piątek, 16 maja 2014

Sprzeczność bonusowa: trzecia.

Siedzi na parapecie swojego rodzinnego domu z kubkiem zielonej herbaty w dłoniach. Spogląda przez okno podziwiając wyjątkowo rozświetlone tego wieczoru niebo. Nie potrafiła odwieść swoich myśli od niego. Nie umiała za nic w świecie nie mieć przed oczami jego uśmiechu. Tych dobrych dni. Jednak zaraz jakby wywołane pojawiają się te, o których pamiętać zdecydowanie nie chciała. Za żadne skarby nie mogła nie myśleć o tym co dopadło ich z Andrzejem. Nawet pomimo faktu ,że ostatnimi tygodniami zachowywali się bardziej jak znajomi niż małżeństwo tęskniła. Tęskniła nie tylko za tymi dobrymi chwilami. Tęskniła też za nim. Wszystko przywodziło jej na myśl niebieskookiego dwumetrowca. Nawet głupi kubek z herbatą. Zimnymi wieczorami siedzieli z zieloną herbatą w dłoniach, jeszcze za czasów gdy nie byli małżeństwem i rozmyślali nad swoją wspólną przyszłością snując snując różnorakie plany. Wtedy by nawet nie pomyśleli ,że właśnie ich może dopaść kryzys. Wszystkich innych, tylko nie ich. Siedząc tak niemal co wieczór nie raz zamykała oczy z nadzieją ,że gdy je otworzy wszystko wróci do zupełnej normy. Ilekroć o tym marzyła, tylekroć się rozczarowywała. Po cichu liczyła na to ,że któregoś dnia to on zrobi ten krok i zupełnie znienacka pojawi się w drzwiach jej domu. Ale wiedziała ,że szybko to nie nadejdzie. Wiedziała ,że miał teraz sezon i za nic nie mógł wyrwać się z Bełchatowa, nawet gdyby bardzo tego chciał. Po cichu liczyła ,że on tęskni nie mniej co ona. Miała nadzieję ,że tak samo jak i ona wraca wieczorami pamięcią do tych chwil kiedy byli ze sobą naprawdę szczęśliwi. Chwil ,które tak szybko minęły i w chwili obecnej wydawały się wręcz niemożliwe do wyjścia ze sfery wspomnień.
 -Skarbie, idź spać.-z zamyśleń wyrywa ją zatroskany głos matki
 -I tak nie zasnę.-wzdycha dopijając parującą ciecz
 -Może pogadamy?-siada obok
 -Jest prawie północ mamo, powinnaś się położyć.
 -Nie zasnę jeśli ty tu będziesz siedzieć taka skwaszona.-kręci głową- Jeśli mi powiesz co cię gryzie, to może uda mi się ci pomóc.-uśmiecha się
 -Cały czas to samo.-odpowiada smutno- Nie potrafię przestać myśleć o tym wszystkim.
 -Wiesz kochanie, czasem tak bywa ,że dwójka kochających się ludzi nie potrafi się za nic na świecie dogadać. Bywa ,że jednego dnia chcesz uchylić tej osobie nieba, a drugiego wydaje ci się zupełnie obca.-mówi otaczając ją ramieniem- Obydwoje nie jesteście z Andrzejem bez winy. Pozwoliliście żeby rutyna przejęła kontrolę nad uczuciem jakim się darzycie. Pozwoliliście by oddaliła was od siebie za bardzo.
 -Co mam zrobić? Nie mam zielonego pojęcia jak mam to zmienić.
 -Musicie chcieć tego obydwoje, a nie wątpię ,że nie chcecie.-odpowiada jej matka
 -Zaczynam w to szczerze wątpić.-kręci głową- Nie odezwał się ani słowem.
 -Bo wbrew pozorom faceci to też całkiem delikatne stworzenia Oli.-mówi- Andrzej też potrzebuje chwili czasu żeby to wszystko przemyśleć, by sobie to poukładać. Nie wątpię w to ,że on cię dalej kocha, po prostu obydwoje trochę się zgubiliście w szarej codzienności.
 -Skąd możesz to wiedzieć?
 -Bo jestem mężatką od blisko trzydziestu lat i nie zapominaj przyjaźnie się od ładnych paru lat z jego matką i chcąc nie chcąc wymieniamy się spostrzeżeniami na wasz temat, jak to matki.-uśmiecha się zakładając kosmyk jej blond włosów za ucho.
 -To wszystko jest zbyt trudne.
 -Nikt nie powiedział ,że w życiu jest łatwo.-odpowiada gładząc jej policzek- Ale najważniejsze to się nie poddawać. Bo po każdej burzy wychodzi słońce. Nawet po takim huraganie jaki ty teraz przechodzisz.
 -Obyś miała rację mamo.-odpowiada blondynka i jak za dawnych lat, gdy była małą dziewczynkę przytula się do matki. Potrzebuje teraz obecności drugiego człowieka. Potrzebuje bliskości. Odwzajemnionego ciepła i czułości. Potrzebowała go w tym momencie, jak nikogo innego. Potrzebowała, ale też wiedziała ,że to jeszcze nie czas. Wiedziała ,że jeszcze musi upłynąć trochę czasu zanim znów spojrzą na siebie jak kiedyś. Zanim będą rozmawiać jak kiedyś. Jeśli w ogóle do tego dojdzie bo musiała liczyć się również z taką opcją.
 -Majka?-dziwi się blondynka otwierając drzwi
 -Nie, duch święty.-wywraca oczami- No pewnie ,że ja! Myślałaś ,że zostawię cię samą pomimo faktu ,że wybyłaś z Bełchatowa?
 -Co z Kubą?
 -Został z babcią.-odpowiada blondynce na co ta kiwa tylko głową i wpuszcza siostrę do środka. W pierwszej chwili żadna z nich nie bardzo wiedząc jak i czy w ogóle zaczynać jakże drażliwy temat zaczynają rozmowę o zupełnie błahych i nieistotnych rzeczach od pogody poczynając po wszelkie wyprzedaże w sklepach. Obydwie jednak wiedziały doskonale dlaczego Majka tu przyjechała. Doskonale wiedziały ,że nie uciekną od rozmowy na ten temat.
 -Trzymasz się jakoś?-pyta nagle
 -Może nie wyglądam, ale słabo.-wzdycha- Nie radzę sobie z tym, cały czas chce mi się płakać na samą myśl o nim, nie za wiele jem. Generalnie jestem w psychicznej dupie.-skwitowała
 -Fakt, nie wyglądasz najlepiej.-mierzy ją bacznym spojrzeniem- Na pewno dobrze się czujesz? I nie pytam tylko wiesz o co.
 -Nie.-kręci głową- Ale to przez te wszystkie nerwy i nieprzespane noce.
 -Może powinnaś pójść do lekarza Oli?
 -Nie widzę potrzeby.-potrząsa głową
 -Może tak dla własnego spokoju?
 -Przestań, co mi może być?-kpi z jej słów ,lecz po chwili poważnieje. Ostatnimi dniami faktycznie nie czuła się najlepiej. Nie spała po nocach. Rano nie była w stanie patrzeć na jedzenie. Ostatnio też dość często zdarzało jej się płakać i rozklejać z byle głupiego powodu. Przez to zaczęła się co raz poważniej zastanawiać nad tym czy aby jej samopoczucie nie miało drugiego dna. Czy aby jej siostra nie miała słuszności w swoich podejrzeniach.
 -Oli, a może ty jesteś w..
 -To niemożliwe!-rzuca przerywając jej- My nawet ze sobą nie rozmawialiśmy, nie wspomnę już nawet o tych sprawach..-przełyka głośno ślinę
 -Przecież to nie trwa pół roku, od kiedy między wami się tak dzieje? Miesiąc? Dwa?
 -Prawie trzy.-przygryza wargę starając się przypomnieć ostatnią wspólnie spędzoną noc. Dopiero po dłuższej chwili coś zaczyna jej świtać. Wtedy zaczyna z przerażeniem patrzeć na siostrę bo ostatni raz, kiedy to zrobili był niemal dokładnie trzy miesiące temu.
 -To nie może być prawdą.-kręci głową zdenerwowana
 -Lepiej to sprawdź.-mówi ze spokojem młodsza z sióstr podstawiając jej pod nos pudełeczko. To które miało potwierdzić lub zaprzeczyć jej największym obawom. Była zupełnie spanikowana. Dłonie jej drżały, a dziesięć minut jakie należało odczekać wydawały się być wiecznością. Każda kolejna minuta dłużyła się niczym godzina. Nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Przechadzała się w tą i z powrotem po łazience słysząc głos siostry pytający czy aby na pewno wszystko w porządku. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na test. Co poczuła widząc jego wynik? W zasadzie nie wiedziała czy ma płakać czy śmiać się. Nie wiedziała czy ma się cieszyć, skakać z radości czy zamknąć się w pokoju. Była w ciąży. Nosiła pod sercem owoc miłości swój i jego. Znowu miała za parę miesięcy wydać na świat ich dziecko. Była przerażona. Była bliska płaczu. Nie wiedziała co miała robić. Nie miała zielonego pojęcia dlaczego akurat teraz musiało się jej to przytrafić. W chwili gdy obydwoje są pełni wątpliwości.
Siedząc w poczekalni do lekarza nie łudziła się nawet ,że jakimś cudem doktor zaprzeczy. Nie liczyła na to ,że test kłamał. Siedząc tam zastanawiała się jedynie jak i kiedy powie o tym fakcie swojemu małżonkowi ,którego widziała dobrych kilkanaście dni temu i z którym kontakt jej był równy niemal zeru. Nie wiedziała nawet gdyby udało jej się przekazać przyszłemu tacie tą nowinę jakby zareagował. Krzyczałby czy może skakał z radości? Bardziej chyba skłaniała się ku tej drugiej wersji.
 -Gratuluję, to prawie trzeci miesiąc.-mówi wyraźnie uśmiechnięty lekarz wodząc głowicą po jej brzuchu- Nie wygląda pani na szczęśliwą, zazwyczaj kobiety w takich chwilach skaczą ze szczęścia.
 -Ciesze się, aczkolwiek ta radość jest w cieniu problemów.-odpowiada mu
 -Nie może się pani teraz stresować, także proszę problemowi się szybko ogarnąć.-uśmiecha się ciepło mężczyzna. Po krótkich reprymendach co do wszelkich czynności w jej stanie o których doskonale wiedziała jako lekarz i matka blisko półtorarocznej pociechy opuściła gabinet lekarski przed którym czekała na nią Maja.
 -Jestem w ciąży.-rzuca bez entuzjazmu tępo wpatrując się przed siebie
 -Nie wiem co mam powiedzieć.-rzuca w pierwszej chwili
 -A ja?-prycha
 -Musisz mu jak najszybciej powiedzieć o ciąży.
 -Chyba nie będę miała ku temu szybko okazji.-odpowiada siostrze
 -Chyba jednak tak.-uśmiecha się- Chłopaki grają dzisiaj w Warszawie i z tego co Wojtek mówił twój mąż planuje zostać po meczu w stolicy.
 -Szkoda ,że nie dowiedziałam się o tym od niego samego tylko od ciebie.-kręci głową zrezygnowana
 -Chyba nie zamierzasz zataić przed nim tego faktu Oli?-patrzy na nią wyczekująco- Przecież lada dzień brzuch zacznie rosnąć i jak to sobie wyobrażasz? Przecież się dowie, prędzej czy później.
 -Nie powiedziałam tego.
 -Ale wiem ,że pomyślałaś.-gani ją
 -Nie chcę żeby przez ciążę się nade mną litował i byśmy na siłę próbowali być razem.
 -Na siłę?-powtarza szatynka- Przecież się kochacie, macie cudowna córkę i kolejne dziecko w drodze. Przecież wy jesteście dla siebie stworzeni!
 -I co z tego skoro nie potrafimy ze sobą przebywać w jednym pomieszczeniu bez kłótni?
 -Proszę cię, chodź ze mną na ten mecz i chociaż z nim porozmawiaj. Bądź mądrzejsza.
Długo biła się z myślami. Długo biła się sama ze sobą. Ale coś pchnęło ją ku temu by siedzieć w tej chwili na plastikowym krzesełku na hali Torwar. Jakaś bliżej nieznana jej siła kazała jej tu być i nie wybaczyłaby sobie gdyby nie przyszła. Kiedy go zobaczyła serce nagle przyśpieszyło rytmu. W jednej chwili o mało co nie wyrwało się jej z piersi. A już o mały włos miałaby stan przedzawałowy przez ukochanego swojej siostry ,który dostrzegł je pośród tłumu kibiców i usilnie wskazywał Andrzejowi. Widziała jego wzrok na swoje osobie. Czuła ,że patrzył właśnie na nią. Nie na innych kibiców. Widziała to. Widziała jak blado uśmiecha się w jej kierunku. Potrafiła jedynie obdarzyć go tęsknym spojrzeniem. Za każdym razem gdy się odwracał wiedziała ,że szukał właśnie jej pośród tłumu. Nie wiedziała nawet kiedy mecz dobiegł końca. Nie wiedziała nawet kiedy tłumy wokół niej znikły i zostały pojedyncze osoby wyczekujące na siatkarzy w celu zrobienia sobie zdjęcia czy wzięcia autografu. Ona też czekała. Nie mogła się ruszyć z miejsca. Stała jak sparaliżowana w miejscu nie mogąc poruszyć żadną kończyną. Stała oczekując aż on znów obdarzy ją spojrzeniem. Aż zjawi się obok. Dokładnie tak samo jak zrobił to mąż Mai i ta zupełnie zapomniała o siostrze. Ale wtedy widok jaki dostrzegła był jak cios poniżej pasa. Jak sztylet wbity prosto w jakże kruche serce. Ładna szatynka w jednej chwili uwieszająca się na szyi jej męża. W jednej chwili składająca pocałunek na jego policzku. O wiele ładniejsza od niej, o wiele atrakcyjniejsza. A tak przynajmniej je się wydawało. W jednej chwili ruszyła z miejsca. Na nic zdały się pytające krzyki Wojtka czy Majki. Szła szybkim tempem przed siebie. Nie wie nawet kiedy zaczęła biec i zatrzymała się nie mogą złapać oddechu. I w jednej chwili wiedziała ,że przystanek był wielkim błędem. Zapomniała ,że ma do czynienia z o wiele bardziej sprawnym od siebie facetem.
 -Oliwia!-słyszysz swoje imię wykrzykiwane przez jednego osobnika- Zaczekaj!-woła, gdy ta odwraca się i ma zamiar znaleźć się jak najdalej od niego jednak jej organizm jej to uniemożliwia odmawiając posłuszeństwa i o mały włos nie powalając jej na ziemie gdyby nie szybka reakcja Wrony.
 -Zostaw mnie.-mówi zła
 -Dobrze się czujesz?-pyta z wyraźną troską w głosie
 -Czy dobrze się czuję?!-podnosi ton głosu- Wspaniale po prostu!
 -Pytam poważnie, źle wyglądasz.
 -Zachowaj lepiej swoje troski dla tej pani z którą się obściskiwałeś po meczu.
 -Daj spokój, przecież ona nic dla mnie nie znaczy!-rzuca
 -Nie obchodzi mnie to!-niemal krzyczy- Już wiem dlaczego się nie odzywałeś tyle czasu, jak widać miałeś ciekawsze zajęcia.-prycha
 -To nie tak, daj sobie wytłumaczyć.-broni się
 -A tu jest co tłumaczyć?-patrzy na niego z wyrzutem- To koniec.
 -Nie mów tak.
 -A jak mam mówić? Dobrze się bawiłeś? Szkoda tylko ,że ja i Zuzia musimy na tym cierpieć.
 -Nie pieprz głupot Oliwia.-podnosi ton głosu- Dobrze wiesz ,że jesteście dla mnie najważniejsze na świecie!
 -Tak? A tamta kobieta? Kim jest dla ciebie?-pyta łamiącym się głosem- Jak długo to trwa?
 -Nie jest dla mnie nikim ważnym.-odpowiada- Pracuje u nas jako przedstawiciel prasowy i przystawia się do mnie od jakiegoś miesiąca.
 -I w końcu się udało.-wzrusza ramionami- Jesteś już praktycznie wolny, więc ma pole do popisu.
 -Tylko ciebie kocham i wiesz to.
 -Jej też to mówisz?-pyta ścierając łzę z policzka
 -Na miłość boską, co ja mam zrobić żebyś mi uwierzyła?-pyta błagalnym niemal tonem głosu- Nie obchodzą mnie jej zaloty. Nie obchodzi mnie ona. Obchodzisz mnie tylko ty Oliwia, tylko i wyłącznie ty. Proszę, uwierz mi.
 -Nie umiem Andrzej.-mówi cicho
 -Proszę.-mówi równie cicho stając zdecydowanie za blisko niej i unosząc jej podbródek do góry- Jesteś dla mnie całym światem Oli, zrozum to.
 -Jak mam wierzyć twoim słowom skoro zaraz robisz i mówisz zupełnie co innego? No jak?-pociąga nosem
 -Kochasz mnie?-pyta nagle
 -Co to ma do rzeczy?-odpowiada mu nie wiedząc o co mu chodzi
 -Chcę tylko to wiedzieć. Kochasz?
 -Gdyby tak nie było, nie stałabym tu.-odwraca wzrok
 -Tak czy nie.-ciągnie
 -T..tak.-wydusza z siebie- Kocham cię.
 -Dlaczego nie potrafimy inaczej skoro się kochamy?-pyta gładząc delikatnie dłonią jej policzek. Wtedy właśnie słyszy piskliwy żeński głos. I gdy odwraca wzrok widzi tą samą szatynkę co na hali. Dokładnie tą samą, z tym samym pustym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
 -Nie chcę przeszkadzać ,ale nie odbierałeś telefonu ,a nie wiem czy twoja propozycja jest dalej aktualna?-uśmiecha się słodko
 -Baw się dobrze.-rzuca chłodno blondynka i niemal natychmiast odwraca się na pięcie i w szybkim tempie odchodzi. Nie obchodzą jej jego nawoływania. Nie obchodzi ją telefon wariujący z nadmiaru połączeń czy wiadomości tekstowych. Nie obchodził jej pytający wzrok matki jaki napotkała przy wejściu do domu. Rzuciła się na łóżko w swoim starym pokoju i zaczęła cicho szlochać. Bo chyba nic innego jej nie pozostało..

~*~
Nie ,nie przeżyję bez komplikacji, a bonus w którym opisywałabym sielankę byłby nudny jak flaki z olejem i ciągnął by się niczym 'Moda na sukces'. Ze mną spodziewajcie się wszystkiego, dosłownie. Nie to żebym Was straszyła czy coś :P Dzisiaj ode mnie będzie krótko bo mam parę spraw do załatwienia przed meczem, także miłego, bezzawałowego czytania i miłego weekendu zwieńczonego trzema zwycięstwami chłopaków w kwalifikacjach. Ja tymczasem idę pływać w kałużach do obowiązków.
jakby ktoś miał wenę na zbyciu to przygarnę!
Miłego weekendu,
wingspiker.

|ASKduet | Pit | 

5 komentarzy:

  1. Kurde, no już po końcówce myślałam, że jakoś załagodzą ten konflikt? Kryzys? No i ta wstrętna baba! Ehhh.. no. Do tego ciąża. Andrzej musi się o tym dowiedzieć. A no i wydaje mi się, że nic go z tamtą babą nie łączy i mówi prawdę, że kocha Oli.
    Przepraszam za tą "babę", ale zdenerwowała mnie :)
    Liczę na to, że wszystko się poukłada, chociaż pewnie przeżyję tu jeszcze nie raz zawały...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. ech, to bylo oczywiste, ze namieszasz :) ty i niemieszanie?! to jak ogien i piasek, zupelnie niepodobne xd
      ale masz racje, bonus w którym opisywałabys sielankę byłby nudny jak flaki z olejem i ciągnął by się niczym 'Moda na sukces'. xd
      ech. Andrzej, Andrzej, jak ty sie zachowujesz, ech, szkoda gadac :(
      a ta lalunie to najchetniej bym sprala na kwasnie jablko, za to ze sie wciela, do za glupia lasia ech :/
      Oli teraz juz.pewnie nie powie Andrzejowi o ciazy, bedzie musial sie dowiedziec od kogos innego albo przez wypukly brzuszek :/
      no nic, czekam na cd i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. No i aż się płakać chce, jak się czyta o dwójce ludzi, którzy tak mocno się kochają, a zrodzi się między nimi coś dziwnego i nie mogą przezwyciężyć problemów. Dodatkowo teraz wiadomość, że Oliwia jest w ciąży na pewno nie pomaga jej samej w podjęciu jakiejś decyzji odnośnie małżeństwa. Jeszcze ta baba, która zagadala do Andrzeja.
    Niech że to się ułoży.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju ale się porobiło, zagladam co pt i czekam na klejny. Villia

    OdpowiedzUsuń