-Cicho mi tu. Staram się przypomnieć gdzie ją widziałem.-ucisza przyjaciela
-A nie możesz zastanawiać się u siebie w mieszkaniu?
-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz Wronka.
-A co zamierzasz zrobić?-pyta
-Jak to co? Ciekaw jestem co za dziunię sobie wyrwałeś.-odpowiada szczerząc się
-Wyglądam na gościa ,który wziąłby pierwszą lepszą?
-Może i nie, ale kto wie co ta desperacja i głupota robią z człowiekiem.-chichocze
-O sobie mówisz?
-Wyjątkowo nie Andrzejku.-odpowiada- Zrobię ci przysługę i sobie pójdę, ale wieczorem widzę cię u siebie i wszystko ładnie mi wyśpiewujesz, zrozumiano?
-No już dobra, spadaj.-kiwa głową wypychając przyjaciela z mieszkania.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego ,że Kłos łatwo mu nie odpuści. Wiedział ,że będzie próbował za wszelką cenę dowiedzieć się każdego, nawet najmniej istotnego wydarzenia nocy czy dnia poprzedniego. Musiał przygotować się psychicznie na lawinę pytań i przypuszczeń ze strony przyjaciela. Jedno było pewne. Kłos nie spocznie dopóki nie dowie się kto był gościem jego przyjaciela.
-Tak szybko dał się spławić?-słyszy za sobą jej głos
-Na razie tak, ale potem nie da mi żyć.
-Dasz radę.
-Łatwo ci mówić. To nie ciebie będzie molestował do skutku setką pytań.-śmieje się
-No nie, bo uciekam do Warszawy.
-Jak to?-dziwi się
-Obiecałam mamie ,że pobędę z Majką przez kilka dni bo wyjeżdżają z tatą z okazji rocznicy ślubu na Sycylię, a nie chciałam żeby rezygnowali z tego wyjazdu.-odpowiada- Przepraszam ,że nic nie powiedziałam.
-Przecież nic nie mówię. Powinnaś z nią być teraz.-uśmiecha się obejmując ją i składając pocałunek na czubku głowy
-Czyli nie jesteś zły?
-Nie.-kręci głową- Może jakoś uda mi się do was wpaść zanim znowu spalski zakon będzie wzywał.
-Nie narzekaj, nie każdy ma szansę pojechać na mistrzostwa Europy, na przykład taki Karol.
-Fakt, będzie święty spokój.-śmieje się.
Po zjedzeniu śniadania, przy którego przygotowywaniu wyżej wspomniana dwójka miała niezły ubaw i po względnym doprowadzeniu się do stanu przyzwoitej wyglądalności nadszedł czas pożegnania po którym każde zajęło się swoimi sprawami. Sprawami będącymi jednymi z priorytetów, jakim niebagatelnie dla Kwiecińskiej była młodsza siostra.
-To chłopiec.-wyrzuca z siebie młodsza Kwiecińska gdy obie siedzą przez dłuższy czas w akompaniamencie głuchej ciszy
-To już wiadomo?-pyta wyraźnie zaskoczona
-Dowiedziałam się na wizycie dzisiaj.-odpowiada przygnębiona przyciągając do siebie kolana- Tak bardzo mi go brakuje.-mówi ze łzami w oczach- Pamiętam jak marzył o dziecku. On powinien być tu teraz, razem ze mną. Wyobrażam sobie jak cieszyłby się z tego ,że to chłopiec. Zawsze mówił ,że marzył o synu z którym mógłby chodzić na mecze, grać z nim. Ja nie wierzę ,że go nie ma..-urywa wbijając wzrok w podłogę i wybuchając płaczem. Blondynka niemal natychmiast reaguje. Czym prędzej znajduje się u boku siostry i z całych sił ją obejmuje. Nie mówi nic. Dlaczego? Bo wie ,że żadne słowa nie będą w stanie jej pocieszyć. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego ,że ona musi swoje przecierpieć i ,że tu, najlepszym lekarstwem będzie czas. Wie, że po prostu musi być z nią i wspierać w tych trudnych chwilach bo tego właśnie potrzebuje. Kiedy widzi potęgujący się w niej ból kraja jej się serce. Nie może uwierzyć w to ,że jej ukochana młodsza siostrzyczka straciła najważniejszą osobę w swoim życiu. Nie potrafi sobie nawet wyobrazić jak bardzo musi cierpieć. Kompletnie nie potrafi.
-Wiesz co boli najbardziej? To ,że ta mała kruszynka w moim brzuchu nigdy nie pozna swojego ojca.-szlocha- Nigdy się nie spotkają. Nigdy.
-Wiem ,że to trudne, ale jestem pewna ,że Janek spogląda tam z góry na was i nie pozwoli was skrzywdzić.-odpowiada cicho gładząc dłonią jej plecy
-Tak wiele oddałabym by tu był.
-Wiem kochanie, wiem.-odpowiada nieprzerwanie trzymając ją w swoich objęciach. Dopiero gdy ta zasypia wymyka się na mały spacer. Uwielbiała przechadzać się przedmieściami w wieczornej porze. Mogła wtedy pobyć na sam ze sobą, pomyśleć nad wszystkim co ją trapiło.
-Kogo to moje oczy widzą?-dobiega ją jakże znajomy głos
-Jak nigdy nie możemy spotkać się w takim mieście jakim jest Bełchatów, tak zawsze musimy na siebie wpaść w warszawskiej dżungli, przypadek?
-To musi być przeznaczenie.-śmieje się- Co cię sprowadza do stolicy?
-Sprawy rodzinne, muszę przypilnować trochę siostry, ale to dłuższa historia. A ciebie?
-Wpadłem do brata.-odpowiada- Skoro dłuższa, dasz się namówić jutro na jakąś kawę? W końcu dawno się nie widzieliśmy, a wisisz mi ją od dobrego miesiąca.-odpowiada
- Zdzwonimy się.-odpiera z uśmiechem by po chwili krótkiej rozmowy pożegnać się z siatkarzem i wrócić do domu. Bierze długą, aromatyczną kąpiel po której spędza typowo dla siebie wieczór. Dzień wieńczy oglądając dobrą komedię romantyczną z miską popcornu na salonowej kanapie.
-Nawet się nie waż nie pójść.-rzuca Maja kiedy siostra mówi jej o zaproszeniu na kawę- Wiem ,że nie jest ze mną najlepiej, ale nie jestem kretynką żeby cokolwiek sobie robić.
-Mimo to, mam wątpliwości.
-A ja nie.-odpowiada- Idź z nim.
-Pewna jesteś ,że dasz sobie radę?-pyta
-Jestem pewna. Przecież jakby co, zadzwonię.
-Na pewno?
-Na pewno! A teraz zmieniaj tą piżamkę i siano na głowie na coś bardziej wyjściowego.
-Ty to wiesz jak mnie wspierać.-śmieje się starsza z sióstr dopijając kawę
-Od tego mnie w końcu masz.
Po dokończeniu śniadania, doprowadzeniu swojego wyglądu do względnej normy jak też poleciła jej siostra dała znać przyjmującemu ,który niemal natychmiast odpowiedział. Po błogim lenistwie w ogrodzie przy schłodzonej lemoniadzie jakże przydatnej przy wysokiej temperaturze na dworze po godzinie dwunastej wyruszyła na umówione spotkanie.
-Ja nie wiem jak ty to robisz, że zawsze jesteś przede mną, a ponoć to ja jestem ta wybitnie punktualna.-śmieje się blondynka widząc swojego towarzysza
-Myślę ,że lepsza przesadna punktualność niż nagminne spóźnialstwo i wcale nie mam na myśli Karola.
-Patrząc na niego i jego nawet pół godzinne spóźnienia myślę ,że jednak to twój wielki plus.-chichocze
-Mam nadzieję ,że nie jedyny.
-A i owszem, jeden z wielu.-uśmiecha się- Znowu to robisz.
-Ale co takiego?
-Nie przeżyjesz jak nie zaczniesz czarować?
-No wieeesz, nie bardzo.-szczerzy się
-Zauważyłam.
-Nic nie poradzę, to twoja wina.
-Moja?-pyta ze śmiechem
-Oczywiście ,że twoja, to raczej pytanie retoryczne.
-Rzeczywiście, zła ze mnie kobieta.
-Strasznie.-śmieje się
-Ja nie wiem, będziesz musiała mi to jakoś wynagrodzić ,że to znoszę.
-Twoje niedoczekanie.-chichocze
-Tak dawno się nie widzieliśmy ,że aż zaczynało mi cię brakować zła kobieto.
-Mówisz tak bo to prawda, czy dlatego ,że coś chcesz?
-Oczywiście ,że to pierwsze.-szczerzy się- A tak przy okazji, braciszek się pokłócił z narzeczoną uwaga, o.. kolor wystroju na sali i jak to kobieta, strzeliła focha i przełożyli na następny miesiąc ślub. Mam nadzieję ,że moja zaproszenie dalej aktualne?
-Jak najbardziej mój drogi.-uśmiecha się- To mu się trafiła typowa kobieta. Nie zazdroszczę mu.
-Ja też nie. Już teraz jak dla mnie jest strasznie upierdliwa, to ja nie chcę wiedzieć co będzie jak ona będzie w ciąży.-śmieje się
-Biedny ten twój brat.
-Też mu to powtarzam, ale nawet ani myśli się rozmyślić.
-Co z ciebie za brat ,że każesz mu się rozmyślać?
-Może o tyle rozmyślać co przemyśleć bo niby są ze sobą te siedem lat, ale cały czas się schodzili i rozstawali ,że w pewnym momencie oni sami już nie wiedzieli czy są razem czy nie.
-To rzeczywiście, lepiej pomyśleć.
-Więc albo ze sobą wytrzymają do końca życia, albo się pozabijają po pół roku.
-Rzeczywiście, para wyborowa.-śmieje się- Oby to nie było rodzinne.
-Błagam cię, co jak co, ale ja jeszcze jakiś tam gust mam jeśli chodzi o to. Wątpisz?
-Skądże.-unosi kąciki ust ku górze.
Tak dobrze im się rozmawiało ,że nie zauważyła nawet kiedy przysłowiowa godzina zamieniła się w trzy. Zdecydowanie dobrze czuła się w towarzystwie przyjmującego i widać było ,że i jemu odpowiada jej osoba u boku. Tak doskonale bawili się w swoim towarzystwie ,że stracili rachubę czasu. Gdyby nie telefon siostry z pytaniem czy aby nie przepadła uświadomił jej ,że powinna się już zbierać.
-Będę w Warszawie jeszcze kilka dni, jakby co, masz mój numer telefonu.-uśmiecha się
-Po dzisiejszym dniu, z chęcią skorzystam.-odpowiada unosząc kąciki ust ku górze
-W takim razie, do usług.-puszcza jej perskie oczko obdarzając ją promiennym uśmiechem.
Przez dłuższą chwilę tkwią w nieprzyzwoitej ciszy nieprzerwanie obdarzając się spojrzeniami i wymieniając uśmiechami.
-Dobra, wygrałeś.-przerywa głucha ciszę wybuchając śmiechem
-Następnym razem musimy się o coś założyć, wtedy będzie się przyjemniej wygrywać.-szczerzy się
-Komu będzie przyjemnie to będzie, będę mieć debet na koncie jak zaczniesz mi wymyślać kary.
-Spokojnie, nie jestem takim okrutnikiem, zwłaszcza dla takiej kobiety jak ty.
-No jakiej?-pyta zaciekawiona
-Pomyślmy.-rzuca gorliwie jej się przyglądając- Już wiem! Takiemu chodzącemu ideałowi.
-Nie słódź tak, bo się zarumienię.
-A rumień się, rumień.-odpowiada z uśmiechem
-Jesteś niemożliwy.
-Ty też, więc dobraliśmy się idealnie.-szczerzy się wpatrując się prosto w jej oczy.
-Muszę już iść.-wypowiada gdy ten stoi niebezpiecznie blisko kładąc dłoń na jego torsie.- Dziękuję za spotkanie.
-To ja dziękuję ,że dałaś się namówić.
-Nie musiałeś mnie zbytnio namawiać.-uśmiecha się
-No mam nadzieję.-odpowiada- Pamiętaj, jak coś to dzwoń, jestem do twojej dyspozycji.
-Zapamiętam to sobie.-kiwa głową po czym odwraca się na pięcie i udaje się w kierunku domu. Odwraca się by jeszcze raz pomachać Włodarczykowi na pożegnanie i zniknąć zaraz za drzwiami domu. Ściąga z nóg buty i niemal rzuca się na kanapę.
-Ktoś tu się chyba dobrze bawił, bo z godzinki zrobiły się prawie cztery.-chichocze Maja siadając obok siostry
-Nie powiem, całkiem sympatycznie było.
-To dlaczego masz taką minę?-pyta
-Bo zaczynam się gubić.
-W czym?-mruży oczy
-We własnych uczuciach.-odpowiada wzdychając
-Nie bardzo rozumiem.
-Ja też już przestaję.-odpowiada
-Może jaśniej?
-Lubię ich obu. Naprawdę ich lubię. Czy to możliwe?
-Nie.-kręci głową- Wydaje ci się ,że lubisz obu tak samo, ale tak naprawdę tylko jednego darzysz tym właściwym uczuciem.
-Ale którego?
-Skoro ty sama tego nie wiesz, nikt tego nie wie.-odpowiada
-Czy ta miłość musi być zawsze taka popieprzona?
-Zawsze.-odpowiada bez zastanowienia.
Korzystając z dobre pogody, wieczorem, zupełnie jak za czasów dzieciństwa siedziały na tarasie wpatrując się w gwiaździste niebo rozmawiając o wszystkim i niczym. Zupełnie jak za dawnych czasów. Przypomniało jej się jak miały te kilkanaście lat. Doskonale pamiętała jak potrafiły siedzieć tak wieczorami i dzielić się swoimi pierwszymi miłosnymi rozterkami, problemami życia codziennego. Dopiero zdała sobie z tego sprawę jak bardzo jej tego brakowało.
-Już myślałam ,że się zgubiłaś w tej kuchni.-śmieje się słysząc kroki. Odpowiedzi jednak nie dostaje. Po chwili czuje czyjś ciepły pocałunek na szyi i dłonie oplatające jej biodra.-Przyjechałeś.
-Przecież mówiłem ,że cię odwiedzę.-mruczy jej przyjemnie do ucha- Nie widzę jakoś wielkiego entuzjazmu, mam sobie pójść?
-Nie.-kręci głową- Cieszę się ,że jesteś.-uśmiecha się odwracając się i oplatając jego szyję swoimi dłońmi.
-Naprawdę?
-Naprawdę.-odpowiada po czym wspina się na palce i składa delikatny pocałunek na ustach Wrony.- Lepiej?
-Zdecydowanie.-uśmiecha się.
Pomimo ,że był obok jej własne roztargnienie dalej nie dawało jej spokoju. Po prostu nie potrafiła przestać o tym myśleć. Zaczynała gubić się między tym co czuła, a myślała. Przestawała powoli wiedzieć co tak naprawdę czuła.
~*~
Po pierwsze: przepraszam ogromnie za zwłokę. Miałam ostatni wolny weekend aż do samiutkich świąt i grzechem byłoby go spędzić przed komputerem. Po drugie: przepraszam za to co jest tam na górze, ale mam blisko czterdziestostopniową gorączkę i naprawdę ciężko mi się pisało. Dlatego nie zdziwcie się jeśli coś schrzaniłam bo podejrzewam ,że to baardzo prawdopodobne. Nie będę sięrozpisywać bo już nie jestem w stanie siedzieć i uciekam pod kocyk i po herbatkę.
Ściskam,
wingspiker.
Myślałam że ich wyznania są już jasne, i że nie ma nic do zastanawiania, ale jednak dla Oliwi najwidoczniej tak nie jest, a szkoda.. bo jestem za Wronką :D
OdpowiedzUsuńzdrowiej! :)
Pozdrawiam, Klaudia
DOKŁADNIE ! podpisuje się pod tym ! :)
UsuńJa też, ja też! Zdecydowanie jesteśmy za Endrju! :)
UsuńZobaczymy jak to się potoczy ;)
Usuńrezerwa! ♥
OdpowiedzUsuńNie skomentowałam tego? :o
UsuńNo nic. Oli powinna się baaardzo dogłębnie zastanowić, bo Andrzej naprawdę ją kurewsko kocha. I nie obrażam sobie jego reakcji jakby nagle zaczęła spotykać się z jego kolegą z boiska.
Wiem, że dla niej to trudne, ale powinna o tym pomyśleć zanim narobiła nadziei i sobie i Wronie. Teraz już może być tylko gorzej jeżeli nie przekona się kogo tak naprawdę kocha.
Całuję i przepraszam! ♥
Teraz to ja już nie wiem w którym mam być team'ie.;D Ale troszkę bardziej mam nadzieję, że wybierze Włodiego;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Nie pomogę :)
UsuńI to mi się podoba! Tak, chodzi o Włodiego :D Walcz chłopie, walcz! Naprawdę współczuję Kwiecińskiej, bo ma przed sobą ciężki wybór. Mimo wszystko jakąś decyzję musi podjąć, bo działanie na dwa fronty byłoby cholernie nie fair i mogłaby za dużo na tym stracić, a przede wszystkim za dużo osób zranić. Ciężko będzie podjąć jakąkolwiek decyzję, ale mam nadzieję, że wybierze Wojtka :D
OdpowiedzUsuńAż zdziwiłam się, że Złoty Kłos dał się tak szybko wyprosić z mieszkania. Miałam wrażenie, że zaraz wparuje Wronie do sypialni XD
Życzę zdrówka :*
Fakt, decyzje czym prędzej czy później podjąć będzie musiała, kogo wybierze, okaże się :)
UsuńPoczątek jakoś mnie zdziwił, liczyłam raczej na wtargnięcie Karola do wronowej sypialni! :D Ale to tylko moja wybujała wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńCo mnie zdenerwowało, oczywiście, że Włodi! Chociaż z drugiej strony, nic dziwnego, dobrze oddałaś tę sytuację mimo choroby. Wczułam się i postawiłam na miejscu naszej biedaczki i też miałabym mętlik w głowie...
Ale myślę, że przy Andrzeju poczuła, którego tak naprawdę darzy wyjątkowym uczuciem, a który jest po prostu czarusiem. ;)
Kochana, zaległościami się nie przejmuj, skup się na zdrowiu! Chociaż wiem, że blogi niekiedy ratowały mnie od chorobowej nudy, wtedy czytanie jest wręcz wskazane.
Buziaki,
A.
sliwkowe-powidla
Zobaczymy jak to się skończy ;)
UsuńTak jak Oliwia gubi się w uczuciach, tak i ja, czy być WłodiTeam czy jednak za Wronki :( Mimo to, Oliwia powinna raczej pójść za sercem, które wie najlepiej, chociaż z jednej strony Wronka, a z drugiej czarujący Włodi, oj ciężko, ciężko, ale wiem, że żaden łatwo nie odpuści. :)
OdpowiedzUsuńTypowa niezdecydowana kobieta :P
UsuńTo ja bym chyba padła na jej miejscu. Jak ona nie wie to ja tym bardziej. Przysięgam po stokroć, że w takiej sytuacji zaszyłabym się pod kołdrą na kilka dni i myślała, myślała, myślała.
OdpowiedzUsuńMieć przy sobie dwa ideały, dosłownie. Umarłabym z niezdecydowania. Ciężko jej będzie, oj ciężko. Nawet sobie tego nie wyobrażam. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Buziaki :*
Myślę ,że nie tylko ty byś umarła :P
UsuńNie no wcale mi się nie podoba to, że Włodarczyk zaczyna się lekko mówiąc panoszyć. Nie chcę go tutaj, niech zmyka gdzie pieprz rośnie i nie robi mętliku Oliwii w głowie..
OdpowiedzUsuńTeraz zaczynam zastanawiać się nad tym, czy to nie będzie tak, że Wrona jak ten rycerz na biały koniu będzie walczyć o naszą piękną blondyneczkę, a ona będzie rozdarta między dwoma przystojniakami.. Bardzo bym nie chciała, by skrzywdziła Andrzeja swoim postępowaniem, niezdecydowaniem, niepewnością. On wygląda mi tu na takiego faceta, który jak już się zaangażuje, to klękajcie narody. No zobaczymy.
Kuruj się kochana! Wysyłam moc zdrowia z Warszawy! :*
Pożyjemy, zobaczymy co zrobi Oliwia ;)
UsuńPrzepraszam, że dopiero, ale trudno mi się wyrobić z czymkolwiek, matko bosko :(
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że jednak po namiętnej nocy z Andrzejem coś się tam w głowie Oliwii rozjaśni i nakieruje w jedną stronę, a jednak, pojawia się czarujący Włodi i znowu jest milion rond, i krzyżówek na tej drodze. Mimo wszystko jestem już w stu procentach za urzekającym Wroną i stoję za nim murem, potężnym jak Chiński!
Cały czas tak strasznie szkoda mi Majki, całe szczęście ma przy sobie wspaniałą siostrę i udaje jej się choć trochę załagodzić ból po stracie miłości jej życia.
Przepraszam za powyższą wypocinę, ale już nawet komentarza ze zmęczenia sklecić nie potrafię, gupja:(
Zdrowiej mi tam szybko Karolcia i wracaj na parkiety, ściskam Cię supermocno <3
Nie przepraszaj, nie ma za co ;) Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie.
UsuńNa początek - bardzo ładny szablon :)
OdpowiedzUsuńNo cóż tutaj Wrona, miało być jak dawniej, ale Włodek się wpierdzielił i niewiadoma stoi na środku. Jestem ciekawa jak to będzie dalej, bo coś się namiesza chyba.
Pozdrawiam;*
Dziękuję ;)
UsuńJedno jest pewne- nudy nie będzie :)
Wreszcie się tu doczołgałam... uff.
OdpowiedzUsuńKrótko, zwięźle i na temat, bo ostatnio cierpię na totalni brak czasu.
Jestem jak najbardziej za związkiem z Andrzejem. Z drugiej strony, Wojtek też jest świetny. Wydaje mi się, że Oliwia nie bardzo wie, czego chce, albo nie umie przestawić się z trybu przyjaciel na tryb partner. Szkoda tylko ich przyjaźni, jeżeli jednak zdecyduje, że to nie jest to, czego szukała.
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. :)
Jest wyraźnie zgubiona w swoich uczuciach, a czy i kiedy się odnajdzie? O tym niebawem :)
Usuńmoże kiedy indziej.
OdpowiedzUsuń