-Wszystko, co do słowa.-odpowiada ledwo powstrzymując śmiech
-No to ładnie.-odpowiada wyraźnie zakłopotany
-Zamierzasz mi coś powiedzieć, czy dalej będziesz się tak czerwienił?-pyta
-Chyba słyszałaś wszystko co miałem do powiedzenia.-odpowiada speszony
-Pierwszy raz w życiu widzę cię speszonego.-chichocze
-Bo to dość niekomfortowa sytuacja, nie sądzisz?
-Skąd.
-Rzeczywiście to jest bardzo zabawne, ja tu próbuję rozmawiać z tobą na poważne tematy, a ty się śmiejesz.
-Czy ja ci bronię rozmawiać? Możesz mówić, czasu mamy dużo.
-No i co ja mam ci powiedzieć? Wszystko słyszałaś...
-Wiesz, chyba jednak czegoś nie dołyszałam, mógłbyś powtórzyć?-ciągnęła
-Droczysz się ze mną.
-Bo uroczo się denerwujesz.-uśmiecha się
-Uznam to za komplement.
-A uznawaj.-odpowiada gorliwie czegoś szukając klnąc przy tym pod nosem. Nie mija minuta jak gdzieś w głębi domu słychać charakterystyczny głos Florence Welch oznajmiający przychodzące połączenie. W trybie natychmiastowym blondynka opuszcza pokój i gna po telefon. Nie spoglądając nawet kto taki dobija się do niej odbiera. Z wymalowanym na twarzy strachem słucha tego co jej rozmówczyni ma jej do powiedzenia. Kiedy kończy rozmowę ledwo powstrzymuje się od tego by nei wybuchnąć płaczem. Bierze głęboki wdech by po chwili poczuć jego dłoń na swoim ramieniu. Momentalnie wtula się w jego ramiona pociągając nosem.
-Co raz gorzej z nią.-szepcze pociągając nosem- Ja nie mogę jej stracić. Nie mogę.
-I nie stracisz. Musisz wierzyć ,że to się nie stanie. Majka to silna dziewczyn, poradzi sobie.
-Boję się, naprawdę się o nią cholernie boję.
-Musisz być dobrej myśli Oli.-mówił ciepło
-Staram się, ale to teraz trudne, naprawdę trudne.
-Wiem to, ale musisz być silna.-odpowiada błądząc swoją ogromną dłoni po jej plecach- Przecież wiesz ,że ci pomogę.
-Wiem, dziękuję ci za to.
-Przecież wiesz ,że nie masz za co.
-Właśnie ,że mam. Dziękuję ,że jesteś tutaj ze mną, dla mnie to naprawdę wiele znaczy.
Jego obecność naprawdę wiele jej dawała. W zasadzie gdyby nie on nie trzymałaby się tak dobrze. Gdyby nie on na pewno byłoby z nią o wiele gorzej. To on trzymał ją w pionie i nie pozwalał jej dopuszczać do siebie złych myśli. Był dla niej ogromnym wsparciem w tej trudnej chwili. Z pewnością ta sytuacja może i dość nieznacznie, ale zbliżyła tą dwójkę do siebie. Choć obydwoje wiedzieli ,że czują do siebie coś więcej w zasadzie ich relacje nie uległy jakiejś znaczącej zmianie. Owszem, byli ze sobą bardzo blisko, ale jednak jakaś myśl podświadomie zatrzymywała ich przed nadmierną bliskością. Z pewnością można było stwierdzić ,że tych dwoje zachowywało się jak para zakochanych nastolatków nie potrafiących się określić co do swoich uczuć. Dlaczego? Bo tak chyba było im o wiele wygodniej. Chociaż ta sytuacja była dziwnie niezręczna to starali się zachowywać normalnie. Mimo to ,że ta normalność była wyjątkowo pozorna.
-Jest stabilna. Będziecie mogli państwo ją zobaczyć.-po wypowiedzianych przez lekarza słowach po blisko pięciu dniach umierania ze strachu poczuła wyraźną ulgę. Poczuła jak kamień spada jej z serca. Jednak kolejna wiadomość od lekarza absolutnie ją poraziła. Chłopak z którym jej siostra była naprawdę szczęśliwa, ten z którym chciała spędzić resztę życia odszedł. Zmarł na wskutek poważnych obrażeń wewnętrznych. Nie miała pojęcia jak jej to powiedzieć. Nie miała pojęcia jak ona to przyjmie. Nie miała pojęcia jak ona poradzi sobie z tym ,że go nie ma. Nie wyobrażała sobie by straci kogoś kogo kocha.
-Co z Jankiem?-słyszy cichy i jakże słaby głos swojej młodszej siostry
-Maja, bałam się o ciebie, cholernie się bałam.-delikatnie się uśmiecha biorąc jej wątłą dłoń
-Nie zbywaj mnie. Proszę powiedz, co z nim.
-Maja, ja... nie wiem jak mam ci to powiedzieć.
-Nie, błagam cię, nie...-urywa ,a blondynka widzi jak jej oczy zapełniają sie łzami
-Przykro mi mała, naprawdę mi przykro..
-Nie, to nie może być prawda, nie może.-mówi chlipiąc- Powiedz ,że żartujesz i że za chwilę on tu przyjdzie.
-Chciałabym móc skłamać. Naprawdę bym chciała..
Wcale nie dziwiła się jej reakcji. Na taką wiadomość z pewnością sama nie zareagowałaby inczej.
-Nie dowie się, nigdy się nie dowie..
-Ale o czym?-pyta blondynka
-Rodzice ci jeszcze nie powiedzieli?
-O czym mieli mi powiedzieć?-dziwi się
-Oliwia, ja.. ja jestem.. w ciąży.-mówi łamiącym się głosem
-Słucham?-pyta zszokowana na co jej siostra wybucha cichym płaczem- Już dobrze, spokojnie.
-Spokojnie? Jestem w ciąży, a facet którego kocham nie żyję, byłabyś spokojna?
-Nie.-kręci głową- Zdaję sobie sprawę z tego ,że to jest koszmar.
-No właśnie chyba sobie nie zdajesz. Masz faceta ,którego kochasz pod samym nosem i nie potrafisz tego docenić. Naprawdę chcesz zmarnować tą szansę? Proszę cię, choć ty, bądź szczęśliwa, bo moje szczęście odeszło i już nigdy nie wróci.
-To nie jest tak proste.
-Nie? Kochasz go, a on ciebie. W czym problem?
-To jest skomplikowane.-wzdycha
-Właśnie ,że nie. To bardzo proste. Czy to tak trudne powiedzieć te cholerne dwa słowa?
-Owszem.
-Jesteś tchórzem tyle ci powiem. To ,że się kochacie widać na kilometr, a nawet więcej. Czy ty widziałaś jak on na ciebie patrzy? A jak ty na niego? Wy jesteście dla siebie stworzeni, błagam was.
-Naprawdę chcesz mówić teraz o mnie?
-A co, wolisz żebym płakała? I tak będę to robić, po prostu dalej nie wierze w to ,że jego już nie ma. Nie wierzę. Dlatego proszę cię, doceń to, że masz Andrzeja bo możesz go przez tą obojętność stracić , na zawsze.
<podkład>
Chyba już dawno w głowie nie siedziały jej tak czyjeś słowa jak słowa jej siostry. Czy miała rację? Miała i to w każdym calu. Darzyła go uczuciem o wiele głębszym aniżeli tylko przyjaciela. Był od bardzo dawna, kimś o wiele ważniejszym niż przyjaciel. I jak sam przyznał, ona również nie była mu od dobrych kilku lat obojętna. To śmieszne ,że jej młodsza siostra musiała jej uświadomić jak wiele szczęście ma na wyciągnięcie ręki. Szczęście, którego nie potrafiła dotychczas docenić. Dlaczego nie chciała spróbować? Bo najzwyczajniej w świecie się bała. Bała się tego ,że nie będą potrafili ze sobą być. Bała się ryzykować tej wieloletniej przyjaźni jaka ich łączyła. Obydwoje się tego bali. Jednak egzystując w takim układzie obydwoje się wyraźnie męczyli. Obydwoje pragnęli zakończyć tą farsę, jednak żadne nie zdecydowało się na to by ją zakończyć. Blondynka siedząc na parkowej ławce i widząc szczęśliwe, zakochane pare wyobrażała sobie siebie i właśnie swojego przyjaciela. Nie było dnia, nie było minuty by o nim nie myślałam. Nie było chwili by przed oczami nie miała jego zaraźliwe uśmiechu, błękitnych oczu pełnych radośc i .. uczucia. Był dla niej okrutnie ważny. Nie wyobrażała sobie by powtórnie mogła stracić z nim jakikolwiek kontakt. Nie wyobrażała sobie ,że nie mogłaby zadzwonić do niego o każdej porze dnia i nocy, by nie mogła wypłakać się w ramie gdy zajdzie taka potrzeba i przytulić gdy tego będzie potrzebowała. Nie wyobrażała sobie by go nie było obok.
-Ja tak dłużej nie potrafię.-rzuca gdy zdziwiony jej osobą otwiera drzwi
-Nie powinnaś być w Warszawie?
-Powinnam, ale musiałam zabrać parę rzeczy z mieszkania. Nie zmieniaj tematu.-rzuca- Nie męczy cię to wszystko?
-Zależy o co pytasz.
-Wiesz o co pytam, nie udawaj ,że nie wiesz.-odpowiada
-Fakt, to dość głupia sytuacja.
-Głupia? Kretyńska bym powiedziała.-odpowiada wyraźnie zdenerwowana jego obojętnością- Mówisz jakby ci to pasowało.
-Nie pasuje.-przeczy
-Nie wyglądasz.
-Błagam cię.-spogląda na nią
-No co?!
-My faceci nie jesteśmy dobrzy w te klocki, ale to nie znaczy ,że mnie to nie przeszkadza, bo uwierz, że tak nie jest.
-To może okaż choć trochę zainteresowania?
-Uwierz, staram się.-odpowiada
-Zamierzasz coś z tym zrobić czy dalej będziemy tkwić w tej kretyńskiej sytuacji?
-To chyba nie tylko mój interes, prawda?
-Owszem, nasz wspólny. Zachowujemy się jak dzieci. Znowu.
-Może my nie umiemy inaczej?
-Może, ale nie umiemy też tak jak teraz. Gdzie tu sens?-pyta spoglądając na Wronę
-Nie ma.-wzrusza ramionami
-Nudzę cię?
-Skąd ten pomysł?
-Nie wyglądasz na zbyt przejętego. Jak cię to zacznie obchodzić, to będę w Warszawie.-rzuca po czym wstaje i momentalnie wychodzi. Czym prędzej wychodzi z bloku i po prostu idzie przed siebie. Jest zła, wręcz wściekła. Ma ochotę wrzeszczeć. Wszystkie emocje skumulowały się w jej wnętrzu i ewidentnie mają ochotę ujrzeć światło dzienne. Nawet gdy słyszy znajomy głos nawołujący gdzieś z daleka nie zatrzymuje się tylko szybciej idzie przed siebie.
-Nie chciałem by to tak zabrzmiało.-mówi zdyszany gdy ją dogania
-Właśnie ,że chciałeś.
-Nie.-kręci głową- Jesteś dla mnie ważna, okropnie ważna Oli, jak nikt inny, zrozum to. Jestem facetem, a wiesz doskonale ,że my faceci mamy problem z okazywaniem uczuć, dla nas to jak zdobycie Mount Everestu. I uwierz ,że mnie ta sytuacja też przerasta i nie chcę żeby dłużej tak było między nami.
-Ale jak?
-Tak.. nieswojo. Nie chcę żebyśmy rozmawiali jak obcy sobie ludzie tylko wtedy gdy musimy. Nie mamy już po dziewiętnaście lat, tylko trochę więcej, a dalej nie umiemy sobie powiedzieć tego co wszyscy dookoło widzą już od dawna. My też to widzimy, tylko udajemy ,że jest inaczej. Bo do cholery już dawno nie jesteś dla mnie przyjaciółką, od dobrych kilku lat.
-Nie jestem?-dziwi się
-Nie.-przeczy- Jesteś dla mnie kimś o wiele ważniejszym niż przyjaciółką i wiesz to doskonale, bo ostatnio niechcący ci to powiedziałem. Mam mówić dalej?
-Ty też jesteś dla mnie ważny Andrzej. Okropnie ważny i nie chcę tracić kolejnych pięciu lat by się do tego przyznać. I chyba obydwoje wiemy ,że przyjaźń to tak naprawdę od bardzo dawna przykrywka bo nie potrafiliśmy zdefiniować tego co nas łączy.
-A terz potrafimy?
-Potrafimy. Nie mamy już naście lat. Młodsi nie będziemy, a to nie mija. To jest zbyt silne by zapomnieć i próbować to wymazać.-mówi patrząc prosto w jego niebieskie tęczówki
-Nigdy nie próbowałem i nigdy nie będę próbował zapomnieć. Trudno zapomnieć kogoś bez kogo się nie potrafi funkcjonować. I chyba wreszcie dojrzałem do tego by ci to powiedzieć Oli.
-Co trakiego?
-Kocham cię.-wypowiada dwa najcudowniejsze słowa na świecie, słowa które każdy człowiek chce usłyszeć od drugiej osoby i momentalnie się uśmiecha
-Wiesz co?-szepcze
-Co?
-Ja ciebie też.-odpowiada i długo na jego reakcję nie musi czekać. Już po chwili kosztuje jego ust jakże spragnionych jej bliskości. Już po chwili jego jakże delikatny pocałunek zamienia się w pełen namiętności i pożądania. O tej chwili marzyła od dobrych kilku lat. O tym by był tak blisko. O tym by po prostu czuć jego ciepło, jego bliskość. Marzyła o tym jak o niczym innym i wreszcie ten sen się ziścił. Wreszcie nie udają niczego. Nie wstrzymują się. Nie kryją z tym co czują. Po prostu, cieszą się sobą.
-Dzień dobry.-uśmiecha się szeroko gdy ta otwiera oczy
-Jednak to nie był sen. To naprawdę się stało.
-Przyznam ,że też miałem wątpliwości, ale jak się obudziłem u boku najpiękniejszej kobiety na świecie nie miałem żadnych wątpliwości.
-Nie podlizuj się.-opdowiada z uśmiechem uważnie się mu przyglądając
-A będę!-rzuca- Nie przyglądaj mi się tak, bo się speszę.
-Robisz dokładnie to samo.
-Wcale nie.
-Wcale tak.-chichocze
-To nie moja wina, że nie mogę oderwać od ciebie wzroku, od mniej więcej sześciu lat.-Sześć lat temu wyglądałam jak siedem nieszczęść, ciekawo co cię tak we mnie urzekło?
-Wnętrze moja droga, ale i tak wszyscy kumple mi zazdrościli.
-A mi wszystkie dziewczyny, że mam takich przystojnych przyjaciół.
-Nas i tak wszyscy uważali za parę, chociaż się wzbranialiśmy przed takim tytułem rękami i nogami.
-Nie jest źle, pomylili się tylko o parę lat.-śmieje się
-Kilka lat ględzenia Karola nie poszło na marne.
-Tak samo jak lekcji wychowawczych mojej siostry.
-O cholera..
-Co?-dziwi się
-Zapomniałem ,że miał wpaść rano.
-Może zapomniał?-pyta z nadzieją w głosie, którą rozwiewa energiczne pukanie do drzwi charakterystyczne dla Kłosa.
-Idę go spławie.
-Sądzisz ,że on da się tak szybko wygonić?
-Nie.-śmieje się- Będę improwizował.-cmoka ją w policzek po czym udaje się w kierunku drzwi pod którymi stoi wyraźnie zniecierpliwiony Karol.
-Ktoś tu się zabawił w nocy.-zachichotał Kłos widząc przyjaciela w drzwiach
-Powiedzmy.
-Mam powiedzieć Oliwi jak się zabawiasz ofiaro losu?
-Prawdziwy z ciebie przyajciel Karol.-odpowiada
-Nie wpuścisz mnie?
-Nie.-kręci głową
-Coś mi tu śmierdzi i nie mówię tu o tobie bo to nic nowego. Coś ukrywasz Wronka, gadaj no!
-Dobrze ,że choć jeden z naszego towarzystwa dobrze pachnie.-odpowiedział z ironią
-No gadaj bo zaraz ci zrobię wjazd na chatę i jak znajdę tam gdzie myślę jakąś blond dziunię nie będzie już tak zabawnie.
-Idź lepiej do domu, co?
-Oszalałeś? Teraz jak wiem ,że coś zmalowałeś w życiu! Gadasz czy mam iść poszukać? Nie wiedziałem ,że ty taki niewyżyty Wronka. Wiem ,że się Oliwi przyznać nie umiesz, ale żeby jakaś dziunię obracać? Widzę ,że zabawa dobra była.-chichocze widząc porozrzucane ubrania- Czekaj, czekaj, ja skądś znam tą koszulkę..
~*~
Może i mało Karola i jego humoru, ale myślę ,że rozdział z rodzaju tych miłych i przyjemnych. Tak jak pisałm wcześniej, jedna jaskółka wiosny nie czyni, co będzie dalej okaże się, ale powiem tyle, dziać się będzie jeszcze sporo, pomimo tego ,że to w zasadzie półmetek opowiadania. O to możecie być spokojne :)
Ściskam, wingspiker.
Przeczytane a z komentarzem wrócę jutro. Ale jako przewodnicząca #TeamWrona jestem wniebowzięta ! <3
OdpowiedzUsuńTo, że jestem usatysfakcjonowana tym rozdziałem to wiesz doskonale. Już pewnie zdawałaś sobie z tego sprawę pisząc to. ^^
UsuńNo i co ja mam ci tutaj napisać? Że cholernie cieszę się, że Wrona w końcu przejrzał na oczy. A nie, czekaj, to Oli się opamiętała mówiąc to wszystko ( w końcu ) Andrzejowi.
I że musiała jej uświadamiać uczucia jej młodsza, niespełna fizycznie siostra? Przecież to się w głowie nie mieści. Może to zabrzmi dziwnie,a le cieszę się, że wypadek Majki miał również te pozytywne strony. teraz tylko trzymam kciuki za dziewczynę, żeby wyszła cała i zdrowa z tego wypadku. Oczywiście pewne jest że cała z niego nie wyjdzie, bo pochłonął on część jej serca.
Ale co aj gadam?! Cam, puknij się w głowę. Ja sobie tutaj gadu gadu, ale przecież tutaj jeszcze kolorowo długo nie będzie. Przecież Włodi i jego nieokiełznane uczucia do Oli nie znikną od tak. Będzie walczył. Na pewno. Ale jednak Wrona ma po swojej stronie miłość dziewczyny. Czyż nie?
Całuję mocno. ♥
Się upomnę o stanowisko zastępcy przewodniczącej #TeamWrona!
UsuńWiem, wiem ,że jesteście zadowolone z tego rozdziału :P Jak to będzie okaże się niebawem ;) Co do stanowisk, myślę ,że śmiało można je wam przyznać! :D
UsuńNareszcie Wronka się obudził i zaczął działać :D Świetny rozdział, czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńklepie czecie i jutro napisze <3
OdpowiedzUsuńKarolcia, chyba wiedziałaś jak się cieszyłam, po tym coś tutaj uczyniła?;> Tak bardzo uśmiech i radość, że są razem, chociaż znając Ciebie jak zwykle coś jeszcze wywiniesz i to ostro w drugiej połowie tutaj, PRAWDA? :D Ale na razie mogę się tylko cieszyć mocno, mocno i baaardzo mocno że są szczęśliwi, i w końcu odważyli się porozmawiać, co do tej pory żadne z nich nie potrafiło zrobić. :>
UsuńDoskonale wiedziałam :P Czy odwinę, to się okaże :D
UsuńKlepię! :D
OdpowiedzUsuńNo kurde wreszcie! Dwa słowa... tak mało a za razem tak dużo. Cudownie, teraz oboje już wiedzą. Jestem zachwycona rozdziałem, jak i zasmucona. DLACZEGO PÓŁMETEK? :( Niech twoje opowiadania trwają wiecznie. <3 Mogłabym je czytać dniami i nocami. Wydaj książkę, okej? :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kaśka :3
Uwierz, chciałabym, ale to naprawdę nie zależy tylko ode mnie :( Książkę? Oj za słaba jestem :P
UsuńJa mam nadzieję, że jednak Oli będzie z Wojciechem W. :D
OdpowiedzUsuńZobaczymy :)
UsuńAwww...jak świetnie :D ciekawa jestem reakcji Kłosa :D i nie chcę, żeby cokolwiek się między nimi psuło :(
OdpowiedzUsuńOkaże się :)
UsuńWrona wreszcie!
OdpowiedzUsuńPrzełamał się :P
UsuńSkoro Camilla jest przewodniczącą #TeamWrona to ja mianuję się na przewodniczącą #TeamWłodi :D
OdpowiedzUsuńI jako przewodnicząca muszę powiedzieć Ci, że jestem bardzo zawiedziona. Naprawdę lubię Wronę, ale ja liczę tutaj na Wojtka. Cieszę się, że Oli jest szczęśliwa, ale wolałabym, żeby była szczęśliwa z przyjmującym :)
Ale jest jeszcze druga strona medalu. Dobrze, że środkowy się wreszcie ogarnął. Kocha się w niej od tylu lat, a jak przyszło co do czego, to mu mowę odebrało. Ważne, że Oliwia postanowiła mu wygarnąć i ten kretyn się wreszcie wysłowił! :)
Hehe, już widzę to szczęście Kłosa xD
A ty Wojtuś, walcz! :D
Całuję :*
I ty Brutusie przeciwko mnie?! :D
UsuńI mamy konflikt przewodniczących :P Nie powiem, ale Włodi nie będzie bez słowa to mogę obiecać :D Jeszcze się wydarzy sporo :)
UsuńOliwia i Andrzej - nareszcie! Tak się cieszę, że wyznali sobie uczucia, że się przed sobą otworzyli. Majka - doskonale ją rozumiem. Wingspiker, nie wiem jak to robisz, ale cholera, trafiasz centralnie w moje serce. To, jak czuje się Majki jest...potworne. Odszedł ktoś, kogo kochała całym sercem, na kim zależało jej najbardziej na świecie. Mam nadzieję, że nie straci dziecka, niesamowicie ważnej cząstki po Janku.
OdpowiedzUsuńMało Włodarczyka - obawiam się, że jak już się pojawi, to zrobi nam tu przysłowiowe wejście smoka. Zobaczymy. Czekam z niecierpliwością i ściskam mocno :*
Pożyjemy zobaczymy ;)
UsuńJa nie wiem czego ty się naczytałaś albo naoglądałaś, ale ten Kłos stworzony przez Ciebie jest niesamowity. I będę to powtarzać do śmierci naturalnej tego bloga, do momentu jak go skończysz, a nawet jeszcze dłużej, bo jak tylko czytam te jego kwestie, to się nie mogę przestać szczerzyć do ekranu. Mama się pyta wtedy, czy się dobrze czuję.
OdpowiedzUsuńNo i wreszcie się doczekałam. Widać inni też ^^ Wreszcie powiedzieli to, co leżało im na sercu. Alleluja i do przodu! To było takie piękne <3 Mało coś tej treści dotyczącej Wronki i Oliwii, ale tego nie da się opisać słowami.
Tak mi szkoda Majki. Ona na to nie zasługiwała. Przyszła mamusia pozbawiona ukochanego. Tak mi strasznie przykro się zrobiło, gdy to przeczytałam. Trzymam za nią kciuki. To silna dziewczyna, wiem, że sobie poradzi. Zapewne nie tylko na takie rzeczy ją stać.
Rozdział jest wspaniały, niesamowity, urzekający itd, tid. Zabrakłoby mi przymiotników. Trzymaj się, buziaki :*
Tak to już jest jak człowiek ma chorą i bujną wyobraźnię i cytaty czerpie się z życia codziennego :D
UsuńDziękuję <3
Przepraszam za zwłokę, ale zaliczyłam koszykarski podkarpacki trip i dopiero się dorwałam do komentowania :P
OdpowiedzUsuńWrona się przełamał, na całe szczęście! Myślałam, że nic go nie ruszy, nawet tornado, tsunami czy lawina, a jednak :D Już się boję, co jeszcze przygotowałaś, ale tak strasznie się cieszę, że choć na chwilę jest pięknie <3
Tak mi szkoda Majki! Szczęściem w nieszczęściu jest to, że potrząsnęła Oliwią i miała całkowitą rację. Ona straciła swój największy skarb, choć pod sercem nosi drugi, a Oli miała go pod nosem.
Kłos w tym opowiadaniu jest perfekcyjny i wraz z wątkami o nim, na mojej twarzy pojawia się szeeeeroki uśmiech i chyba nic tego zmieni :D Ciekawe, co powie, jak zobaczy właścicielkę koszulki :>
Ściskaaaaam i czekam :*:*
To się okaże, bo w mojej głowie już siedzi misterny plan :P
UsuńOłiiołii *dzikie tańce radości* Przecież ty wiesz, że ja mam tam nie równo poukładane, to się kryć nie będę nie? Tym bardziej teraz jak i Oli, i Wronka przyznali się do swoich uczuć i wylądowali gdzie wylądowali, co mi się bardzo podoba;D Mianowicie martwi mnie trochę wizja reakcji Włodiego. Ja jak to ja większość spraw przewiduję w ciemnych barwach aczkolwiek liczę, że zachowa się jak na prawdziwego przyjaciela przystało i zaakceptuje zaistniałą sytuację, bo Karollo na pewno się uraduje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Daja; *
[http://nie-zamieniaj-serca-w-twardy-glaz.blogspot.com/ #9]
Zobaczymy czy Wojtek jeszcze namiesza czy też nie :>
Usuńhttp://odzawszenazawsze.blogspot.com/ 24 rozdział. Zapraszam
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś.
Usuńinnym razem.
OdpowiedzUsuń