie normalnego stanu widząc w jakim stanie jest większość towarzystwa odczuwającego skutki upojenia alkoholowego schodzi na dół na śniadanie. Jakże wielkie jest jej zaskoczenie gdy niedługo potem dołącza się do niej wyraźnie umierający z bólu głowy Wrona.
-Oli, nie wiem co ci wczoraj nagadałem bo za cholerę nie pamiętam, ale jeśli cos głupiego to przepraszam. Wiesz ,że jesteś dla mnie jak siostra i jeśli powiedziałem coś debilnego to wiesz ,że tak nie myślę.-rzuca niemal od razu zanim ta otwiera usta- Coś zrobiłem, prawda?
-Nie, nie ważne.-rzuca blondynka
-No mów.
-Nie chcesz wiedzieć.
-Właśnie ,że chcę.-ciągnie
-No chyba ci się nie oświadczyłem?-śmieje się lecz widząc minę przyjaciółki dodaje- Serio?
-Nie, na całe szczęście.-chichocze
-Przepraszam, ale nie panowałem już nawet nad tym co robiłem i mówiłem.
-Nie dało się nie zauważyć.-uśmiecha się
-Naprawdę, przepraszam.
-A co, nawtykałeś jej po pijaku?-chichocze Kłos pojawiający się nagle obok
-Sądzisz ,że jakby mi nawtykał to by się dzisiaj uśmiechał?
-Fakt, pewnie skończyłby z wydrapanymi oczami i bez zębów.
-Masz mnie za taką okropną kobietę?-mruży oczy
-U Kłosik, wpadka.-śmieje się Wrona
-No chyba nie przyznasz mi racji ,że w każdej wkurzonej kobiecie budzi się zmysł mordercy.
-Pogadaj jeszcze trochę to się dowiesz.-dodaje blondynka
-To niebezpieczny temat, więc zakończę wątek.
-Fakt, bo ktoś mógłby dzisiaj płakać i stracić ten głupi uśmiech z twarzy.
-Głupi? Wypraszam sobie! Może i jestem ciołkiem z geografii i matmy no i może paru innych przedmiotów, ale wiesz co? Ja chociaż umiem się przyznać do pewnych rzeczy.
-Już ci chyba coś powiedziałem na ten temat!
-Chłopaki, błagam was, skończcie. Jesteście gorsi niż małe dzieci, naprawdę.-wzdycha lecz widząc ,że nie przyniosło to zamierzonego skutkupo prostu wstaje od stołu i zostawia kłócących się olbrzymów na stołówce. Wychodzi z hotelu żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
-Gdzie tak pędzisz?
-Nigdzie, przejść się.-wzrusza ramionami
-Mogę potowarzyszyć?-pyta nieśmiało
-Głupio pytasz.-uśmiecha się- Chodź.
Zdecydowanie lubiła przebywać w towarzystwie przyjmującego. Potrafił ją rozbawić do łez, ale potrafił też rozmawiać na nieco poważniejsze tematy. Doskonale się rozumieli i naprawdę lubili przebywać w swoim towarzystwie. Mimo ,że naprawdę znacznie polubiła Włodarczyka czuła się poniekąd rozdarta. Wiedziała co było kiedyś, wiedziała co wtedy czuła i nie była czy aby do końca to wszystko minęło czy aby nie trwa dalej. Jednak w głowie dalej dźwięczyły jej jego słowa. Dalej obijało się po głwoei 'jesteś dla mnie jak siostra'. To było raczej jednoznaczne i nie pozostawiało jej złudzeń. Nawet pomimo tego co stało się w nocy. Nie był tego świadomy i nie pamiętał tego. Musiała się po prostu pogodzić z tym ,że to co było, jest przeszłością. Musiała po prostu przestać tym żyć. Musiała przestać żyć przeszłością, a zacząć żyć teraźniejszością ,która rysowała się w kolorywch barwach.
-To jak, zaszczyciłabyś mnie i poszłabyś tam ze mną?-pyta przyjmujący
-Z przyjemnością.-uśmiecha się
-Naprawdę?
-Nie na żarty.-śmieje się- Naprawdę chętnie z tobą pójdę, dawno już byłam na jakimkolwiek weselu.
-Cieszę się ,że sie zgodziłaś.
-Cieszę się ,że mnie zaprosiłeś.-unosi kąciki ust ku górze.
~*~
Tak jak i wspominałam, dodaję w piątek. Dlaczego? Jutro mam masę nauki i nie byłabym w stanie bo chcę się dobrze nauczyć, a świadomość tego ,że mam nie napisany rozdział z pewnością by nie pomagała.
W rozdziale się dzieje, może aż nadto (?). Trudno, nie odpowiadam za to co jest na górze, tylko moja chora wyobraźnia ,która ten rozdział dusiła w sobie od tygodnia kiedy to wpadłam na pomysł by właśnie tak zapisać ten rozdział.
Pożegnaliśmy się w tym tygodniu z absolutnie wspaniały człowiekiem jak i trenerem. AA dziękujemy, nigdy Cię nie zapomniny ani tego co zrobiłeś dla naszej kadry! No i witamy Stephana, może i szokujący wybór, ale może w tym szaleństwie jest metoda? Ja osobiście będę ściskać kciuki ,żeby francuski duet trenerki poprowadził tą drużynę do nie jedenego medalu! :)
Ściskam, wingspiker.